Recenzja: Mass Effect 2 (PS3)

Recenzja: Mass Effect 2 (PS3)

Pyszny. | 01.02.2011, 00:40

Mass Effect 2, po wielu miesiącach perturbacji i krzyków "będzie/nie będzie!", w końcu trafiło na PlayStation 3. I prawdę powiedziawszy, z czysto technicznego punktu widzenia to na dzień dzisiejszy najlepsza ze wszystkich edycji owego tytułu. W pudełku znajdziemy nie tylko samo Mass Effect 2, ale także wszystkie dodatki udostępnione w sieci Xbox Live odpłatnie, nawet te, które nie działały na X360 z polską wersją językową gry.

Jedna z najlepszych gier RPG akcji ostatnich lat. To właśnie Mass Effect 2. Nie ma sensu w tym miejscu rozpisywać się na temat rocznego już produktu, albowiem każdy z Was wie, czego może się po nim spodziewać. Trzeba? No to wspomnę pokrótce. Mass Effect 2 to pozycja obowiązkowa dla każdego fana gier RPG na obecnej generacji konsol, nawet mimo tego, że seria z RPG wspólnego ma tak naprawdę niewiele. Tytuł po premierze na X360 wywołał wiele kontrowersji. Faktycznie, był dopracowany do granic możliwości, oprawa graficzna robiła piorunujące wrażenie, przy okazji nie chrupiąc jak w przypadku pierwszego Mass Effect. Ulepszony został system chowania się za osłonami, a także usprawniono działanie interfejsu, dzięki czemu obsługa gry stała się bezproblemowa i bardzo przyjemna. Tytuł przepełniony był nie tylko świetnymi dialogami, ale także wspaniałymi scenkami przerywnikowymi. Umożliwiał wychędożenie (staropolska nazwa stosunku płciowego) jednego ze swoich adwersarzy, a całość stanowiła nie tylko fabularny majstersztyk (pomijając główny cel), ale obfitowała także w ciekawe i wielowątkowe zadania poboczne. Średnia ocena na poziomie 92/100 raczej mówi sama za siebie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Główny wątek fabularny nie jest tak "epicki", jak w pierwszym Mass Effect. Prawdę powiedziawszy, wydaje się być banalny bardziej, niż budowa przysłowiowego cepa. Cała gra okazała się być jedną wielką akcją dywersyjną oraz zbieraniem kompanów do drużyny marzeń. Wszystko po to, by wyruszyć z nią na samobójczą misję, która w rezultacie nie okazała się samobójcza. Nasza kompania to przecież największe kozaki w galaktyce. Siła gry leży w zadaniach pobocznych. Ich wielowątkowości, doskonałemu pomysłowi BioWare na stworzenie spójnych, niejednokrotnie poruszających historii dotyczących wszystkich naszych kompanów, nie może przebić żadna produkcja na PS3 czy X360. Chociażby panienka Jack, wespół z którą odwiedzamy miejsce jej dorastania. Niestety, nie były to warunki humanitarne, o możliwości intelektualnego rozwoju nie wspominając. Jest także wątek płatnego mordercy, który pragnie uratować swojego syna przed pójściem w ślady ojca. Mass Effect 2 to tak wspaniała a jednocześnie dziwna opowieść, że wszystko co poboczne i w innych grach mało istotne, tutaj stanowi główną oś zabawy.

Należy przestrzec niezorientowanych. Jeżeli jesteś zatwardziałym fanem gier RPG i cenisz sobie klasyczne podejście do tematu tworzenia takich gier, jak chociażby w pierwszym Dragon Age, to... Mass Effect 2 nie jest tytułem dla Ciebie. Warstwę rozwoju bohatera ograniczono tutaj do minimum. Naszym wyborom podlegają tylko rodzaje umiejętności posortowane w odpowiednie drzewka, które rozwijamy wraz ze zdobywanym doświadczeniem. Fajne jest oczywiście to, że na ostatnim poziomie rozwoju umiejętności zawsze czeka na nas pewien wybór (na przykład pocisk przebijający dokładnie jeden cel z ogromną siłą i precyzją, czy może rozpryskowy, zadający mniejsze obrażenia, ale atakujący kilku wrogów jednocześnie?), ale to odrobinę za mało, by grę z czystym sumieniem nazwać tytułem z krwi i kości będącym "rolplejem". Inna sprawa, że w obliczu coraz mniejszej ilości czasu jacy mają gracze, takie podejście będzie jak znalazł, szczególnie jeśli czas potrzebny na wyciśnięcie z tytułu wszystkich soków oscyluje w granicach 30 godzin.

...która okazuje się być doskonałym wprowadzeniem w uniwersum, nawet mimo faktu występowania naprawdę biednie opowiadającego historię pierwszego Mass Effect komiksu, który uruchamia się automatycznie po rozegraniu początkowych (szokujących!) sekwencji gry. Komiks pozwala dokonać kluczowych wyborów z pierwszego Mass Effect mających wpływ na kształt wszech świata w drugiej odsłonie sagi. Niestety, prawda jest taka, że wielu ważnych wątków niestety nie ujął. Nie można się temu dziwić biorąc pod uwagę wielowątkowość pierwszej części serii, która niestety nigdy nie ukaże się na PS3 z racji faktu, iż prawa do tego konkretnego tytułu z serii wciąż pozostają w rękach Microsoftu. Ale co racja to racja, po obejrzeniu komiksu w miarę orientujemy się w realiach uniwersum i bez zbędnych kompleksów możemy przystąpić do przygody z Mass Effect 2. Szkoda tylko, że wybory, na wpływ których pracowaliśmy w ME godzinami, tutaj podawane nam są w 15-minutowej pigułce, co zdecydowanie je spłyca. Samo rozwiązanie jest jednak ukłonem w stronę posiadaczy PS3 i oznaką niebywałego szacunku, jaki BioWare żywi do swoich klientów. Brawo!

Jest tylko jeden problem. Dlaczego komiks nie znalazł się na płycie z grą? Tym bardziej, że dodatki do gry już na niej są? Zamiast tego w pudełku z grą znajdziemy specjalny kod, po którego wpisaniu Electronic Arts umożliwia nam pobranie z PlayStation Network dodatkowego najemnika, pakietu ekskluzywnych broni oraz omawianego komiksu. Niestety, jeśli zdecydujecie się zakupić używaną kopię gry, to za owe fanty przyjdzie zapłacić Wam aż... 55 PLN (!). Suma astronomiczna, absolutnie nieadekwatna do otrzymanych przez gracza dodatków. Lepiej po prostu kupić nową grę. Historię o tym, że Mass Effect 2 w wersji na PS3 śmiga na silniku Mass Effect 3 może i są prawdziwe, ale w praktyce wynika z tego niewiele. Wybaczcie takie określenie, ale specjalne porównania, które przeprowadziłem, dobitnie dowiodły, że gra w wersji na PS3 i X360 nie różni się prawie wcale. Mamy do czynienia jedynie z bardziej soczystym nasyceniem kolorów, ale nie jest to nic, co przeszkadzałoby mi w oryginalne na konsoli Microsoftu.  Różnice graficzne między platformami to czysta kosmetyka, którą zauważą tylko najwięksi fanatycy wojen konsolowych. I mimo, że faktycznie, twarze w wersji na PS3 prezentują się odrobinę lepiej i tytuł rzadziej się krztusi, to w ostatecznym rozrachunku nijak ma się to do rocznego oczekiwania na premierę gry. O szumnie zapowiadanej przez zachodnie media "rewolucji graficznej w serii Mass Effect" nie ma niestety mowy. Co nie znaczy, że gra prezentuje się źle. Wręcz przeciwnie, jest bardzo ale to bardzo ładna.

Za pełną cenę 199 PLN otrzymujemy nie tylko pełną wersję Mass Effect 2, ale także wszystkie dodatki, które ukazały się w Xbox Live, włącznie z Lair of Shadow Broker, które niedostępne było dla wszystkich posiadaczy polskiej wersji językowej w wersji gry na X360. Prócz tego, standardowo, otrzymujemy rozszerzenia o tytułach: Firewalker, Overlord oraz Kasumi's Stolen Memory. Rozgrywka staje się więc jeszcze bardziej rozbudowana i jeszcze bardziej wielowątkowa, choć z oczywistych względów paczki dodatkowych zadań nie mogą dorównać rozbudowaniem głównemu produktowi.

Szkoda tylko, że całość na PlayStation 3 wydana została WYŁĄCZNIE w angielskiej wersji językowej. Jak ostatnio zauważyli polscy gracze, to ogromny problem, szczególnie w grach zawierających dużą ilość dialogów oraz tekstu mówionego. Jak wynika z niezależnych badań organizacji Eurostat, biegłą znajomość języka angielskiego deklaruje tylko 25% Polaków w wieku 25-60 lat, co ma duże odniesienie w krytycznych komentarzach, jakie polscy gracze wystosowują ostatnio w stronę EA. Szczerze? Osoba średnio zorientowana w języku angielskim zrozumie oczywiście ogólne przesłanie i zarys rozmów prowadzonych pomiędzy postaciami w Mass Effect 2, tym bardziej że słowa artykułowane są bardzo wyraźnie. Nie pozna jednak w pełni wszystkich niuansów i smaczków uniwersum, przez co, niestety, jestem zmuszony obniżyć względem oryginału ocenę o pół oczka. Poza tym, w języku angielskim jest także ogromna encyklopedia pojęć zawarta w grze, co, gdy przypomnę sobie dziesiątki minut spędzonych na samym tylko jej czytaniu, jest stratą nie do odżałowania. Ja nie mam problemu z tłumaczeniem angielskich nazw i zwrotów, albowiem znam język w stopniu komunikatywnym. Nie jest jednak powiedziane, że przeciętny gracz również mógłby powiedzieć to samo. Najpierw brak polonizacji Dead Space 2, teraz brak języka polskiego w Mass Effect 2 na PS3. Co będzie następne?

Tak czy inaczej, Mass Effect 2 na PS3 po prostu trzeba mieć. To tytuł obowiązkowy, klarowny przykład na to jak w nowoczesnych produkcjach powinno łączyć się doskonale dopracowane elementy trzecioosobowych gier akcji ze szczątkami patentów funkcjonującymi w tytułach RPG. Jeśli grałeś już w ME2 na X360, edycja na PS3 nie jest Ci do niczego potrzebna. Jeżeli jednak nie miałeś jeszcze do czynienia z tym fenomenalnym uniwersum i czujesz się na siłach jeśli chodzi o znajomość języka angielskiego, to w tym momencie nie powinieneś czytać ostatnich zdań tej recenzji, ale czym prędzej pędzić do sklepu lub zamawiać własny egzemplarz. Do momentu wydania Dragon Age II oraz Mass Effect 3, którego akcja dziać będzie się na Ziemi, z pewnością nie ukaże się lepsza gra w opisywanej przeze mnie klasie. Musisz-mieć!

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Mass Effect 2

Atuty

  • Doskonały splot elementów gier akcji i RPG
  • Świetna oprawa graficzna i dźwiękowa
  • Dopracowana w praktycznie każdym szczególe rozgrywka
  • Wszystkie DLC w pudełku
  • Komiks wprowadzający w wydarzenia z ME1

Wady

  • Tylko w języku angielskim
  • Dłużące się loadingi

Kontynuacja jednego z najlepszych RPG-ów ostatnich lat poszła w kierunek gier akcji, co na szczęście udało się wyważyć idealnie.

Pyszny. Strona autora
cropper