Recenzja: One Piece: Pirate Warriors 2 (PS3)

Recenzja: One Piece: Pirate Warriors 2 (PS3)

Bartek Wiak | 07.09.2013, 12:15

Prawie 100 lat temu, bo w 1917 roku, Otena Shimokawy zaprezentował ludziom pierwszą, pięciominutową animację - Imokawa Mukuzō Genkanban no Maki. Wtedy świat zrozumiał, że postęp technologiczny nabiera coraz większego tempa, a wraz z nim rozwija się też telewizja. Obecnie, anime znane jest już wszędzie.

O ile w samej Japonii terminem tym określa się każdy film animowany (także np. bajki Disneya), to poza nią nabiera on innego znaczenia. Dla nas, anime oznacza nic innego jak specyficzną, łatwą do rozróżnienia animację rodem z Japonii. Ta specyfika przyciągnęła także producentów gier wideo. Jeśli jakiś serial jest znany i lubiany, to dlaczego nie przenieść występujących tam bohaterów na ekran komputera? Tutaj pojawia się pytanie, czy taka gra może zainteresować kogoś kompletnie niezaznajomionego z fabułą danej animacji? Czy te produkcje mają szansę się sprzedać? Wygląda na to, że tak, gdyż One Piece: Pirate Warriors 2, pomimo, iż produkcją najwyższych lotów zdecydowanie nie jest, to zapewnia jednak masę dobrej zabawy.

Dalsza część tekstu pod wideo

Zacznijmy jednak od początku. Czym właściwie jest One Piece? Jest to proste, zabawne i przeznaczone dla młodzieży anime ze standardowym dla tego typu produkcji pozytywnym przekazem. Serial opowiada historię młodego człowieka, który marzy o zostaniu Królem Piratów. Tak się złożyło, że ostatni dzierżący ten tytuł został skrócony o te kilka centymetrów, które mierzy nasza głowa. Wspomniany młody człowiek o dźwięcznym imieniu Monkey D. Luffy dostaje w swoje łapki Diabelski Owoc, który zmienia go w człowieka-gumę. Jak to w anime bywa, Luffy wyrusza w podróż po chwałę i tytuł Króla Piratów, a w osiągnięciu tego celu pomaga mu jego nieoceniona załoga. Fabularnie to tyle, jeśli kogoś to interesuje, zapraszam do śledzenia jego losów - kawał dobrej, prostej i zabawnej historii. One Piece: Pirate Warriors 2 to gra powiązana z anime, lecz tylko, jeśli chodzi o uniwersum. Przygody przedstawione w grze to coś na kształt alternatywnej wersji wydarzeń znanych z serialu czy mangi i przy okazji kontynuacja historii przedstawionej w pierwszej części gry. Za warstwę fabularną odpowiada Eiichiro Oda, czyli jakby nie patrzeć twórca mangi i anime One Piece. Jeszcze szybciutko, o co w tym chodzi i lecimy dalej. Piracka załoga Słomianych Kapeluszy z kapitanem Luffym na czele trafia na wyspę Punk Hazard, gdzie na skutek działania tajemniczych skorupek (Dial) część ekipy wpada w tryb berserka. Oczywiście, kapitan musi uratować swoich towarzyszy, ale droga do tego nie jest taka prosta. To byłoby na tyle jeśli chodzi fabułę. Nie jest to scenariusz, który nadawałby się do jakiegoś ambitnego filmu, ale z całą pewnością świetnie wpasowuje się w klimat One Piece.

one piece1

Pochylmy się nad samą rozgrywką. Jeśli mieliście okazję ograć poprzednią część gry, czy też jakąkolwiek produkcję z serii Destiny Warriors (One Piece: Pirate Warriors 2 to właściwie spin-off Destiny Warriors), to wiecie już, na czym to polega. Dla całkiem świeżych w temacie pędzę z wyjaśnieniami. Historia została podzielona na rozdziały, a te znowu na etapy. Każdy taki etap to inna walka. Gracz wybiera jedną z dostępnych postaci i rusza na pole bitwy, gdzie czekają na niego tysiące wrogów. Naszym głównym celem za każdym razem jest pokonanie pewnego “głównego” przeciwnika, który w praktyce jest liderem danej wrogiej grupy. Zanim jednak dotrzemy do naszego ostatecznego celu, będziemy musieli stoczyć walkę z zastępami wrogów. Są wśród nich zarówno zwykli, “delikatni” żołdacy, jak i trochę mocniejsi kapitanowie. Zanim ktoś wyobrazi sobie scenę, gdzie bohaterski człowiek-guma samotnie staje naprzeciw niezliczonej armii wroga, tłumaczę, że gracza również wspierają podobne oddziały. Jednostki “pojawiają się” w fortach i nacierają w kierunku kolejnego fortu przeciwnika. By przejąć kontrolę nad takim specjalnym punktem, wystarczy systematycznie wybijać znajdujących się w nim żołdaków, aż do pojawienia się odrobinę silniejszego lidera. Gdy on również padnie, fort przechodzi pod naszą kontrolę i od tej pory nasze siły są wspierane przez wylewającą się z niego falę piratów. Twórcy postanowili urozmaicić trochę zwykłe przejmowanie punktów kontrolnych i w praktyce, żeby zaliczyć dany etap, musimy wykonać kilka mniejszych zadań, takich jak np. ochrona naszych towarzyszy czy pokonanie specjalnego przeciwnika.

Każdy z dostępnych w grze bohaterów dysponuje wachlarzem specjalnych umiejętności, który rozrasta się wraz ze wzrostem poziomu naszego bohatera.. To, co jest w stanie wykonać dana postać, ściśle pokrywa się z jej zdolnościami znanymi chociażby z anime. Samo wykonywanie specjalnych zagrań czy łączenie ataków w długie łańcuchy uderzeń jest bardzo proste, a przy tym całkiem efektowne. Chociaż trzeba przyznać, że po kilku etapach możemy śmiało powiedzieć, że w pełni znamy możliwości naszego bohatera. Jak już wspomniałem, wyniszczanie wroga jest w tej grze bardzo łatwe i przyjemne. Kwadrat i trójkącik odpowiadają za ataki, które możemy łączyć w “combo”, krzyżyk pozwala na wykonanie dasha, a kółko to atak specjalny, o którym opowiem za chwilę. Bardzo przydatnym elementem jest pewna właściwość dasha: pozwala on na zbliżenie się do wroga bez przerywania kombinacji ciosów. Przydatne, gdy chcemy przywalić komuś czymś wyjątkowo mocnym, a wiemy, że po podejściu będziemy mieć szansę na wykonanie tylko jednego ataku. Powiem szczerze, że możliwość beztroskiego, masowego wycinania wrogów to coś, czego od dawna szukałem. Doskonale zdaję sobie sprawę, że system tutaj zastosowany nie jest ani skomplikowany, ani szczególnie innowacyjny, ale jego prostota pozwala na czerpanie z gry sporej porcji dobrej zabawy. Każdy z bohaterów posiada trzy paski. Pasek życia, pasek “style” i pasek ataku specjalnego (aktywowanego kółkiem). Style Mode, w który możemy wejść po pokonaniu odpowiedniej ilości wrogów, lub pożywieniu się jednym z leżących tu i ówdzie pokarmów, zwiększa zdolności bitewne naszego bohatera i umożliwia wykonanie ataku zespołowego. Kolejny świetny bajer, dzięki któremu na krótką chwilę możemy odpocząć od wybranej przez nas postaci i zagrać kimś, kogo wcześniej wybraliśmy na członka naszej załogi.

onepiece2

Graficznie gra prezentuje się średnio, jeśli nie powiedzieć słabo. Jedyne, co wygląda dobrze, to grywalne postacie. Ekipa z Tecmo Koei starała się zatuszować brak detali na mapach jaskrawymi kolorami i wielkokaliborwymi elementami. Nie wyszło im to najlepiej, ale nikt, kto sięga po japońską grę opartą na mandze/anime, nie powinien liczyć, że zobaczy szatę graficzną mogącą konkurować z The Last of Us, czy Uncharted. Nie, jakość oprawy graficznej nie przeszkadza, przeszkadzają natomiast spadki wydajności, niestety. Gra miała działać w 30 klatkach na sekundę, jednak nie do końca to wyszło. W momentach, gdy na mapie jest mało wrogich jednostek, FPS-y potrafią podskoczyć do 60, a gdy wdamy się w szczególnie efektowną bójkę, potrafią spaść do około 25. Można by pomyśleć, że nie jest to zły wynik, ale to niestety nie koniec. Gra oferuje możliwość wspólnej zabawy dwójce graczy na jednej konsoli. W teorii okej, w praktyce już nie do końca, gdyż klatki na sekundę drastycznie spadają i prawie cały czas utrzymują się na poziomie sporo niższym niż 30.

Skoro już zahaczyłem o temat zabawy wieloosobowej, to pociągnę ten wątek trochę dalej. Po pierwsze grę można przejść całą w dwie osoby. Poza tym, do naszej dyspozycji dostajemy “misje załogi”, które odblokowują się po przejściu odpowiedniego etapu z wątku fabularnego. Trochę ich jest, więc zanim wszystkie ogracie, minie sporo czasu. Dla graczy został również przygotowany system wyzwań. Ciekawym patentem są “misje ratunkowe”. Wędrując po menu, możemy odebrać wezwanie o pomoc. Gdy na nie odpowiemy, automatycznie łączymy się z jakimś innym graczem i wspólnie przechodzimy dany etap. Przydatne dla osób, które nie radzą sobie z wybranym epizodem, ewentualnie chcą sobie szybciej nabić poziom postaci. W praktyce misje ratunkowe działają dość słabo, zazwyczaj zanim zdążymy się do kogoś podłączyć zrobi to ktoś inny, a my zmarnujemy tylko kilkanaście cennych sekund, czekając na próbę nawiązania łączności. Oczywiście, jak w niemal każdej grze, tak i tutaj mamy całą masę znajdziek do zebrania. Wszystko możemy przejrzeć w udostępnionej nam galerii. Znajdziemy tam niemal wszystko związane z grą. Począwszy od okrzyku, jaki wydaje dany bohater podczas wybranego ataku, przez pełen soundtrack z gry, aż po wszystkie przerywniki szumnie nazwane “filmowymi”. Jest co zbierać. Poza wspomnianymi gadżetami, kolekcjonujemy również żetony występujące w trzech odmianach: złote, srebrne i brązowe. Żetony pozwalają nam wpłynąć na podstawowe parametry naszego bohatera (atak, obrona, życie), dzięki czemu stanie się on jeszcze silniejszy.

onepiece3

Czas na szybkie podsumowanie. Gra, pomimo tego, że sprawia sporo radości (wesoła sieczka przedziwnymi bohaterami), to posiada masę mniejszych lub większych niedoróbek, które w negatywny sposób wpływają na jej ocenę. Powiem szczerze, nie wiem jak ocenić fabułę tej gry. Patrząc na sprawę subiektywnie, muszę przyznać, że ją łyknąłem. Tak jak wspomniałem, nie jest to scenariusz godzien wielkiego kina, ale świetnie wpasował się w klimat One Piece i może zainteresować fanów serii. Niestety, odnoszę jednak wrażenie, że ktoś, kto z anime/mangą nie miał dotąd styczności, może się poczuć lekko zagubiony. Idąc dalej, gra graficznie nie powala, ale też nie miała tego robić, szkoda tylko, że ilość wyświetlanych klatek na sekundę nie trzyma stałego poziomu. Jeśli zaś chodzi o samą rozgrywkę, to system walki jest przecudownie prosty. Wykonanie bajeranckich super ataków jest bajecznie łatwe, a ilość dostępnych grywalnych bohaterów (27) gwarantuje, że tak szybko się nim nie znudzimy. Gra dobra, warta polecenia fanom japońskiej animacji, ale z zakupem poczekałbym na jakąś większą obniżkę ceny.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry One Piece: Pirate Warriors 2

Atuty

  • Klimatycznie pasująca do serii fabuła
  • Sporo grywalnych postaci
  • Prosty i efektowny system walki

Wady

  • Graficzne niedoróbki
  • Większość nagrań dźwiękowych to wariacje jednej melodii
  • Słaba wydajność w trybie podzielonego ekranu

Kontynuacja rozwija lekko serię, jednak bez znaczących zmian. Fani One Piece bez wątpienia powinni skierować na produkcję Omega Force swój wzrok.

Bartek Wiak Strona autora
cropper