Recenzja: In Space We Brawl (PS4)
In Space We Brawl to klasyczny przedstawiciel gatunku kosmicznych strzelanek, nastawionych na wspólną zabawę siedzących obok siebie graczy. Nie liczy się ani fabuła, ani grafika, a czysta rywalizacja i miodność gry. Czy oceniana dzisiaj produkcja ma potrzebne elementy?
Mimo iż we wstępie jest to poniekąd powiedziane, najważniejszą wadą In Space We Brawl jest całkowite pozbawienie dostępu do Sieci. Jeśli mamy ochotę na rywalizację z kimkolwiek, musi to być ktoś, kogo zaprosimy do domu, wręczymy pada i pozwolimy zasiąść na kanapie – wszak przymuszanie nas do gry na stojąco, byłoby jawnym nadużyciem. Fakt ten sprawia, że ta strzelanka na dwa analogi sprawdzi się tylko w przypadku niektórych graczy, mających przynajmniej jednego chętnego znajomego do przesiadywania przy tym tytule. Osobiście jestem tym faktem mocno zawiedziony, bo potencjalni towarzysze nie zawsze mają czas i chęci na wspólną grę – w takim wypadku ratowałaby możliwość starć w Sieci, ale te są niestety niemożliwe.
Czy jest więc coś dla tych „samotnych”? Tutaj znów problem, bo nie dość, że nie można poszukać towarzyszy w Sieci, to zawartość dla pojedynczego gracza jest ograniczona do minimum i służy jedynie urozmaiceniu przyszłych starć wieloosobowych – no, ale taka już specyfika gry i nie zamierzam z tego powodu obniżać oceny. Nie ma żadnego konkretnego trybu dla pojedynczego gracza – dostajemy jedynie wyzwania, w których odblokowujemy nowe statki i uzbrojenie poprzez wykonywanie kolejnych zadań. Jest ich tylko 21 i początkowo są proste do tego stopnia, że wyglądają jak zwykły samouczek. Uczymy się podstaw poruszania się, strzelania i wykorzystywania krawędzi ekranu przenoszących nas na drugą stronę.
Mimo wszystko wyzwania potrafią wciągnąć i w późniejszym etapie mocno dać w kość, szczególnie gdy celujemy w zdobycie najlepszej oceny. Podczas ich przechodzenia nauczyłem się wielu przydatnych technik, dzięki którym gra z towarzyszami okazała się o wiele przyjemniejsza niż ta z podstawowymi umiejętnościami i asortymentem. Oczywiście pod warunkiem, że reszta również zaznajomi się z pozornie banalną mechaniką gry. W przeciwnym wypadku nie będzie stanowiła dla nas wyzwania i możemy szybko się zniechęcić.
Szkoda, że lokalny tryb wieloosobowy ma też trochę braków – dotyczą przede wszystkim zawartości i zróżnicowania. Mamy tylko zawody i mistrzostwa. W pierwszym przypadku decyduje liczba punktów, w drugim - wygrane rundy. Ciągle strzelamy do asteroid i siebie nawzajem, przelatujemy z jednej strony ekranu na drugą i wykorzystujemy możliwie najwięcej funkcji naszego statku kosmicznego. Do dyspozycji mamy podstawową oraz alternatywną broń dzielącą się w zależności od siły i odległości rażenia. Co ciekawe mamy również świetlny miecz, którym całkiem fajnie się walczy, ale opanowanie go też wymaga czasu. To właśnie w związku z nowym uzbrojeniem rozgrywka poniekąd się nie nudzi, ale jeszcze jeden tryb nie zaszkodziłby tej produkcji.
W zabawie może wziąć udział do czterech graczy z możliwością podziału na dwie drużyny. To, co jest fajne przy grze we dwóch, we czterech jest jeszcze lepsze. Chaos nabiera tutaj całkiem nowego, bardziej pozytywnego znaczenia. Czuć satysfakcję z wygranego meczu, tym bardziej jeśli poświęciło się trochę czasu na szlifowanie umiejętności w trybie wyzwań. Bywało, że z zamiarem pogrania godzinki kończyło się na kilkugodzinnej sesji. Jest więc dobrze, gra potrafi naprawdę wciągnąć.
Oprawa to standard. Wszystko wygląda i brzmi przyzwoicie i jedyne, do czego bym się przyczepił, to kiepskie i kiczowate głosy ogłaszające początek rundy i tym podobne, z których tylko jeden potrafiłem zaakceptować. Muzyka dobrze dopasowuje się do tego, co dzieje się na ekranie, ale z drugiej strony jest jej za mało i często się powtarza. Co prawda nie przeszkadza to podczas walk, ale w menu już potrafi.
W czasach, kiedy większość świata bawi się z innymi graczami przez Sieć, wydawanie gry wieloosobowej całkowicie pozbawionej do niej dostępu jest bezsensowne. Nie każdy ma możliwość znalezienia kompana, który akurat będzie miał ochotę do niego przyjść, żeby wspólnie oddać się kosmicznej rozwałce. Jeśli więc nie masz co najmniej jednego znajomego zainteresowanego zabawą akurat w tę grę, to nie masz po co się w nią zaopatrywać. W przeciwnym wypadku pozostanie jedynie krótki, aczkolwiek dość wymagający tryb wyzwań.
Ocena - recenzja gry In Space We Brawl
Atuty
- Miodna i wciągająca gra wieloosobowa
- Zadowalający asortyment statków i broni
- Ostatnie wyzwania potrafią dać w kość…
Wady
- …ale jest ich zbyt mało
- Brak dostępu do Sieci
- Małe zróżnicowanie w trybach gry wieloosobowej
- Przeciętna oprawa
Masz jednego albo więcej kumpli, którzy będą z Tobą często grać? Bierz grę bez zastanowienia. Strzeż się jej natomiast w przypadku, gdy większość growych znajomych masz w Sieci – wtedy bowiem pozostanie wieczna tułaczka po wyzwaniach.
Przeczytaj również
Komentarze (1)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych