Recenzja: War Thunder (PS4)

Recenzja: War Thunder (PS4)

Bartek Wiak | 23.06.2014, 17:30

W przeszłości ludzie marzyli o lataniu. Gdy w końcu udało im się wpaść na pomysł maszyny tak zmyślnej jak samolot, uznali, że służyć ona może nie tylko rekreacji, ale również prowadzeniu działań wojennych. Dużo czasu upłynęło zanim inżynierowie w pełni przystosowali samoloty do podniebnych batalii. Teraz efekty pracy inżynierów lotniczych możemy podziwiać sięgając chociażby po taką produkcję jak War Thunder.

Wszystko zaczęło się w 2010 roku, kiedy to na rynku pojawiła się darmowa gierka, w której gracz sterował czołgiem. World of Tanks bardzo szybko zyskało rozgłos i renomę. Gdy okazało się, że ekipa z Wargaming pracuje nad latającą wersją gry, ludzie pokiwali z zaufaniem i stwierdzili, że poczekają. Ten moment oczekiwania bardzo zmyślnie wykorzystało Gaijin Entertainment wypuszczając na rynek swojego War Thundera. Chociaż recenzowana wersja gry znacząco różni się od pierwotnej, to warto wspomnieć o początkach projektu. Start gry na konsolach PlayStation 4 był zdecydowanie łatwiejszy niż miało to miejsce w przypadku komputerów. Podczas gdy ludzie narzekali na brak gier, raz po raz ogrywając AC IV czy strzelając w BF4 i CoD: Ghost, Gaijin Entertaiment machało flagą “popatrzcie, tutaj jesteśmy, mamy dla was darmową gierkę!”. Warto dodać, że gierkę całkiem udaną.

Dalsza część tekstu pod wideo

War Thunder #25

Specjalnie zwlekaliśmy z naszym tekstem, by dać War Thunderowi szansę rozwinięcia skrzydeł. Od początku wiadomym było, że twórcy nie zamierzają się ograniczyć wyłącznie do pojazdów lotniczych i faktycznie, 5 czerwca na konsolach PlayStation 4 pojawiła się spora aktualizacja umożliwiająca toczenie batalii również na lądzie, za sterami czołgu. Dopiero teraz możemy prawdziwie rozmawiać o tej produkcji. 

Zacznijmy od tego, że War Thunder na PS4, przynajmniej w tym momencie, to niemal idealna kopia wersja PCtowej. Zachowano nawet możliwość sterowania kursorem (wykorzystano panel dotykowy kontrolera). Nie jest to jednak wada, gra od strony graficznej prezentuje bardzo przyzwoity poziom. Wszystkie pojazdy (samoloty, czołgi, a nawet statki) przeniesiono na ekran z należytą starannością. Otoczenie również nie należy do najgorzej przygotowanych, chociaż zdecydowanie ustępuje pola oprawie modeli. Tylko kto by się przejmował otoczeniem, jakimiś odległymi widokami, gdy wokół niego trwa bitwa? Gdy obok głowy słychać świst kul, gdy nasz kompan wzywa pomocy, bo nie potrafi zgubić siedzącego mu na ogonie wrogiego myśliwca i gdy w skupieniu wyczekujemy odpowiedniego momentu na oddanie decydującego strzału z pokładu naszego czołgu, wtedy nikt nie myśli o grafice. Wtedy liczy się tylko poczucie obowiązku, chęć poprawnego wykonania rozkazów i wewnętrzny nakaz niesienia pomocy towarzyszom wojennych znojów. 

War Thunder #29

Jeśli już jednak rozmawiamy o grafice to trzeba studiu oddać, że wykonali kawał solidnej roboty. Mapy przygotowano w oparciu o zdjęcia satelitarne danych terenów i ich wygląd przed laty. Dzięki temu zabiegowi potyczki toczone w trybie realistycznym nabierają zupełnie innej głębi. O War Thunderze mówi się głównie w kontekście gry MMO, często ludzie zapominają, że przygotowana przez Gaijin Entertainment produkcja może przypaść do gustu również wszystkim graczom preferującym samotną zabawę.

Poza typowymi sieciowymi bataliami, przygotowano również interesującą kampanię, której akcja dzieje się w alternatywnej rzeczywistości oraz serię misji treningowych, które nie tylko nauczą gracza sterowania wybranym przez niego pojazdem, ale również mogą być świetnym sposobem na sprawdzenie swoich umiejętności. Największym powodzeniem cieszy się tryb zręcznościowy, który nie nakłada na gracza większych ograniczeń, poza tymi potrzebnymi do sensownego balansu sił. Istnieje jeszcze coś takiego jak tryb realistyczny, w którym bierzemy udział w rekonstrukcjach wydarzeń z przed lat. Dwa wrogie państwa wysyłają swoje oddziały do walki, po każdej stronie mogą znaleźć się tylko samoloty należące do danego kraju i latające w danym okresie. Polem bitwy są miejsca, w których w przeszłości doszło do podobnych starć. Istnieje jeszcze tryb symulacji, który jest bardziej rozwiniętym trybem realistycznym. Lata się dłużej, trudniej i nie ma oznaczeń widocznych podczas normalnych gier. Jest to tryb dla ekspertów-zapaleńców, którzy na oko oceniają odległość i potrafią zestrzelić wroga nawet w najcięższych warunkach.

War Thunder #23

Niezależnie od tego na jaki tryb się zdecydujemy, będziemy musieli również wybrać państwo, z którego będą pochodzić wykorzystywane przez nas pojazdy. Do wyboru mamy USA, Niemcy, Japonię, Wielką Brytanię i ZSSR. Samoloty i czołgi podzielono według kilku kategorii. Po pierwsze mamy rangę, im wyższy numerek, tym pojazd jest mocniejszy (przynajmniej w założeniach). Maksymalna ranga to 5 i trzeba się trochę napracować, by odblokować pojazdy z tej kategorii. Poza tym mamy również podział na role. Nie wszystkie samoloty projektowano z myślą o zrzucaniu bomb i nie wszystkie nadają się do niszczenia innych “mechanicznych ptaków”, podobnie sprawa wygląda przy pojazdach naziemnych, z tym że tutaj podział jest trochę większy. 

Zanim wykorzystamy nowy pojazd na polu bitwy musimy go najpierw wynaleźć. Odbywa się to za punkty zdobywane po starciach. W grze istnieją cztery istotne wartości. Mamy tutaj pieniądze w formie srebrnych lwów oraz doświadczenie - te dwie interesują każdego gracza zamierzającego grać bez wydawania chociażby złotówki i rozwija się za to tego rodzaju pojazdów, którymi gramy. Poza tym mamy też złote orły i "wolne" punkty doświadczenia, już płatne, usprawniają pracę inżynierów i pozwalają na szybsze odkrywanie kolejnych pojazdów. Poza odkrywaniem, nasi inżynierowie poświęcają również czas na usprawnianie dostępnych pojazdów. W ten sposób nasza maszyna może zyskać na sile rażenia, znacznie przyśpieszyć czy też stać się bardziej zwrotna. Na początku nie ma większego problemu, jednak z czasem decyzja o tym, co wynajdziemy jako kolejne, ma spore znaczenie. 

War Thunder #10

Każda potyczka to nowe wyzwanie. Twórcy zadbali o bardzo dobry system zniszczeń, przy okazji narażając graczy na konieczność nauczenia się wielu nowych istotnych spraw. Znaczenie ma tutaj nie tylko kaliber naszej broni, ale też dystans jaki pokonują pociski i kąt pod jakim uderzają w osłony przeciwnika. Znaczenie ma również miejsce, w które przeciwnik obrywa. Często zdarza się, że wroga maszyna zaczyna pikować w dół mimo braku widocznych obrażeń, dzieje się tak, gdyż któryś z doświadczonych lub wyjątkowo szczęśliwych graczy ustrzelił pilota danego pojazdu. Warto poświęcić trochę czasu na przestudiowanie budowy pojazdów różnych państw, dzięki temu wiemy, które punkty są lepiej, a które gorzej chronione. 

Latanie samolotem to czysta przyjemność, ale niestety, trochę gorzej wygląda to przy czołgach. W momencie gdy przesiadłem się zza steru samolotu do czołgu, miałem wrażenie, że gra przeszła z trybu “symulator” na “zręcznościówka”. Pojazdy opancerzone prowadzi się dość dziwnie i powiedziałbym, że ze zbyt dużą łatwością. Oczywiście, tutaj również działa zaawansowany system zniszczeń, więc strategia nadal ma ogromne znaczenie, ale wydaje się, że momentami rozgrywka jest za szybka. Mimo wszystko nie uznaję tego za wadę. 

War Thunder #26

War Thunder to świetna produkcja, którą zdecydowanie warto przetestować. Nawet jeśli niespecjalnie interesują was podniebne podboje czy też naziemne ostrzeliwanie blaszanych puszek to istnieje spora szansa, że War Thunder przyciągnie was swoim urokiem. Lotnicze walki wymagają od gracza nie lada umiejętności, opanowania i wiedzy, a wszyscy przecież lubimy wyzwania.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry War Thunder

Atuty

  • szeroki wybór pojazdów
  • lotnicze i naziemne legendy (Spitfire, Tiger)
  • różnorodność i ilość map
  • ciekawe tryby gry, zarówno dla wielu i jak jednego gracza
  • uczciwy system mikropłatności

Wady

  • długie ładowanie
  • osiągnięcie najlepszych pojazdów to zabawa na tysiące godzin

War Thundera można spokojnie polecić każdemu miłośnikowi podniebnych i naziemnych podbojów. Gdy raz zasiądziecie za sterami swojego pojazdu, nie będzie już dla was odwrotu. Magia produkcji zacznie działać.

Bartek Wiak Strona autora
cropper