Recenzja: Sniper Elite III (PS4)

Recenzja: Sniper Elite III (PS4)

Jaszczomb | 30.06.2014, 08:00

Brak pomysłu na wakacje? Co powiecie na gorącą Afrykę? Czekają tam na Was takie atrakcje, jak podkładanie min, strzelanie z wyrzutni rakiet do czołgów czy obalanie planów Hitlera. Głównym daniem jest jednak masakrowanie wnętrzności żołnierzy Osi! Weź snajperkę i odstrzel niegrzecznym Niemcom klejnoty! Tylko pamiętajcie o szczepieniu przeciw bugom!

Snajper to ma ciężkie życie. Siedzi godzinami bez ruchu, podczas gdy jego koledzy wypluwają tysiące nabojów z broni automatycznej i zbierają krwawe żniwo. A ten walnie raz, czasem drugi, i leci zmienić miejsce, coby nikt nie odgadł jego pozycji. Na szczęście Sniper Elite III symulatorem nie jest i wnosi nieco dynamiki, a celne strzały nagradza arcybrutalnym zbliżeniem na przeciwnika, prezentując w zwolnionym tempie na rentgenie jak pocisk niszczy kości i narządy wrażego żołnierza.

Dalsza część tekstu pod wideo

Przebita piszczel, zmasakrowane jądra, rozbryzg mózgu na ścianie – takie atrakcje oferuje najnowsza produkcja Rebellion. Chleb powszedni każdego fana poprzedniczki, Sniper Elite V2, lecz tym razem headshoty są jeszcze bardziej brutalne, czemu pomagają stale obecne gałki oczne (w V2 często oglądaliśmy puste oczodoły). Ustrzelić można również granat u pasa czy zbiornik paliwa pojazdu, więc nic tylko rozrywać i dziurawić włosko-niemieckich żołnierzy Osi.

Ale do strzału trzeba się przygotować! Znaleźć dogodną pozycję, obejrzeć pole walki przez lornetkę, skorzystać z ewentualnego zagłuszacza (przelatujący samolot, popsuty generator, specjalnie opóźniony wybuch w innym miejscu) i dopiero wtedy posłać nabój. Po pierwszym „głośnym” strzale przeciwnicy szukają osłony. Drugi pozwala im określić mniej więcej skąd strzelamy, a jeśli nie zmienicie swojego miejsca po trzecim – liczcie na grubą ofensywę połowy mapy. No, chyba że się gdzieś schowacie i przeczekacie te kilkanaście sekund. Patrole wracają na swoje posterunki i nie zważają na wdeptywanie w glebę zwłok swoich kolegów. To wojna, ludzie giną, nie ma co się przejmować.

Tym razem każda z ośmiu misji do dyspozycji oddaje sporą planszę, na której do celu możemy podejść wedle własnego uznania. Ta odrobina swobody po liniowym V2 to krok do przodu, chociaż nieco się zawiodłem próbując podejść do gry jak do skradanki. Ciche unieszkodliwienia są nisko punktowane, ukrywanie ciał to strata czasu, a przekradanie się nie ma sensu, bo zostawiacie za sobą żywe punkty doświadczenia. Oczywiście ma to sens, w końcu przyszliśmy tu sadzić soczyste łebszoty, ale nie obraziłbym się na jakiś tryb „zabij tylko cel”. 

Nie jest to jednak wada, po prostu wychodzi ze mnie skrytobójca, ale trzeba postawić sprawę jasno – efektowne strzały to główna i jedyna atrakcja Sniper Elite III. Fabuła? Powstrzymać Wunderwaffe Hitlera, czyli nieco grubiej opancerzony czołg. W kwestii postaci mamy dającego samemu sobie wskazówki bohatera i jakiegoś Angola z trzema kwestiami na krzyż. Różnorodność broni? Kilka automatów i snajperek, przy czym nie czuć między nimi większych różnic. Sztucznej inteligencji zaś zdarzy się zaspać za zasłoną i zbyt szybko zapominają, że przed chwilą nas widzieli.

Zostaje więc tylko to strzelanie, ale wypada bardzo przyjemnie. Gracz musi zważać na opadanie naboju, a na wyższych poziomach trudności wpływ nań ma też wiatr. Tryb skupienia pozwala zobaczyć, gdzie ostatecznie kula wyląduje, ale używając tej opcji zabieracie sobie masę zabawy z celowania. Przynajmniej na początku, gdyż końcówka gry zawiera takie cele misji jak wyczyszczenie całego placu z jednostek wroga, a ciężko wymierzać strzał, gdy pruje do nas kilkunastu przeciwników. No i to był również moment, w którym zacząłem pomijać rentgenowskie strzały. Co za dużo to niezdrowo.

Pisałem o niewielkich różnicach między modelami broni, zaś na uwagę zasługują materiały wybuchowe. Mamy granaty na każdą okazję, miny, by poradzić sobie z pojazdami i większymi patrolami, dynamit aktywowany strzałem warto zostawić tu i tam na później, a jeśli korzystacie z gniazda snajperskiego, to pamiętajcie, by zastawić gdzieś niżej linkę aktywującą eksplozję, bo nie wypada dostać noża w plecy.

W kwestii bugów jest lepiej, niż można się było spodziewać – pewnie, parę razy wypadłem poza mapę, a przeciwnikom zdarzyło się nachodzić na siebie, ale to wszystko do przełknięcia. Bardziej denerwują tu takie rozwiązania jak niewidzialne ściany czy dwukrotnie wybuchające pojazdy – raz, by pokazać, że jest zniszczony, a po kilku sekundach drugi, po którym ta sterta złomu znika. A ja chciałem się za nim ukryć!

Wiecie kogo nikt nie lubi? Kampera w multi. A tutaj multi się znalazło i kilku snajperów ma okazję zmierzenia się w deathmatchu, team deathmatchu oraz czymś, co nazwano „Królem odległości” – wygrywa ten, kogo kule przemierzą łącznie największą odległość. Są też wyzwania z falami przeciwników oraz co-op (jedna osoba jest snajperem, druga oznacza wrogów i pomaga zaplanować akcję), ale map jest mało, a żaden z dodatkowych trybów nie potrafi przyciągnąć na dłużej. 

I taki jest ten Sniper Elite III. Solidny model strzelania ze snajperki, radość z brutalnych zbliżeń i odrobina wolności skąpane w zupełnie przeciętnym TPS-ie. Do tego rodzynek w postaci odgłosu upadających łusek w głośniczku pada. Kampania starczy spokojnie na ponad dziesięć godzin i nudno nie jest, ale po jednorazowym przejściu nie ma tu niczego, co przytrzymałoby na dłużej.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Sniper Elite III: Afrika

Atuty

  • Brutalne rentgeny
  • Wymierzanie strzałów
  • materiały wybuchowe na każdą okazję
  • Kilka dróg do celu
  • Stały, wysoki framerate

Wady

  • Nieistniejąca fabuła
  • Nijakie postaci
  • Niewielkie różnice między modelami broni
  • Nudne multi

Jeśli nie przeszkadza Wam skupienie wyłącznie na efektownych strzałach – brać. Całą reszta wypada mocno przeciętnie.

Jaszczomb Strona autora
cropper