Recenzja: Outlast: Whistleblower DLC (PS4)

Recenzja: Outlast: Whistleblower DLC (PS4)

Mateusz Greloch | 08.05.2014, 18:00

Outlast: Whistleblower to rozszerzenie do wydanej w lutym gry , która z miejsca stałą się jednym z lepszych tytułów stawiającym sobie za cel wystraszenie gracza.  W DLC obserwujemy wydarzenia sprzed tych z podstawki, więc jesteśmy naocznymi świadkami syfu, jaki rozpętał się w ośrodku dla psychicznie chorych.

Nasz bohater - Waylon Park - dowiaduje się jakie okropności dzieją się w ośrodku w którym pracuje jako programista. Wiedziony poczuciem obywatelskiego obowiązku i moralnością, wpajaną mu od lat, postanawia wyjawić światu prawdę o eksperymentach na pacjentach i nielegalnych zabiegach, które na nich przeprowadzano. Po podjęciu pracy w Murkoff, Waylon stracił kontakt z rodziną, głównie ze względu na wymagające przepisy dot. bezpieczeństwa. Po paru tygodniach przestał ufać ludziom wokół niego i dotarł do informacji o niebezpiecznych i nieodpowiedzialnych eksperymentach na pacjentach - to pchnęło go do ujawnienia wielkiego sekretu placówki. Firma Murkoff szybko dowiaduje się, że to właśnie on przesłał obciążające ich pliki i siłą wciela go w rolę jednego z pacjentów ośrodka, do którego w podstawowej wersji gry trafia dziennikarz szukający potwierdzenia tych rewelacji. Stąd też nazwa Whistleblower, która w domyśle oznacza „dekonspiratora”. Jego motywacją jest przeżycie, poinformowanie świata, że to co napisał jest prawdą, dołączenie do zeznań materiału wideo i powrót do rodziny, którą mocno kocha.

Dalsza część tekstu pod wideo

Jeśli myślicie, że po tym co zobaczyliście w podstawce, mało jest Was w stanie przestraszyć, to jesteście w błędzie. Naprzeciw nas stają nowi przeciwnicy, z biegającym z piłą w łapie psycholem, poprzez opętanego głodem starca i domorosłego doktora, aż do szukającego wybranki pana młodego, który nie poprzestanie zanim nie odnajdzie miłości. Oprócz tego studio Red Barrels zadbało o wiele scenek podczas których kontrola nad naszym bohaterem jest ograniczona, a my musimy modlić się o przetrwanie. Nie zabrakło też miejsca na podnoszące ciśnienie ucieczki, pokręcone postacie więźniów i pacjentów szpitala, uciekających od odpowiedzialności lekarzy i zarządców w kieszeni firmy Murkoff oraz wielu ohydnych, odrzucających i powodujących odruch wymiotny widoków. Jeśli podobała się Wam podstawka, to rozszerzenie warte jest każdej złotówki, bowiem jest to więcej tego, co straszyło nas w lutym. Mniej tutaj kombinowania, szukania kluczy lub przełączania dźwigni, ale przy zgaszonym świetle, słuchawkach na uszach i zamkniętych drzwiach, można się nieźle przestraszyć. Mogę z ręką na sercu powiedzieć, że to właśnie w tym DLC widziałem dwie, najbardziej obrzydliwe sceny w grach wideo, które biegną łeb w łeb w wyścigu o miano tak obrzydliwych, że chyba odpuszczę sobie dzisiaj kolację.

Mechanika gry nie uległa zmianie, dalej mamy do czynienia z tym samym sterowaniem. Na plus zaliczyłbym początkowe lokacje, które nie dość że są klimatyczne, to swoim brudem i zaniedbaniem dodatkowo wpływają na „wczuwkę”. Postarano się o dodanie paru nowych efektów, głównie w momentach, kiedy zwiedzamy odosobnione pomieszczenia w których trzymani byli pacjenci przygotowywani do eksperymentów, jednak jak to bywa w przypadku DLC – zabawy jest najwyżej na parę godzin. Sprawni wyjadacze przejdą grę na 100% w ciągu trzech lub czterech godzin, a Ci którzy będą ginąć mogą dobić nawet do pięciu. W dalszym ciągu uważam, że jeśli uwielbiacie horrory i szybko poddajecie się sugestywnej oprawie i ujęciom kamery, to wraz z DLC to najlepsze tego typu horrory na PlayStation 4 i nawet nie jest w stanie zaszkodzić produkcji Red Barrels.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Outlast

Atuty

  • „Momenty”
  • Fabuła
  • Zeschizowane postacie
  • Sugestywne widoki

Wady

  • Odporni na strach się wynudzą
  • Tylko dla fanów podstawki

Solidne DLC, które w imię zasady „bigger is better” oferuje mocniejsze przeżycia niż w podstawce, głównie za sprawą skondensowania dobrych „momentów” i nie przedłużając sztucznie rozgrywki. Jeśli nudzą Was horrory, odejmijcie od oceny jedno oczko.

Mateusz Greloch Strona autora
cropper