Recenzja: Battlefield 3: Decydujące Starcie (PS3/DLC)
Ostatni z zapowiadanych dodatków do Battlefield 3 wreszcie został udostępniony szerszemu gronu ludzi. Wszyscy posiadacze Battlefield Premium od tygodnia mogą cieszyć się dostępem do Decydującego Starcia, które dodaje dwa nowe tryby gry, cztery mapy, nowe wyzwania wraz z nieśmiertelnikami i pistolet, który do tej pory noszony był przez pracowników DICE.
Osoby bez premium muszą czekać jeszcze tydzień, ale pytaniem zadawanym przez nie jest „czy warto?”. Czy warto wydawać 59 złotych za kolejny dodatek do gry, która ma grubo ponad rok na liczniku? W tym przypadku mam jednak mieszane odczucia.
Poprzedni dodatek – Dogrywka – mnie zachwycił dobrze skonstruowanymi mapami, bardzo fajnym trybem Szabrownika i kuszą, która mimo tego, że trudna w użyciu – daje ogromną satysfakcję gdy kogoś zdejmiemy po cichu. Dlatego odnowionym kredytem zaufania pobrałem Decydujące Starcie w momencie udostępnienia i wskoczyłem ponownie na serwery, tym razem doposażony w zestaw słuchawkowy i kumplem u boku z którym dziarsko ogrywaliśmy kolejne mapy i kolejne tryby. Dlaczego o tym wspominam? Bo bez zgranej drużyny, dobrej komunikacji i szybkiego oka nie mamy czego szukać w Przechwycie Flagi – czyli jednym z dwóch nowych trybów. Osobom grającym w FPS-y dłużej niż rok nie trzeba przedstawiać tego trybu. Złap flagę z bazy wroga, przetransportują ją do swojej i jednocześnie dopilnuj by wróg nie zabrał Twojej. Proste w teorii – ciężkie w praktyce. By podkręcić tempo na dużych mapach dorzucono nowe pojazdy – bardzo szybki i zwinny motocykl na którym zmieszczą się dwie osoby (kierowca+pasażer z możliwością strzelania) oraz mobilne działko przeciwlotnicze, które potrafi siać spustoszenie na niebie gdy potrafimy się nim obsłużyć. Nie będę ukrywał, że zwłaszcza ten drugi pojazd jest strzałem w dziesiątkę i niedoświadczeni piloci są jak komary – bardzo szybko lecą w dół po trafieniu.
W trybie gdzie musimy porwać flagę wychodzi jednak ogromna potrzeba posiadania dobrej ekipy i/lub komunikowania się z nimi lub innymi. Niestety, większość rund wygląda fatalnie – mało kto rozumie sens tego trybu, lata jak pies z przepełnionym pęcherzem i nabija zabójstwa, mając głęboko w tyłku przejmowanie flagi. Dochodzi do takich patologii w których można na piechotę przejść cała mapę bo wszyscy są zajęci wzajemnym base rapem. Jednak gdy trafią na siebie dwie równorzędne ekipy – sprawa od razu wygląda inaczej. Zażarta obrona własnej flagi, emocjonujące szturmy na bazę wroga i coś co jest chyba najlepsze – emocjonujące ucieczki na motocyklu gdy na plecach siedzą Ci śmigłowce, nad głowami świszczą kule i przelatują rakiety. A my gnamy przed siebie wężykiem, osłaniani przez pobratymców modląc się by brawurowa eskapada zakończyła się sukcesem. Tak, w takich wypadkach aż chce się grać – szkoda, że występują tak rzadko.
Drugim trybem, który pojawił się w grze i który był mocno reklamowany to Bitwa Powietrzna – idealna uczta dla osób spędzających setki godzin za sterami odrzutowców w grze. Takim ludziom brakowało walk w powietrzu gdzie nie trzeba przejmować się Stingerami czy działkami naziemnymi. Podobnie jak w Bitwie Pancernej, tutaj mamy tylko odrzutowce i trzy punkty do przejęcia, które wyznaczane są przez sterowce. Przejmują się one bardzo szybko i wystarczy pokrążyć wokół nich przez 3-4 sekundy. Solą tego jednak są pojedynki myśliwców, które wyglądają najlepiej gdy naprzeciwko sobie stają doświadczeni piloci. Osoby które się uczą latać lub nigdy nie latały – odpadają na starcie (sam siebie pozdrawiam). Jeśli ktoś miał obawy o nudy na mapie z racji jak wiadomo – ograniczeń konsoli – to może je porzucić. Tutaj DICE poszło po rozum do głowy i nie oddano nam do użytku gigantycznych map.
A jeśli o nich mowa, to jak wspomniałem – są cztery nowe mapy. Ośnieżony Rurociąg Sabalan, zalesiona Linia Kolejowa Kiasar, Równina Nebandan oraz Operacja Bieg Rzeki. Każda z tych map została dostosowana do starych trybów, gdy na przykład w Podboju mamy nowy desant pojazdów z Desantowca (ciekawe uczucie gdy leci się ogromnym Abramsem na spadochronie i próbuje zestrzelić kogoś z powietrza). Poza tym, mapki stworzono pod Przechwyt Flagi co widać niestety w tym jak bardzo są rozległe i jak bardzo brakuje jakiejś linii frontu. Każdy wskakuje na pojazd i ludzie jeżdżą jak szaleni. Dłuższe obserwacje pokazały mi ogromny recykling jaki zrobiło sobie w tym dodatku DICE. Fragmenty (większe lub mniejsze – zależy od mapy) wrzucono do nowych miejsc potyczek często pochodzą z map już stworzonych. Nie wierzycie? Odpalcie Rurociąg, podjedźcie w Podboju pod flagę leżącą najbardziej na zachód i porównajcie to potem z Operacją Pustynna Burza z flagą B. Przypadek? Nie sądzę. Nie mówię, że to naganne, ale widać, że na koniec komuś zaczęło brakować pomysłów i postawiono na gotowce ze zmienioną scenerią.
Całość DLC wypada dosyć dobrze, jednak zachwytów podobnie jak w poprzednim – nie ma, chyba, że jesteś bardzo dobrym pilotem i uwielbiasz odrzutowce. Wtedy kupuj śmiało, będziesz się miał gdzie wyżyć żołnierzu. Reszta może dwa razy się zastanowić zanim wyda gotówkę w ilości 59 złotych. Zamknięcie cyklu DLC mogło mimo wszystko być lepsze.
Ocena - recenzja gry Battlefield 3
Atuty
- Przydatne i dobrze zrobione nowe pojazdy
- Przechwyt Flagi może być emocjonujący ze zgraną drużyną
- poprawnie zaprojektowane mapy
Wady
- Zero nowych broni
- Bitwa Powietrzna ma ogromny próg wejścia
- Ciut za duże mapy w Podboju
Ostatnie DLC do Battlefield 3 wreszcie wprowadza ciekawe tryby wykorzystujące pojazdy. Przechwyt Flagi jest prawdziwym testem dla zgranych ekip. Za to miłośnicy odrzutowców spełnią się w Bitwie Powietrznej. Warto skusić się na te DLC.
Przeczytaj również
Komentarze (38)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych