Recenzja: Dungeons & Dragons: Chronicles of Mystara (PS3)
Moda na odświeżanie growych klasyków z kolejnymi miesiącami nabiera na sile. Już nie tylko pojawiają się odświeżone w HD gry z PS2 czy Dreamcasta. Niektóre firmy postanowiły sięgnąć jednak głębiej i starszym graczom przypomnieć dawniejszy hity z automatów. Capcom jednak bez większych szaleństw w grafice czy systemie umożliwił zagranie w dwie hitowe swego czasu produkcje – Dungeons & Dragons: Tower of Doom i Shadow Over Mystara, które razem weszły w skład recenzowanego Chronicles of Mystara.
Wydane w 1993 roku Tower of Doom i w 1996 roku Shadow over Mystara były ostatnimi produkcjami Capcomu w gatunku beat 'em up. Dla obu wybrano popularny wtedy bardzo mocno system Dungeons & Dragons, gdzie w oparciu o licencję wykorzystano krainę Mystara, nazwy stworów z którymi przyszło się mierzyć, a także ich wygląd, klasy postaci i pobocznych bohaterów. Historia w obu produkcjach nie jest najwyższych lotów, ot musimy pokonać zło, którego cień pojawił się nad spokojną do tej pory krainą. I tak wybierając bohatera wyruszamy w niezbyt długą podróż ku ostatecznej walce, która przynieść ma spokój w Mystarze.
Tower of Doom przedstawia nam na początku głównego antagonistę – arcylisza Deimosa, który z tytułowej Wieży Zagłady planuje zniszczenie krainy, która została porzucona prze twórców w 1995 roku. Wybierając jednego z czterech śmiałków musimy go powstrzymać. Do wyboru mamy krasnoluda, kleryka, elfkę i wojownika. Każdy z nich ma inną charakterystykę ataków, wytrzymałości i przedmiotów, które może używać. I tak krasnolud dzięki rozmiarowi i sile jest najlepszym wyborem dla osób preferujących bezpośrednie rozwiązania, tak elfka dzięki dostępnym czarom sprawuje się idealnie jako ofensywne wsparcie bojowe. Dodatkowo każda z postaci może używać przedmiotów, które zakupić można w specjalnych sklepach lub znaleźć na polu walki po pokonaniu przeciwnika. System w Tower of Doom jest znacznie bardziej rozbudowany aniżeli w innych produkcjach w tym gatunku. Poza zwykłym atakiem, skokiem, blokowaniem ataków i wspomnianym wyżej używaniem przedmiotów, każda z postaci dysponuje specjalnym atakiem. Całość ukończyć można za jednym posiedzeniem w kilkadziesiąt minut co nie czyni z tej produkcji gry odpowiedniej na całodniowe maratony.
Shadow over Mystara wydane w oryginalne jak wspomniałem wcześniej 1996 roku było kontynuacją wydarzeń z Tower of Doom. Jak się okazało, Deimos był tylko marionetką w rękach młodej czarodziejki dysponującej ogromną mocą – Synn. Nasza ekipa zbiera się więc w kolejną podróż po ziemiach Glantri by ostatecznie wyplewić z ziem zło zagrażające jej mieszkańcom. Capcom znacznie rozbudował rozgrywkę w tej odsłonie. Dodano dwie nowe postaci – szybkiego złodzieja i maga z potężnymi czarami. Także popracowano nad długością gry i replayability, dzięki czemu dostępne są różne ścieżki fabularne i kilka zakończeń dla każdej postaci zależnie od wcześniej podjętych decyzji. Trzon rozgrywki pozostał niezmieniony – nadal idziemy w prawo i walczymy z różnymi przeciwnikami korzystając ze zwykłych ataków, przedmiotów i magii. Dodano jednak możliwość ślizgania się, które jednocześnie zbierało przedmioty.
Reedycja ubrana w nazwę Chronicles of Mystara doczekała się kilku ciekawych zmian by jeszcze bardziej zaangażować graczy. Przede wszystkim dodano różnorakie wyzwania za których spełnianie otrzymujemy kryształy. Zebranie odpowiedniej ilości podnosi nam ogólny poziom w całej grze. Niektóre z nich są łatwi, inne wymagają dłuższej rozgrywki i większej ilości godzin, ale wszystko opiera się na zwykłej grze bez wymyślania na nowo prochu. Pojawia się także indeks zebranych przedmiotów, gdzie możemy w wysokiej rozdzielczości zobaczyć każdy zebrany przez nas element ekwipunku czy przedmioty, których używamy. A za zbieranie odpowiednich monet możemy wykupić urozmaicenia w systemie, które zmieniają rozgrywkę. Capcom postanowił także skorzystać z możliwości jakie niesie internet i dostępne są sieciowe rankingi w każdej z gier, więc możemy na bieżąco rywalizować z innymi. Całość zamknięta jest możliwością gry w cztery osoby jednocześnie, z czego korzysta gra bardzo mocno gdyż wtedy rozgrywka jest dużo bardziej emocjonująca i ciekawsza, ale niestety w wielu przypadkach łatwiejsza. Jednak jeśli ktoś planuje grać samemu to bardzo szybko się znudzi, zalecany jest więc przynajmniej jeden kompan w podróży z którym całość będzie po prostu przyjemniejsza. Oczywiście 4-osobowy co-op jest zarówno przez sieć jak i na kanapie, więc opcji mamy bardzo dużo.
I mimo że grafika doczekała się nieznacznego liftingu, to nie jest to żaden remake. Dodano jedynie dwie opcje filtrów obrazu oraz scanlines symulujące stary telewizory, a do tego różne opcje wyświetlania obrazu (klasyczne, rozciągnięte i 3 widoki automatu), to jednak całość jest bardzo miodna. Kompletnie nie przeszkadza to, że obie produkcje mają około 20 lat na karku. Jeśli więc szukacie produkcji w takich klimatach, to nawet nie ma co się zastanawiać, gdyż lepszej gry chyba na ten moment nie znajdziecie.
Ocena - recenzja gry Dungeons & Dragons: Chronicles of Mystara
Atuty
- 4-osobowy tryb współpracy przez sieć jak i na kanapie
- Ciekawie wprowadzony system wyzwań
- Dwie gry w pakiecie
- Wciągająca i przyjemna rozgrywka
Wady
- Grafika pozostała bez większych zmian
- Samemu szybko się znudzi
Niegdyś bawiąca zastępy graczy na automatach - dzisiaj w dwupaku na konsoli. Tak wygląda właśnie Chronicles of Mystara, która pozwala maksymalnie czterem osobą poczuć klimat starych gier gdzie stawiano przede wszystkim na frajdę.
Przeczytaj również
Komentarze (9)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych