Recenzja: Tekken Tag Tournament 2 (PS3)
Seria Tekken nie ma szczęścia do podtrzymywania passy numerowanych edycji. Zawsze po bardzo dobrej lub świetnej odsłonie, przychodzi taka, która przez większość uważana jest zwyczajnie za słabą. Tak było w przypadku Tekkena 4 i Tekkena 6, które raczej odpychały niż przyciągały nowych zawodników. Jednak – chce się rzec: dzięki bogu – istniała sobie osobna seria, która pojawiła się na premierę PlayStation 2.
Mowa tutaj o Tekken Tag, który z miejsca stał się jedną z najlepszych bijatyk. Czy podobnie będzie z Tekken Tag Tournament 2? Z ręką na sercu mogę śmiało powiedzieć, że jak najbardziej tak. Oczekiwania odnośnie Tekken Tag Tournament 2 były gigantyczne od momentu zapowiedzi gry i stopniowo narastały po każdej wypowiedzi Katsuhiro Harady, który wprost stwierdził, że Tekken Tag Tournament 2 będzie najlepszą bijatyką jaka do tej pory powstała. Pierwsze potwierdzenie otrzymali Ci, którzy zdążyli zagrać w TTT2 na automatach, grubo na rok przed premierą wersji konsolowej. Nam przyszło czekać odpowiednio dłużej, ale za to otrzymaliśmy dopakowaną i dopieszczoną na maksa wersję w której znajdziemy ponad 50 postaci, równie dużo aren oraz zapowiedź darmowego DLC w jakimś okresie po premierze gry. Działa na wyobraźnię? Jak najbardziej i co ważne – ta wyobraźnia zostaje wpierw połechtana na początku obcowania z grą, a po dłuższym czasie zaspokojona. Powiedzmy sobie wprost – Tekken Tag Tournament 2 to gra najwyższych lotów, która na kartach historii zapisze się w taki sam sposób jak Tekken 3 w którego zagrywał się chyba każdy.
Najważniejszą rzeczą w bijatykach jest radość płynąca z gry, a ta w przypadku produkcji Namco-Bandai jest przeogromna. Gra nie jest łatwa, to trzeba zaznaczyć, że nawet najniższy poziom trudności może być początkowo wymagający. Oczywiście pomijam tutaj oczywiste oszustwo w postaci walki z ostatnim bossem, gdyż ta w każdej bijatyce od zarania dziejów winduje poziom trudności kilka razy do góry. Grając nawet samemu, co jednak nie jest wskazane w bijatykach, odczuwa się satysfakcję, zwłaszcza gdy musimy uczyć się większości postaci na nowo, gdyż bardzo dużo ruchów i zagrań zostało przebudowanych. Pewne kombinacje wyleciały, inne zostały lekko zmienione, także przed nami kolejne dziesiątki godzin masterowania naszych ulubionych postaci.
A jak wspomniałem, wybierać jest z czego. Jednak cały miód płynie z systemu tagowania, który został przebudowany i wyszło mu to na dobrze. Przełączanie się między zawodnikami jest bardziej płynne, podobnie jak kombinacje ciosów rozpoczynane od bounce'a, które są nowością w TTT2. . Użycie Tag Assaulta powoduje, że druga postać, która się pojawia automatycznie ma odpalone Netsu, czyli boosta w atakach. czy nowe chwyty dostępne tylko i wyłącznie dla wyselekcjonowanych par postaci (siostry Williams czy King i Armor King). Dodano też ruch nazwany Tag Crash, który odpalić możemy gdy otrzymamy wystarczająco obrażeń by aktywować Netsu, wtedy wystarczy wcisnąć kombinację 2+5 (w żargonie Tekkena) i drugi zawodnik wskoczy w Taga atakując przeciwnika. Oczywiście ruchy te można kontrować więc nie są takie bezpieczne, ale pozwalają złapać nam oddech. Ostatnią z nowinek jest system nazwany stage gimmick, czyli de facto możliwość rozwalenia ściany, podłogi lub barierki i walkę na wielopoziomowych arenach.
Im więcej obcujemy z grą, tym więcej zauważamy zmian w systemie, które są jak na razie na plus. Nie mi także decydować, która postać jest przesadzona, ale niektóre z nich naprawdę jadą taniochą jak tylko idzie, zwłaszcza w Ghost Battle, gdzie im dalej, tym trudniejsi przeciwnicy. Jeśli już o trybach, to mamy standardowy zestaw – Versus, Arcade, Ghost Battle, Survival, Time Attack i Practice, który uzupełnia się z Fight Labem, który pełni fabularną rolę samouczka podstaw gry, gdzie możemy pod batutą Violeta kierować Combotem. Tutaj plus tego jest taki, że możemy dowolnie dostosować naszą postać i wykupić poszczególne ciosy za zebrane punkty umiejętności. Brakuje mi tutaj jednak jakiegoś trybu w stylu Tekken Bowl, który był w oryginalnym Tekken Tagu, czy Tekken Ball w którym mogliśmy pograć sobie w siatkówkę. Wielka szkoda i tutaj minusik za brak czegokolwiek w tym klimacie.
Sieciowe usługi, które są w tych czasach najważniejsze, gdyż coraz ciężej jest namówić ludzi na nocne posiadówy przed konsolą w jednym pokoju, odgrywają pierwsze skrzypce. I tak jak w przypadku Tekkena 6 w momencie premiery gry potrzebna była łatka by online stał się grywalny, tutaj wszystko działa od początku, aż po sam koniec. Widać implementację kodu sieciowego z Soul Calibur V, bo mając nawet 2 kreski połączenia i grając z osobami z USA i Japonii nie odczuwałem żadnych lagów. Sam online jest bardzo dobrze zrobiony. Mamy grę rankingową po ustalonych wcześniej opcjach, jest opcja tworzenia własnego lobby w tzw Player Match, gdzie mamy dużo większą możliwość customizacji panujących zasad. W sam raz by tworzyć turnieje online, które mogą rozkwitnąć. Dodatkowo otrzymaliśmy możliwość nagrywania powtórek z walk, ich pobierania i odtwarzania na swojej konsoli. Dodatkowo Namco uruchomiło serwis zbierający statystyki z gry przez sieć i niektórych elementów singla. World Tekken Federation to serwis w którym wystarczy, że połączymy swoje konto PSN z serwisem i mamy dostęp do naszej karty gracza. A w niej wszystko. Ilość gier, stosunek wygranych, ostatnie pojedynki z rozpisanymi statystykami ciosów, najczęściej używane postaci i duety. Miód na serce każdego fana wszelakich statystyk i łechtania swojego ego.
Jest jeszcze jedna sprawa – grafika, animacja i ścieżka dźwiękowa, która w przypadku Tekken Tag Tournament 2 wypada fantastycznie. Utwory zawarte w grze pasują do bijatyki, ale jeśli nam coś nie pasuje, to z pomocą przychodzi opcja Tekken Tune, dzięki której możemy przypisać dowolny utwór z HDD konsoli do wybranej planszy. W późniejszym czasie otrzymamy także opcję pobrania utworów z poprzednich odsłon Tekkena. Również graficznie jest to najwyższa półka. Jest kolorowo, zróżnicowanie i przede wszystkim – z polotem. Plansze są tak różnorodne, tak dopracowane, że czasami człowiek zapomina o walce i napawa się widokami, które sprezentowali mu panowie z Namco-Bandai. O płynnej animacji nie ma co wspominać, bo to oczywista oczywistość. Miłym dodatkiem jest tryb 3D, który prezentuje się bardzo dobrze, jednak gra wygląda wtedy trochę gorzej, na szczęście nie traci nic ze swojej płynności.
Ostatnie lata to istny renesans bijatyk w których problemy miała seria Tekken. Na szczęście, Katsuhiro Harada dostarczył nam mega grywalny tytuł, który cieszy tak samo jak mistrzowski Tekken 3 i równie mocno absorbuje w trakcie gry, nie pozwalając nawet spać (zarwane nocki rzadko kiedy mi się zdarzają). Więc jeśli macie jakikolwiek dylemat, to możecie się go pozbyć, bo dostaliśmy tytuł na miesiące, o ile nie lata. Brawo Harada, udało Ci się.
Ocena - recenzja gry Tekken Tag Tournament 2
Atuty
- Multum postaci
- Grafika i muzyka
- Przyjemność płynąca z gry
- Jakość gry przez sieć
- Zmiany w systemie na plus
Wady
- Bardzo długi czas wyszukiwania gier
- Brak jakiegoś dodatku w postaci Tekken Bowl
Po fatalnym Tekken 6, Tag Tournament 2 odradza się jak feniks z popiołów. Wciągający system, mnóstwo trybów gry i postaci tworzy grę idealną do grania samemu, ale także na imprezach.
Przeczytaj również
Komentarze (48)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych