Recenzja: Final Exam (PS3)
Recepta na idealny listopadowy wieczór dla gracza? Zadzwonić po znajomych (bring’em up), trzy piwka na głowę (drink’em up) i beat’em up Final Exam na PS3!
Czwórka przyjaciół wybrała się na zjazd absolwentów, co by powspominać stare czasy i przyjemnie spędzić weekend. Ich plany krzyżuje opanowane przez mutanty miasteczko, przez które naszym bohaterom przyszło przejeżdżać. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności każdy z nich jest ekspertem w różnych metodach masakrowania wroga, więc z użyciem maczet, karabinów i koktajli Mołotova siać będą postrach w szeregach świecącego na zielono plugastwa - fabuła rodem z thrillerów psychologicznych!
Odpowiedzialne za grę Mighty Rocket Studio nie miało zamiaru rewolucjonizować gatunku, a skupiło się na dostarczeniu solidnego tworu, którego proste zasady pozwolą na grę z doskoku, lecz nie uczynią rozgrywki nudną. Postaci oferują zróżnicowanie doświadczenie - jako osiłek skupimy się walce wręcz, nerd najlepiej czuje się detonując kolejne kilogramy materiałów wybuchowych, a czarnoskóry pogromca mutantów najwięcej obrażeń zada przy użyciu broni palnej. Wachlarz giwer i broni białej jest spory, lecz śmiercionośnych narzędzi będziemy musieli się naszukać.
A szukanie jest przyjemne, gdyż przy tworzeniu map inspirowano się Castlevanią - wielkie plansze 2,5 D, po których możemy beztrosko biegać lub zająć się zadaniami misji. Przemierzając wielopoziomowe lokacje, prócz broni znajdziemy losowo pojawiające się potwory i znajdźki, a od czasu do czasu natkniemy się na falę mutantów. Ci są zróżnicowani - niektórzy będą chcieli obić nam ryj bez zbędnych ceregieli, inni uczepią się sufitu, by razić nas pociskami, z kolei latająca odmiana plugastwa będzie starała się złapać nas w pasie i unieść nad ziemię. Do tego dochodzą grubsze typy i bossowie.
Sam system walki opiera się na sprawnym korzystaniu z ataków wręcz, dystansowych, używaniu granatów i rozsianych po planszach wybuchających beczek. Dodatkowo mamy napełniający się podczas walki czterosegmentowy pasek, pozwalający użyć jednego ze specjalnych ataków oraz odblokowywane umiejętności. Wyczyszczenie całego ekranu superatakiem jest efektowne, ale największą frajdę daje złapanie mutanta za nogę i zdzielenie zielonym cielskiem jego towarzyszy. Do tego premiowane jest żonglowanie wrogiem, uniki, a samą postać rozwijamy dzięki zaliczaniu kolejnych poziomów i przekraczaniu progów punktowych (rozwój umiejętności) oraz kompletując znajdźki (rozwój atrybutów).
Każda z ośmiu misji zajmuje pół godziny z hakiem, a zwyczajową wyrzynkę urozmaicają ich końcówki. Zamiast bezmyślnie lać coraz większych szefów, gra stara się zmienić zasady rozgrywki. Raz gonimy za pociągiem i łapiemy zaadresowane do nas wybuchowe skrzynie, po czym zwracamy do nadawcy, a innym razem strzelamy do nadlatujących mutantów w stylu Space Invaders. Nie są to specjalnie oryginalne pomysły, ale dają odpocząć i zapobiegają monotonii.
Zbrodnią i katastrofalnym niedopatrzeniem byłoby nieumieszczenie w tytule tego typu trybu multiplayer. Populację potworów zmniejszymy z ekipą do czterech osób, przy czym potworów jest więcej, a my prześcigamy się w nabijaniu wysokich combosów. Po ukończeniu gry odblokowuje się najwyższy poziom trudności Rock Hard oraz tryb Time Attack - w danym czasie gracz musi uzyskać jak najwięcej punktów pokonując kolejne fale mutantów.
Final Exam to dobre 5 godzin miodnego, kanapowego co-opa. Online nie oferuje zbytnio metod komunikacji, ale na upartego można znaleźć drużynę i zakosztować chaosu czterech niemych graczy naraz. Lokacje powtarzają się fragmentami z uwagi na następstwa fabularne i choć można było to lepiej rozwiązać, absolutnie nie umniejsza wyniesionej z rozgrywki frajdy. Komiksowe wstawki stylowo przedstawiają historię-pretekst i chociaż jednorazowe przejście starczy na dwa-trzy wieczorne posiedzenia - zdecydowanie warto.
Ocena - recenzja gry Final Exam
Atuty
- Szalenie przyjemne wyrzynanie wrogów ze znajomymi
- Zróżnicowanie broni
- Rozwój postaci premiujący wyniki punktowe ORAZ poszukiwanie sekretów
- Ciekawie zaprojektowane mapki
Wady
- Chaos w sieciowym multi
- Mała różnorodność scenerii
Final Exam może nie jest rewolucyjny, lecz to solidny i dopracowany beat’em up. Jeśli dobrze bawiliście się z Shankiem, a brakowało Wam systemu rozwoju postaci - nie możecie przejść obojętnie.
Przeczytaj również
Komentarze (8)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych