Recenzja: Smart As... (PSV)
Gdy parę lat temu nastał gigantyczny boom na gry z serii Dr Kawashiima Brain Training, które pojawiały się na Nintendo DS, 90% graczy hardkorowych pukało się po głowie zastanawiając się, jak można marnować czas na taki tytuł. Jednak ciężko zestawić program edukacyjny, który pobudzić ma nasz mózg do większego wysiłku niż patrzenie na piersi roznegliżowanych kobiet.
Emocje opadły, minęło parę lat i do gry wchodzi Sony, które uznało, że posiadaczom PlayStation Vita przyda się program, który pozwoli zadbać o poprawę funkcjonowania naszego mózgu. Smart As... pojawiło się nagle i wywarło na mnie bardzo pozytywne wrażenie, choć nie jestem przekonany do takich tytułów.
Polska wersja została nazwana Bystry jak... i sugeruje nam to z miejsca pełne spolszczenie gry w każdym możliwym elemencie. I tak właśnie jest. SCEP kontynuując lokalizacje 2.0 polonizuje wszystkie przez siebie wydane gry. I o ile w przypadku wielkich hitów dla zapalonych graczy to niekoniecznie jest zaleta, to już w przypadku gry kierowanej bez wątpienia ku osobom grającym okazyjnie to jeden z najważniejszych punktów, którymi kieruje się klient w trakcie zakupu gry. W przypadku Bystry jak... otrzymaliśmy nie tylko w pełni spolonizowaną grę, ale także polskiego głosu w którego roli występuje znany z kabaretu Ani Mru Mru – Marcin Wójcik. I jego rola wypada bardzo przekonująco, zwłaszcza, że to jest jego debiut w świecie gier. Oczywiście niektóre kwestie są wypowiadane z brakiem duszy i potrzebnych emocji, ale widać, że kabaretowa przeszłość pomogła w odpowiednim akcentowaniu zdań i wyrazów. Gdy trzeba zabrzmieć lekko szyderczo – tak właśnie jest. Głos Marcina w barwie o dziwo fantastycznie pasuje do całości gry, więc tutaj tylko przyklasnąć za trafność wyboru.
Oczywiście to nie jedyna sprawa z polską wersją językową. Gdy pierwszy raz odpaliłem recenzencką kopię, miałem obawy, czy otrzymamy dostosowane do naszego języka wyzwania i konkurencje w grze. Nie byłoby nic gorszego niż odgadywanie angielskich wyrazów w polskiej grze. Ale na szczęście, moja zbyt słaba wiara okazała się strzałem w płot. Mamy zadania dostosowane do naszego języka. Odgadujemy polskie wyrazy, piszemy polskimi literami. Jesteśmy potraktowani profesjonalnie. Dla niektórych to może być błahostka, ale tak naprawdę to element kluczowy tej gry i bez tego zakup mijałby się z sensem.
Na czym polega jednak cała gra? Na codziennym wykonywaniu czterech zadań, po jednym w każdej z kategorii. Mamy więc logikę, arytmetykę, język i obserwację. Odpalając codzienny program treningowy, gra pyta nas o różne rzeczy, które potem służą przekazywaniu nam ciekawostek („jesteś mądrzejszy niż przeciętna osoba chodząca spać po 23”). Mała rzecz a cieszy. Na każde zadanie mamy określoną ilość czasu, gdzie za błędne wykonanie zadania otrzymujemy punkty karne. Po wykonaniu treningu poznajemy cząstkową ocenę każde kategorii i procentowy wynik sprawności mózgu w danym dniu.
Ale to nie wszystko. Dostępne mamy także opcje dowolnej rozgrywki, z tym, że by odblokować wszystkie kategorie, musimy wykonywać codzienny trening. Każde z zadań ma dostępne cztery poziomy trudności. Są one raczej łatwe, ale poziom „Geniusz” to już wyższe schody w niektórych zadaniach. Osiągniętymi wynikami możemy dzielić się poprzez opcję near, dzięki czemu wzmagana jest rywalizacja ze znajomymi. By podnieść rywalizację, dodano także dostęp do sieciowych rankingów, a także wyzwań z internetu, które zmieniają się co jakiś czas i składają się na nie różne zadania na różnych poziomach trudności.
Całościowo Bystry jak... wypada bardzo fajnie. Nie przeszkadza uboga grafika, która jednak spełnia swoje zadanie. Nie przeszkadza także fakt, że granie w ten tytuł przez cały dzień nie ma sensu. To typowa gra do odpalenia godzinkę dziennie, poćwiczenia szarych komórek i to tyle. Wszystkie gry wykorzystują ekran dotykowy, niektóre korzystają z tylnego panelu, a jeśli chcemy, możemy sobie pstryknąć fotkę. Nie ma jednak róży bez kolców – gra czasami ma problemy z odczytaniem wpisywanych liter i cyfr. W moim przypadku nie wiedzieć czemu „A” interpretowało jako „Ą” z racji mikroskopijnie dłuższej, prawej nóżki. Podobnie jak z 9, które często mylone jest jako 0 i za nic w świecie nie potrafię zrozumieć jak to odczytuje algorytm. Dlatego też osoby nie piszące wyraźnie będą miały znaczny problem. Pozostali mogą skusić się na Bystry jak w momencie gdy interesują ich takie produkcji. Hardkorowi gracze mogą przejść obok i nie zaprzątać sobie nawet głowy.
Ocena - recenzja gry Bystry jak...
Atuty
- Polska wersja językowa
- Ciekawe i wciągające gry
- Opcja rankingów sieciowych
- Ciekawostki w trakcie gry
- Przyjemny design gry
Wady
- Drobne błędy w tekstach
- Okresowe problemy z odczytywaniem wpisywanych cyfr i liter
Odpowiedź Sony w gatunku gier rozwijających nasze zdolności umysłowe wypadła całkiem ciekawie. Są drobne problemy z rozpoznawaniem pisma, ale polonizacja niweluje wiele problemów dla niedzielnego gracza.
Przeczytaj również
Komentarze (11)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych