Recenzja: Naruto Shippudden: Ultimate Ninja Storm Generations (PS3)
Naruto to popularna na całym świecie saga mangi i anime o charyzmatycznym adepcie szkoły ninja, pochodzącym z wioski Ukrytego Liścia – Naruto Uzumakim. Wszystko zaczęło się od zamieszczonego w pewnym magazynie przez Masashiego Kishimoto w 1997 odcinku mangi, który w 1999 roku przeistoczył się w samoistny twór, a który w 2002 roku został zanimizowany po raz pierwszy.
Pierwsza seria 220 odcinków otrzymała w 2007 roku kontynuację, która zwała się Naruto Shippuden i przedstawiała losy starszego już Naruto. Jak to zwykle w świecie growym, a szczególnie tym japońskim bywa, prędzej czy później ktoś musiał wpaść na pomysł wydania gry bazującej na tej popularnej marce.Opisywana w tej recenzji gra Naruto Shippuden: Ultimate Ninja Storm Generations jest już trzecim tytułem dostępnym na PS3 i trzeba rzec, że jest to prawdopodobnie najlepsza gra bazująca na mandze lub anime, z jaką miałem do czynienia w przeciągu ostatnich 10 lat. Jak podaje Namco-Bandai – gry z serii Naruto sprzedały się na całym świecie w dziesięciomilionowym nakładzie, więc jak widać, jest potencjał.
Głównym bohaterem mangi, anime oraz serii gier jest wspomniany już wyżej Naruto Uzumaki. Co w nim takiego szczególnego? Otóż Naruto został naznaczony podczas narodzin, w jego ciele drzemie moc demona w postaci lisa o dziewięciu ogonach, który dostarcza mu praktycznie nieprzerywalnej dawki energii oraz leczy jego rany w oka mgnieniu. Można by powiedzieć, że to całkiem dobry start, jednak ich mutualizm przypomina ten z serii gier The Darkness, gdzie główny bohater wykorzystuje dane mu moce, jednak w głębi duszy wie, że dana mu potęga kusi i tak naprawdę próbuje przejąć nad nim kontrolę – szczególnie w momentach ogromnego nakładu gniewu.
Gra wygląda prześlicznie - „peestrójka” dostarcza odpowiedniej mocy, by całość prezentowała się dokładnie tak jak anime, a czasami wydawało mi się, że całość dziejąca się na ekranie, to po prostu kolejny odcinek sagi. Oprawa została dopieszczona cell-shadingową otoczką, która dodatkowo potęguje wrażenie uczestniczenia w uprzednio wyreżyserowanych starciach. Wszelkie rozbłyski, efekty świetlne, ciosy specjalne i Ultimate Jutsu to istna orgia kolorów i gratka dla każdego fana Naruto. W NS:UNSG znajdziemy 60 minut ekskluzywnych materiałów anime stworzonych przez Studio Pierrot odpowiedzialne za tworzenie odcinków serii, co powinno jeszcze bardziej zachęcić fanów do sięgnięcia po ten tytuł.
Jak na bijatykę przystało, oprócz trybu fabularnego podczas którego dostajemy możliwość prześledzenia historii Naruto i jego przyjaciół oraz wrogów, twórcy zaopatrzyli nas w tryb online, gdzie możemy zmierzyć się z wieloma graczami z całego świata. Gra posiada wbudowany filtr lokacji, gdzie możemy wybrać kontynent przeciwnika - wszystko po to, by gracze nie narzekali na zbyt wysokie pingi, a co za tym idzie - opóźnienia w sterowaniu. Jeśli wybierzemy przeciwnika, którego opisuje dużo kreseczek zasięgu, to nie powinniśmy narzekać na lagi. Co można powiedzieć o samym trybie online? Wciąga jak cholera. Dobrze, że najpierw przeszedłem paroma postaciami tryb fabularny, bowiem po odpaleniu trybu wieloosobowego niechętnie zerkałem w stronę napisu Story Mode. Jak w każdej bijatyce, zaraz po premierze można zauważyć mocno niezbalansowane postaci, jednak jak zauważyłem, większość graczy wybierała swoje ulubione, mangowe charaktery, zamiast babrać się z niepopularnymi, acz przesadzonymi bohaterami.
Tryb online oferuje zarówno rozgrywki rankingowe, jak i zwykłe sparingi. Tryb rankingowy jest rozdzielony na dwa osobne – normalny i custom. W trybie normalnym nie mamy możliwości edytowania postaci, a co za tym idzie zmiany przedmiotów dostępnych pod krzyżakiem lub dopakowania statystyk korzystając ze specjalnych kart - jest to tryb, w którym liczy się przede wszystkim umiejętne operowanie postacią. W trybie custom powyższe ograniczenia znikają, więc nie radziłbym zaczynać od tego wariantu, ponieważ poziom frustracji po dziesiątym starciu z podpakowanym na maksa przeciwnikiem może skutecznie zniechęcić do tego tytułu, co uważałbym za pewnego rodzaju szkodę.
Wzorem innych bijatyk, za stoczone pojedynki zbieramy walutę, którą następnie możemy wydać na różnego rodzaju artworki, karty wzmacniające nasze statystyki oraz wiele innych smaczków, które po raz kolejny – ucieszą fanów Naruto. To właśnie do nich w głównej mierze kierowana jest ta produkcja, bowiem w trybie fabularnym dostajemy mocno skondensowaną dawkę historii, którą możemy poznać oglądając anime bądź czytając mangę, tak więc niezaznajomiony z serią gracz może poczuć się nieco zakłopotany ilością bohaterów i czasami łamiącymi język imionami.
Ultimate Ninja Storm Generations to mieszanka dwóch poprzednich odsłon, gdzie postaci z ery Shippuden mogą mierzyć się z tymi sprzed „nowej sagi”. Łącznie otrzymujemy 72 postaci, które posiadają swoje charakterystyczne techniki specjalne, tak więc nie ma problemu z odtworzeniem klasycznych walk znanych z anime. Należy jednak wziąć poprawkę na to, że kilka z nich to różne wariacje Naruto oraz jego niegdyś przyjaciela, a teraz wroga – Sasuke. Nie zmienia to faktu, że wybór jest spory, więc każdy prędzej czy później znajdzie coś dla siebie.
System walki może dziwić graczy przyzwyczajonych do gier pokroju Tekken czy Street Fighter. Areny są ogromne, a my dostajemy pełną kontrolę nad poruszaniem się w trójwymiarowej płaszczyźnie. Podczas poruszania się kamera osadzona jest za plecami bohatera, ukazując wydarzenia z odpowiedniej perspektywy zachowując jednocześnie przejrzyste pole widzenia. Sam system walki przypomina chyba najbardziej gry spod znaku Dragon Ball. Przytrzymując trójkąt możemy podładować naszą energię duchową [Chakra], niezbędną do wykonywania ciosów specjalnych, Ultimate Jutsu oraz paru innych manewrów o których napiszę później. Pod przyciskami krzyżaka możemy dowolnie skonfigurować przedmioty, których możemy użyć podczas walk z przeciwnikami. Mogą to być zestawy leczące bądź przywracające energię niezbędną do wykonywania technik specjalnych, pułapki lub przedmioty podnoszące na pewien okres czasu konkretną statystykę. Wprowadza to nowe sposobności planowania taktyk i pozwalają zaskoczyć przeciwnika, kiedy ten jest już praktycznie pewien zwycięstwa, a co za tym idzie – jest podatny na niespodzianki.
Z racji rozległości lokacji, do dyspozycji gracza oddano możliwość szybkiej ucieczki od adwersarza, a idąc w drugą stronę - pogoni za przeciwnikiem. Wystarczy wcisnąć dwukrotnie przycisk trójkąta, by wokół naszej postaci pojawiła się aura, a wtedy skierować gałkę w kierunku do lub od przeciwnika by odpowiednio doskoczyć do niego wykonując parę zgrabnych susów, bądź odskoczyć do tyłu ewakuując się od nadchodzącego specjala bądź Ultimate Jutsu. Jeśli nadziejemy się na standardowe combo, które w normalnych warunkach jest nie do zablokowania po paru wyprowadzonych ciosach, twórcy umożliwili system ucieczki, który znajduje się pod L2. System ten posiada własny pasek pod wskaźnikiem energii, który jest podzielony na parę segmentów. Liczba segmentów obrazuje ilość możliwych do wykonania ucieczek, a sam system może wydawać się tani, jednak niejednokrotnie ratował mój tyłek w podbramkowych sytuacjach.
Czasami zdarzało się, że stałem daleko od przeciwnika, zdecydowałem się do niego doskoczyć używając wyżej wymienionej techniki, w tym momencie on wypuszcza przed siebie parę shurikenów, jednakże ścieżka mojego „susu” prowadzi po zygzaku, więc mijam shurikeny, odpalam combo, on znika korzystając z systemu ucieczki pod L2 i zaczyna wyprowadzać swoje combo, więc ja również używam L2 - podobna wymiana ciosów i ucieczek zdarza się parokrotnie dopóki któryś z nas nie wyczerpie puli ucieczek. Ciężko to opisać, jednak w ruchu sprawia to wrażenie bardzo płynnej i przy okazji pięknej bitwy z wykorzystaniem całego potencjału naszych postaci. Gdyby siedział obok mnie fan Naruto oglądający walczące zawzięcie postaci, z pewnością bawiłby się niezgorzej niż ja, wprowadzający wszystkie kombinacje i próbując uszczknąć choć trochę życia swojemu przeciwnikowi.
Oprócz wyżej wymienionych aspektów rozgrywki, do dyspozycji gracza oddano system pomagierów znany chociażby z Marvel vs. Capcom 3. Możemy dobrać maksymalnie dwójkę postaci, które w trakcie walki wspomogą nas w starciu z przeciwnikiem. Za ich wezwanie odpowiadają klawisze L1 oraz R1. Po parokrotnym wezwaniu pomocy i zapełnieniu specjalnego, drużynowego paska, można odpalić specjalne, drużynowe Jutsu, które znacząco uszczupli pasek energii przeciwnika. To co się dzieje na ekranie, kiedy trzy postaci jednocześnie okładają biednego adwersarza, jest nie do opisania. Nie zrozumcie mnie źle, system walki ma swoje wady i zalety, a pomimo wielu możliwości, nie jest tak rozbudowany jak ten znany chociażby z Soul Calibur V, jednak nie sprawi problemu początkującym, a doświadczeni gracze będą czerpać z niego masę frajdy.
Najnowsza odsłona Naruto nie ustrzegła się wad, za jedną z nich można uznać uproszczony w stosunku do poprzednich odsłon tryb Story. Tym razem wybieramy jedną z 11 kluczowych dla serii postaci i staczamy serie pojedynków, które miały wpływ na ich historię. Jeśli o cięcia chodzi, Ultimate Jutsu zostały skrócone i choć nadal wyglądają przekozacko, to gdzieś uciekł ich klimat, głównie za sprawą braku kinowych kamer, które ukazywałyby perspektywę z najciekawszych perspektyw. Jeśli ktoś nie wie o co mi chodzi, powinien zobaczyć porównania tych samych Ultimate Jutsu dostępnych chociażby w Ninja Storm 2 oraz opisywanym tutaj Naruto Shippuden: Ultimate Ninja Storm Generations. Rozumiem, że taki zabieg miał na celu przyspieszenie rozgrywki, więc koniec końców można przymknąć na niego oko.
Muzyka stanowi tło dla wydarzeń dziejących się na ekranie, nie zachwyca, ale też nie przeszkadza. Walcząc w coraz to kolejnych walkach większość uwagi skupia się na wprowadzaniu ciosów, unikania technik przeciwnika oraz ogarnięciu systemu przedmiotów i pomagierów, więc sama muzyka schodzi na dalszy plan i nie jestem w stanie przypomnieć sobie choć jednego charakterystycznego kawałka, który zagnieździłby się w mojej głowie. Na plus należy zaliczyć fakt, że w grze zaimplementowano dwie ścieżki audio – oryginalną, japońską oraz angielską. Choć angielski dubbing nie prezentuje się najgorzej, wybrałem japoński i od razu poczułem się jakbym oglądał kolejny odcinek Naruto. Po raz kolejny – fani będą zadowoleni.
Ultimate Ninja Storm Generations to bez wątpienia produkcja skierowana do najwierniejszych fanów, jednak zarówno casuale jak i wymiatacze znajdą w niej sporo radości. Jeśli lubicie rozbłyski i czasami groteskowe zagrania, nie przeszkadza Wam uproszczona mechanika skierowana na fun i widowiskowość, a mangowa kreska nie budzi u Was obrzydzenia, to spędzicie z tym tytułem wiele pozytywnych chwil. Zaznaczam, że jak każda bijatyka, w starciu z żywym przeciwnikiem siedzącym na kanapie obok lub wirtualnym graczem z zagranicy – gra zyskuje o wiele więcej, niż podczas samotnej rozgrywki w trybie Story.
Ocena - recenzja gry Naruto Shippuden: Ultimate Ninja Storm Generations
Atuty
- Fabuła płynnie wprowadza nowicjuszy do uniwersum Naruto
- Szczegółowa i ładna grafika
- Przystępny system walki
- Smaczki dla fanów Naruto
- Płynnie działający online
- Mnogość postaci do wyboru
- Japoński voice-acting do wyboru
Wady
- Słaba ścieżka dźwiękowa
- Uproszczenia w trybie Story
- Balans postaci
- Za łatwa dla doświadczonych graczy
Fani Naruto mają co świętować - doczekali się wreszcie porządnej gry opartej na tej mandze/anime. Niestety nie obyło się bez dziwnych cięć względem poprzednich gier, dlatego do całości należy podejść z umiarkowanym optymizmem.
Przeczytaj również
Komentarze (57)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych