Recenzja: Draw Slasher (PSV)

Recenzja: Draw Slasher (PSV)

VergilDH | 29.04.2013, 09:36

Sporo mówi się o tym, że PlayStation Vita jest konsolą idealną dla gier tworzonych przez mniejsze studia deweloperskie. Sukcesy, jakie odnoszą tytuły pokroju Retro City Rampage jednoznacznie świadczą o prawdziwości tego stwierdzenia. Swoich sił postanowiła zatem spróbować warszawska ekipa Mass Creation, która stworzyła konsolową wersję Draw Slashera. Czy gra jest warta świeczki? Jak najbardziej.

Opowiedziana w grze historia jest prosta i nie ma w niej miejsca na żadne zwroty akcji czy zawiłe wątki. Ot, wcielamy się w rolę młodocianego wojownika ninja - Hanzo - który po powrocie z obozu treningowego na miejscu swej rodzinnej wioski zastaje jedynie zgliszcza. Jako że wszyscy jej mieszkańcy zostali przechwyceni przez bezwzględnych najeźdźców, nasz bohater postanowił chwycić za swą najwierniejszą przyjaciółkę (oczywiście mowa o katanie) i ruszyć im na ratunek. Błyskawicznie okazuje się, że za całym zamieszaniem stoją piraci-zombie-małpy (dosłownie) – kto jednak nimi dowodzi i dlaczego zdecydował się na tak brutalne posunięcie? Poznanie odpowiedzi na to pytanie jest teraz jego nadrzędnym celem.

Dalsza część tekstu pod wideo

2013-04-26-221803

Wszystko to brzmi infantylnie i takie jest w istocie, co paradoksalnie wyszło tej grze na dobre. Dzięki temu nie zaprzątamy sobie głowy fabułą i skupiamy się na tym, co tygrysy lubią najbardziej, czyli na rozgrywce. Nie oznacza to jednak, że omawianemu tytułowi czegokolwiek brakuje – podczas zabawy nieustannego banana na twarzy gwarantują nam nie tylko groteskowe animacje wykańczania przeciwników, lecz także liczne nawiązania do innych gier oraz filmów. Nasz nieustraszony ninja spotyka bowiem swojego mistrza, który wypisz-wymaluj jest wierną kopią Mistrza Yody, przeciwnika, który rzuca w jego kierunku owocami („On ma owoce, a ja jestem Ninja – jak moglibyśmy to nazwać?”), a po pokonaniu jednego z goryli rzuca tekstem „no dobrze, ale gdzie jest księżniczka?”. Produkcja przełamuje zatem czwartą ścianę i wychodzi jej to naprawdę dobrze.

Tryb fabularny, który stanowi motor napędowy Draw Slashera, został podzielony na siedem rozdziałów. Na ich ukończenie potrzeba nieco ponad trzech godzin – w tym czasie zwiedzamy rodzinną wioskę bohatera, statek piratów oraz fortecę opanowaną przez piratów. Rozgrywka polega wyłącznie na parciu w prawo i eliminowaniu kolejnych zastępów przeciwników, a całość obsługujemy przy pomocy ekranu dotykowego. Draw Slasher opiera się bowiem na podobnych założeniach, co... Fruit Ninja – stukając w konkretne miejsce na ekranie wyznaczamy bohaterowi kierunek, w którym powinien przebiec, a przeciągając po nim palcem wskazujemy linię, jaką nasz podopieczny przetnie przy pomocy katany. System sprawdza się znakomicie i wcale nie jest tak prosty, jak mogłoby się wydawać - podczas zabawy często trzeba się nakombinować, by wyeliminować wszystkich oponentów.

2013-04-26-233938

Ci bowiem występują tutaj w kilku rodzajach. O ile podstawowy wariant zombie-pirata-małpy zdycha po jednym cięciu, o tyle z czasem zaczyna robić się coraz trudniej. Na ekranie zaczynają pojawiać się opancerzeni goryle, którzy zostali zaopatrzeni w jeden, słaby punkt (może to być głowa, klatka piersiowa lub brzuch), „szefowie kuchni”, którym zadajemy obrażenia poprzez atak od tyłu oraz ultraszybkie małpy, przed jakimi należy uciekać niczym Dawid Ozdoba przed Hardkorowym Koksem i czekać na moment, w którym taki delikwent opadnie z sił.

Na osobny akapit zasługują jednak bossowie, gdyż walki z nimi nie tylko są niesztampowe, lecz także dają naprawdę sporo frajdy. Twórcy nie tworzyli ich bowiem od kalki i przy każdym starciu wykazali się pomysłowością – dzięki temu bawimy się w ucinanie macek wielkiej ośmiornicy-małpy, przecinamy konkretnych punktów na ekranie, których za moment zetrą się dwaj mistrzowie katany, czy wreszcie wykazujemy się zręcznością, by skacząc pomiędzy rozrzucanymi przez przeciwnika minami próbować go dopaść, a to wreszcie ... Na nudę narzekać z pewnością nie będziecie, a wieczór spędzony przy Draw Slasherze zapamiętacie na długo.

2013-04-27-203630

W zamian za nasze poczynania jesteśmy nagradzani na dwa sposoby. Zabijając przeciwników kumulujemy bowiem energię Ki, dzięki której korzystamy dobrodziejstw niesionych przez Ninjutsu. Początkowo możemy jedynie wstrząsać całym poziomem, co ogłusza na moment stojących nam na drodze wrogów i czyni ich podatnymi na nasze ataki. Później jednak otrzymujemy możliwość rażenia ich piorunami, wysłania ich w powietrze („Kabum!”) czy choćby przecinania pancerzy. Jako ciekawostkę możecie potraktować niewidzialność, która pojawia się dopiero w końcowej fazie przygody. Szkoda tylko, że drzemiący w tym rozwiązaniu potencjał nie został należycie wykorzystany - gra jest po prostu zbyt krótka, by nacieszyć się wszystkimi zdolnościami specjalnymi bohatera. Zabijanie przeciwników owocuje zdobywaniem punktów doświadczenia, a po uzbieraniu odpowiedniej ich ilości – awansem na kolejny poziom. Dostajemy wtedy jeden punkt, który możemy przeznaczyć na wydłużenie paska życia, paska staminy (która odpowiada za długość kreski wyznaczającej linię cięcia) oraz rozwój poszczególnych mocy Ninjutsu.

Na szczęście po ukończeniu trybu fabularnego wciąż jest tu cała masa rzeczy do zrobienia. Można oczywiście powtarzać rozdziały, by śrubować osiągnięte przez siebie wyniki (żeby mieć się czym pochwalić przed innymi graczami), jednak znacznie bardziej atrakcyjne są czekające na nas Wyzwania oraz tryb Arcade. W tym drugim możemy wziąć udział w klasycznej hordzie (stawiamy czoła kolejnym falom przeciwników, próbując jak najdłużej utrzymać się przy życiu), jak i spróbować swoich sił w obronie bram prowadzących do wioski. Wyzwania z kolei stanowią prawdziwy sprawdzian naszych umiejętności – nasze poczynania są tu oceniane przy pomocy płomieni, które ilustrują osiągnięty przez nas wynik. Polegają na przykład na wykonaniu jak najdłuższej kombinacji ciosów, wzięciu udziału w maratonie śmierci, gdzie giniemy po jednym ciosie, czy choćby zabijaniu wyłącznie konkretnych rodzajów przeciwników. Generalnie, wymienione powyżej dodatki są w stanie zapewnić co najmniej tyle samo zabawy, co tryb fabularny.

2013-04-26-223624

Na koniec nie wypada nie wspomnieć o oprawie, która robi bardzo pozytywne wrażenie. Niech Was nie zmyli kreskówkowy styl – gra wygląda świetnie, a oczy cieszą tutaj wspomniane już przeze mnie animacje śmierci przeciwników, którzy rozpadają się na kawałki w fontannach krwi i ładnie zaprojektowane lokacje. Niewiele można zarzucić także warstwie dźwiękowej – przygrywająca nam muzyka nie zapada może w ucho, ale też nie przeszkadza w zabawie, a odgłosy wydawane przez przeciwników i kwestie wypowiadane przez bohatera idealnie wpasowują się w ogólną konwencję tego tytułu (całość została w pełni zdubbingowana).

Draw Slasher nie jest tytułem, dla którego warto kupić PlayStation Vita, ale jako jedna z takich produkcji sprawdza się znakomicie. Rozgrywka powinna zadowolić zarówno nowicjuszy, jak i zaawansowanych graczy (dzięki trzem poziomom trudności), pomysłowość twórców zaskakuje bardzo pozytywnie, a konstrukcja poszczególnych poziomów sprawia, że jest to idealny tytuł na krótsze posiedzenia. Jeśli zatem szukacie ciekawego tytułu na przenośną konsolę Sony, Draw Slasher to w chwili obecnej absolutny numer jeden. Dajcie szansę tej grze, a na pewno się nie zawiedziecie.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Draw Slasher

Atuty

  • Satysfakcjonująca i pomysłowa rozgrywka
  • Nieszablonowe walki z bossami
  • Ładna i kolorowa oprawa graficzna
  • Liczne nawiązania do gier i filmów

Wady

  • Tryb fabularny mógłby być znacznie dłuższy i bardziej rozbudowany

Polska produkcja zamiast silić się na powagę postawiła słusznie na humorystyczne przedstawienie rozgrywki, co wyszło grze tylko i wyłącznie na dobrze. Wśród mniejszych produkcji na Vitę - jedna z lepszych.

VergilDH Strona autora
cropper