Recenzja: Basement Crawl (PS4)
Basement Crawl czarowało mrocznym teaserem i, pomimo że pierwsze zrzuty zapowiadały klon Bombermana, byłem dobrej myśli. Nawet gdyby była to zwykła kopia Dyna Blastera, dostaniemy ją z historią w niepokojących klimatach znanych ze zwiastuna, prawda?. Teraz wiem, że to, co pełza w piwnicy, nigdy nie powinno ujrzeć światła dziennego.
Przypomnijmy sobie zwiastun otwierający grę, gdzie mała dziewczynka przetrzymywana jest w piwnicy przez swoją babcię. Ta przestrzega wnuczkę przed złem zewnętrznego świata i wmawia jej, że są najlepszymi przyjaciółkami, że nikogo więcej mała nie potrzebuje. Mrok oświetlany nielicznymi świeczkami, wywołujące ciary na plecach zabawki, które wyglądają, jakby planowały zadusić nas we śnie - uwielbiam tego typu chore klimaty!
Tym bardziej zdziwiłem się, kiedy po tej wstawce filmowej oczom ukazało się menu obejmujące... multiplayer lokalny oraz sieciowy. To wszystko. Żadnej fabuły - masz i graj. Fakt ten mnie jednak nie zniechęcił, grom imprezowym żadna historia nie jest przecież potrzebna. Włączyłem grę lokalną, co by nie atakować online'owego multi bez znajomości rozgrywki, i... nie, nie pograłem.
Nie pograłem z prostej przyczyny - twórcom nie chciało się projektować sztucznej inteligencji, więc jeśli nie macie co najmniej dwóch padów i kogoś chętnego do gry, pozostaje Wam wyłącznie internet. Po namówieniu na partyjkę domownika udało się w końcu przekonać Basement Crawl do włączenia jednej z dwunastu plansz i zaprezentowania swoich kolorów.
Loading występuje tu w formie przedstawienia sterowania i lepiej je zapamiętajcie, bo to jedyny moment, gdy takowe widzimy. Każda z czterech dostępnych do wyboru postaci (Miś, Klaun, Zamaskowana Grubaska oraz Kukła do testów bezpieczeństwa samochodów na wózku inwalidzkim) różni się wyglądem bomb i bonusem na start (dodatkowy ładunek, większe pole rażenia, itp.), lecz różnice w tej drugiej kwestii szybko się zacierają, gdyż power-upów jest tu zatrzęsienie.
Po wyborze koszmarnego bohatera zaczynamy typową dla Bombermana rozwałkę – wybuchami niszczymy kartony, torując sobie przejście i szukając ulepszeń, by załatwić przeciwnika. Ładunki możemy kopać, rzucać, niektóre zdetonujemy na odległość - standard. Można także biegać i używać tarczy przez krótki okres, lecz są to nietrafione pomysły psujące gameplay. Wszystko to w dwóch trybach - deathmatch i team deathmatch.
Jeśli nabywca Basement Crawl posiada tylko jednego pada, zostaje mu wyłącznie tryb sieciowy. W teorii to samo, z limitem graczy zwiększonym z czterech do ośmiu i nieco większymi planszami. Piszę "w teorii", bo recenzja dawno byłaby już na stronie, gdyby online działał. Próbowałem dołączyć do gier o różnych porach, u znajomych (gdyby wina leżała po stronie dostawcy internetu) - nic. Jedna czy dwie gry był dostępne, więc komuś tam pewnie działa, ale twórcy sami zawrócili uwagę na problem, zarzekali się, że naprawią i nic z tego nie wyszło.
Ciężko więc Basement Crawl komukolwiek polecić. Design postaci i plansz nawiązuje do trailerowych klimatów, ale denerwujące odgłosy rowerka Klauna szybko zaczynają irytować. Grafika zupełnie nie pokazuje możliwości PlayStation 4 i największą jej zaletą jest to, że nie odrzuca. Poza tym gracze posiadający jednego pada mogą w ogóle w tytuł nie zagrać! Seria gier logicznych A-Men studiu Bloober Team wyszła całkiem przyzwoicie i w takich klimatach powinni zostać. To zdecydowanie nie ich bajka.
Ocena - recenzja gry Basement Crawl
Atuty
- Klimatyczny zwiastun?
Wady
- Brak opcji gry z botami
- Niedziałające multi
- Gracz bez dwóch padów może w ogóle nie rozpocząć gry
- Bieganie psuje tempo gry
- Odgłosy poruszania się postaci
Dobre, bo polskie? Nie w tym przypadku. Twórcy powinni zostać przy swej logicznej serii A-Men.
Przeczytaj również
Komentarze (28)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych