Recenzja: Bound by Flame (PS4)

Recenzja: Bound by Flame (PS4)

Bartek Wiak | 17.05.2014, 16:54

Action RPG to wspaniały gatunek gier, który w ostatnim czasie doczekał się godnego reprezentanta w postaci . miało być kolejną dobrą produkcją, która zmiesza najlepsze elementy DS, Mass Effect i Dragon Age w jedną grę. Niestety, nic nie poszło tak jak pójść miało i w efekcie dostaliśmy zmutowaną produkcję krzyczącą “zabij mnie...”.

Zacznijmy od plusów tej produkcji. Jest ich naprawdę mało i właściwie kończą się na etapie strony wizualnej gry Graficznie gra prezentuje całkiem przyzwoity poziom, oczywiście zakładając że przyglądamy się dopracowanym modelom postaci, a nie średniej jakości otoczeniu. Warto jednak podkreślić, że faktycznie studio się postarało i przynajmniej w tym jednym miejscu nie poległo. Szkoda tylko, że sama grafika to zdecydowanie za mało, by zainteresować graczy.

Dalsza część tekstu pod wideo

 

Bound By Flame #4

Przejdźmy do warstwy fabularnej. Pomińmy może historię jako taką, gdyż ta jest na poziomie słabszej książki fantastycznej - gdybym dostał ją w prezencie to z pewnością bym ją przeczytał, ale raczej nie miałbym ochoty na kolejne części. Ten raczej średni obraz został znacznie zepsuty niezwykle kiepską linią dialogową. Główny bohater wypowiada się w stylu współczesnego nastolatka, podczas gdy cała reszta trzyma fason i zwraca się do siebie z szacunkiem. Boli również sztuczność, z jaką są prowadzone rozmowy, i nie chodzi tutaj wyłącznie o sam tekst, ale również o sposób w jaki zagrali aktorzy. Od samego początku miałem wrażenie, że Spiders Studios chciało zaadoptować styl znany z Wiedźmina. To zadanie ich jednak znacznie przerosło. Dostaliśmy sztuczne - mające być wulgarne, ale jednak będące grzecznymi - teksty, wypowiedziane beznamiętnymi i wypranymi z emocji głosami.

Już na długo przed premierą mówiło się o niezwykłej swobodzie i konieczności ciągłego podejmowania decyzji. Faktycznie, często mamy wybór, który zadecyduje o naszych dalszych krokach, można więc uznać, że studio wypełniło jedną z obietnic. Zgodnie z deklaracjami część decyzji blokuje i udostępnia różne zadania poboczne. Jeśli jakimś cudem będziecie mieli ochotę zagłębić się w ten świat na dłużej, to gra daje wam taką możliwość. Zadań pobocznych jest całkiem sporo, ale większość z nich wymaga od nas zabicia jakiegoś przeciwnika w odległej części mapy. Jeśli już o mapie mowa, bardzo irytujące są częste wczytywania. Część z nich jest ukryta pod postacią zamkniętych drzwi, które nasz bohater musi za każdym razem sobie otworzyć. Gdyby ładowania kończyły się na drzwiach, to byłoby całkiem nieźle. Niestety, bardzo często widzimy też stary ekran ładowania z pięknym napisem “loading”.

Bound By Flame #14

Przeżyłbym wszystkie wymienione do tej pory porażki, gdyby działał ten jeden, jedyny element. Nadzieja matką głupich, jak to mówią. System walki również udało im się spaprać. Nasz bohater dysponuje całym wachlarzem “zabójczych” technik. Jako spec od pułapek i wybuchów może przygotowywać i rozstawiać paczki o sporej mocy rażenia. Jest również mistrzem walki dużymi broniami - potrafi skutecznie siekać wielkim mieczem, miażdżyć młotem oraz ciachać toporem. Przez lata najemniczej służby nauczył się skradać i niepostrzeżenie przemykać za plecami wroga, a także wykorzystywać dwa sztylety w walce. Ponadto nasz bohater jest również mistrzem strzeleckim, a gdy wstąpił w niego demon, został do tego potężnym magiem. Wszystko to brzmi całkiem nieźle, gdy o tym czytamy. Szkoda tylko, że w praktyce nic nie poszło tak jak powinno.

Walka jest bardzo powolna, niezależnie od stylu walki, który wybierzemy. Wydawać by się mogło, że dwa sztylety powinny umożliwiać szybkie ataki. Faktycznie, animacja ataku sztyletem jest szybka, ale ilość punktów obrażeń, jakie nim zadajemy, jest na tyle śmieszna, że starcie trwa przynajmniej kilkadziesiąt sekund, a nierzadko wydłuża się do minut. Z kolei wielka broń ma niezwykle wolną animację i zadaje mało obrażeń. Niezależnie od stylu możemy blokować oraz kontrować ataki. Wydawać by się mogło, że skuteczna kontra powinna jeśli nie zabić, to przynajmniej znacznie osłabić naszego przeciwnika, tak jednak nie jest. Poziom trudności gry jest sztucznie zawyżony. Zarządzenie, by wróg miał miliony punktów życia, podczas gdy my bijemy za dziesiątki, nie sprawi, że gra będzie trudna i przyjemna jak Dark Souls, ale zmieni ją w coś męczącego i bardzo szybko nudzącego. Ta niesamowicie potężna magia, którą podobno posiadł nasz bohater, wcale nie przyśpiesza walki. Możemy co prawda zakląć naszą broń, by zadawała dodatkowe, ogniste obrażenia. Możemy otoczyć się płomienną zbroją, możemy również zaatakować przeciwnika kulą ognia, ale to wszystko daje raczej mizerne efekty.

Za każdym razem, gdy zdobędziemy kolejny poziom, otrzymujemy dwa rodzaje punktów. Jeden z nich przeznaczamy na wzmocnienie drzewka talentów, a drugi na perki. Drzewka mamy trzy: warriora, rangera i pyromancera. Pierwsze wzmacnia nasz styl walki dużą bronią, drugie ulepsza skradanie i zwiększa obrażenia zadawane przez sztylety, a trzecie skupia się na mocy drzemiącego w naszym bohaterze demona. Jeśli chodzi o perki, zwiększają one niemal wszystko. Możemy zwiększyć ilość punktów życia przywracanych przez mikstury, dać sobie większą szansę na odnalezienie skarbu, czy też po prostu usprawnić nasz styl walki.Systemem, który przypadł mi do gustu - mimo swojej prostoty - jest tworzenie i ulepszanie przedmiotów. Pokonując kolejne etapy, zbieramy coraz to więcej śmieci, które później możemy przerobić na mikstury lecznicze i przywracające manę. Zebrane śmieci wykorzystujemy również do ulepszania wyposażenia. Możemy przekuć naszą broń, by zadawała dodatkowe obrażenia. Wzmocnić możemy również naszą zbroję, dzięki czemu będzie stawiała lepszy opór wrogim atakom.

Bound By Flame #19

Bound by Flame zawiodło. Miała być wybuchowa mieszanka świetnych gier, a wyszło powolne i nużące coś. Narzekać można właściwie na wszystko, ale nie potrafię twórcom wybaczyć zepsucia systemu walki. Gdyby przynajmniej ten jeden element działał tak jak powinien, to i gra miałaby szansę się obronić. Niestety, nic z tego. Czerpanie przyjemności z niezwykle długich i nużących walk nie jest tak proste jak mogłoby się wydawać i wątpię, czy gra znajdzie swoich zajadłych fanów.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Bound by Flame

Atuty

  • dobrze przygotowane modele postaci
  • miejscami świetna muzyka

Wady

  • system walki
  • dialogi
  • aktorzy
  • gra jest bardzo powtarzalna
  • i nudna

Na pudełku z Bound by Flame powinno wisieć ostrzeżenie - "Nie dotykać jeśli miałeś styczność z RPG". Skok jakościowy może zabić.

Bartek Wiak Strona autora
cropper