Recenzja: Gravity Crash Ultra (PS Vita)
Kosmiczna arcade’owa strzelanina bez cienia fabuły czy innych zbędnych pierdół – liczy się szybkość, precyzja i umiejętność odnalezienia się w zalewie neonowych efektów. Najważniejszy tu jest highscore. Konkret.
Było na PlayStation 3, było na PSP, a teraz w wersji Ultra ląduje na Vicie. Jakaś nowa zawartość? A komu potrzebna nowa zawartość, kiedy naszym jedynym zadaniem jest strzelać do wszystkiego, co nie jest znajdźką? Poprawiono tylko nieco płynność i oprawę oraz wrzucono dodatkową opcję sterowania, ale wybaczamy niewielką liczbę zmian - to wciąż solidny arcade.
Kilka galaktyk, każda obejmuje kilka misji i walkę z bossem. Cele? Zbierz to, zniszcz tamto. Wszystko na dwuwymiarowych planszach w próżni, pełnych wieżyczek, maszyn, anten i przeróżnych jednostek wroga, których rozwalanie zwiększa nasz wynik. Warto też się spieszyć, by wyłapać bonus za zmieszczenie się w limicie czasowym, i pozbierać różnokolorowe diamenciki.
Zabawa zaczyna się, gdy pierwszy raz próbujemy pokierować naszą maszyną. Lekkie przyspieszenie w wybraną stronę i suniemy wolno przez mapę, aż wpadniemy na jakąś przeszkodę. Paliwo należy oszczędzać, gdyż utrata całego skutkuje przegraną, ale trzeba też kontrolować poziom naszych automatycznych tarcz (nie da się już włączać ich manualnie). Kontrolowanie statku to najjaśniejszy aspekt, nakręcający całą rozgrywkę.
Do dyspozycji twórcy oddali nam trzy modele sterowania i warto ukończyć po parę plansz wykorzystując każdy z nich. Wolicie obracać dokoła statkiem i aktywować dopalacz, a może od razu sunąć w wybranym kierunku, strzelając w każdą stronę? Przed rozpoczęciem misji wybieramy także superbroń z limitowaną liczbą użyć, a na planszach poukrywano ulepszacze naszego zwykłego działka. No, to wszystko już wiecie, teraz tylko rosnący poziom trudności i żyłowanie wyników.
W grze znajdziecie też całkiem rozbudowany i prosty w obsłudze edytor poziomów, które współgrają z wersją na PS3, stąd pięcioletnia baza plansz zapewni wygłodniałym wystarczająco bogatą alternatywę. I ta sieciowa funkcja działa bez zarzutu. Co innego wczytywanie rankingów zwykłych misji, które kilkukrotnie wywaliły błąd, w skutek czego gra się wyłączyła, a postęp nie został zapisany. Pomogło dopiero wyłączenie Wi-Fi podczas zabawy w trybie kampanii.
Spory plus za płynność i to, jak gra prezentuje się na OLED-owym ekraniku PS Vity. Do tego dochodzi ścieżka dźwiękowa od Tima Wrighta (seria Wipeout) i mamy kolejną odświeżoną produkcję dla naszego handhelda. Zielone ratujesz, w czerwone strzelasz. I zbierasz punkty. Czego chcieć więcej?
Ocena - recenzja gry Gravity Crash Ultra
Atuty
- Wymagający system sterowania statkiem
- Niczego nie udający arcade
- Rozbudowany edytor
- Ładne efekty na OLED-owym ekranie
Wady
- Niszczące grę sieciowe funkcje
- Chciałoby się dodatkowe poziomy, w końcu „Ultra"
Najlepsza z wszystkich trzech wersji. Zbyt krótka, by przelecieć i porzucić, ale wykręcanie najwyższych wyników przez parę dni bawi.
Przeczytaj również
Komentarze (7)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych