Recenzja: Tears to Tiara II: Heir of the Overlord (PS3)
Czasy dominacji Rzymian w Europie to bardzo wdzięczny temat na grę (j)RPG. Całe wieki bogate w wydarzenia zmieniające bieg historii oraz postacie piszące ją na nowo. Wtedy właśnie liczne społeczności osiągnęły szczyt swojego rozwoju bądź osunęły się mroki niepamięci. Bogate panteony bóstw i rozbudowane mitologie. Studnia bez dna, z której można czerpać liczne inspiracje. Czy naprawdę trudno jest stworzyć wciągającą opowieść inspirowaną wspomnianym przeze mnie okresem? Szczęśliwie kilka wyjątków od reguły udowadnia, iż jest to możliwe, a jeden z nich to właśnie Tears to Tiara II.
W poprzednim odcinku obracaliśmy się w kręgu kultury bryto-celtyckiej, wyrzucając siły złego imperium z Albionu. Tym razem przenosimy się na kontynent do rządzonej przez potomków Kananejczyków (Fenicjan) - Hiszpanii. Jej władca, Hazdrubal Barkas, wypowiada posłuszeństwo Boskiemu Imperium (Divine Empire), lecz rebelia zostaje utopiona we krwi, a on sam traci życie. Biada zwyciężonym, którzy zostają sprowadzeni praktycznie do rangi niewolników, włącznie z następcą tronu, młodym Hamilkarem (Hamilem). Nikt nie wie jednak, że niepozorny chłopiec jest inkarnacją boga wojny Melkarta i tylko czeka na okazję do zemsty. Dzięki pomocy bogini Astarte (jako młodej dziewczyny) oraz wsparciu miejscowego ruchu oporu dzień wyrównania krzywd nadchodzi bardzo szybko… Dalsze wydarzenia to niesamowicie wciągająca, ale tradycyjna opowieść o walce grupki rebeliantów ze złym imperium.
Siła fabuły leży w czymś innym, tj. w świetnie wykreowanym świecie inspirowanym kulturą rzymską i fenicką z jej panteonem i mitami (plus elementy kojarzone z chrześcijaństwem). Trzeba przyznać, iż temat trudny, ale twórcom udało się odrobić lekcję historii. Graczowi często puszczane są umizgi odnoszące się do rzeczywistego biegu dziejów pod różną postacią, więc wielbiciel Klio wiele razy się uśmiechnie, wyłapując drobne niuanse. Nie należy też zapominać, że ciężar gatunkowy gry jest znacznie przesunięty w stronę visual-novel, więc czeka nas istny zalew tekstu. Przez pierwsze 6h właściwie nic innego nie robimy oprócz czytania dialogów, co niektóre osoby pewnie lekko znuży, ale naprawdę warto.
Ostatnio wydawane japońskie gry RPG posiadały sporo technicznych niedoróbek, nawet obie gry z serii Tales of Xillia się ich nie ustrzegły, więc w przypadku TtT II także miałem pewne obawy, lecz miło się rozczarowałem. Zarówno cześć dialogowa jak i taktyczna gry prezentują się po prostu wyśmienicie. Wszystko wygląda schludnie i cieszy oczy nawet pomimo tego, iż z detalami graficznymi specjalnie nie przesadzono. W każdym razie wizualnie tytuł podczas walk nie straszy szpetotą, jak wydany niedawno Natural Doctrine. Figurki postaci wykonano w stylu „Chibi” (Super Deformed), co nadaje im śliczny, lalkowy wygląd. Otoczenie zaprojektowano w pełnym 3D, co widać w pełnej krasie dzięki swobodnie kontrolowanej przez gracza kamerze. Nic nie stoi na przeszkodzie, by śledzić akcję bezpośrednio zza pleców naszych wojaków, niemalże jak w grze akcji, bądź też z lotu ptaka, a to wszystko w pięknej bajkowej, kolorowej oprawie niczym z filmu animowanego.
Przerywniki fabularne natomiast również zostały ładnie zobrazowane. Ciężko przyczepić się do sylwetek bohaterów czy obrazków widzianych często w tle, chociaż większa różnorodność tych ostatnich by nie zaszkodziła. Znajdą się rzecz jasna scenki ze szczyptą erotyki, aczkolwiek bez ostrych elementów hentai jak w pierwowzorze na PC. Wstawek animowanych brak, ale to norma w tego typu tytułach. Za wszystko odpowiada rysownik Tatami Honjo, znany chociażby z bijatyki o nazwie Aquapazza.
Europejski wydawca postanowił zrezygnować z angielskiego dubbingu, ale nie ma czego żałować, bowiem japoński jest naprawdę wysokich lotów dzięki profesjonalnej grze aktorskiej. Wszystkie postacie, nawet epizodyczne, mają podłożone naturalnie brzmiące głosy bez nadmiernej ekspresji, jak to często bywa, gdy zatrudnia się seiyuu. Sama instrumentalna muzyka też sprawia przyjemność dla uszu, jest dość spokojna, nienatrętna, warto dokupić osobny soundtrack. Niestety szkoda, że samych utworów zaimplementowano trochę za mało.
Sama rozgrywka jest nieskomplikowany, pomiędzy poszczególnymi wydarzeniami fabularnymi odwiedzamy kolejne lokacje rozsiane po całej zachodniej Europie i północnej Afryce, tocząc tam bitwy jak przystało na strategiczny jRPG. W sumie nie ma potrzeby wiele na ten temat pisać, bowiem ta część zabawy powiela schematy znane nam z podobnych produkcji, jak choćby Final Fantasy Tactics czy może bardziej adekwatnej – Joanna d’Arc. Kolejki ruchu w turach, podział plansz na „heksy”, ataki specjalne, magiczne moce, transformacje w bogów; ot typowy, nieskomplikowany taktyk jakich wiele. Jedynym zauważalnym novum jest możliwość oswajania dzikich bestii na polu walki i wykorzystywania ich, jako wierzchowców. Dodatkowo na własność dostajemy słonia, którego też można dosiadać.
Zestaw przeciwników także bez udziwnień: żołnierze Imperium, bandyci, miejscowa fauna, czasem jakaś kreatura z piekła rodem. Poziom trudności dość wyważony, poza tym w każdej chwili można go zmienić. Ponadto wprowadzono opcję cofania się do wcześniejszych tur, jeśli coś poszło nie tak. Niestety, poza wątkiem fabularnym brak potyczek dodatkowych (nie licząc tych treningowych). Bohaterowie zdobywają doświadczenie i awansują według ustalonego schematu, graczowi pozwolono jedynie umieszczać zdobyte umiejętności w wolnych slotach. Podczas chwil oddechu odwiedzamy naszą (przenośną) bazę by zakupić/stworzyć nowy ekwipunek bądź przeglądnąć posiadaną drużynę.
Tears to Tiara II to solidnie wykonany tytuł dostarczający ogromną dawkę frajdy. Wielowątkowa, długa opowieść plus proste, lecz satysfakcjonujące starcia bez niepotrzebnych udziwnień. Brakowało nam tego na PS3, ale w końcu ktoś się zlitował, tylko dlaczego akurat teraz, gdy konsola kończy swój żywot?
Ocena - recenzja gry Tears to Tiara II: Heir of the Overlord
Atuty
- Intrygujące, rzadko wykorzystywane w grach RPG uniwersum
- Bardzo wysoka jakość wykonania pod względem technicznym
- Profesjonalny dubbing japoński
- Śliczne figurki postaci podczas walki
- System wierzchowców i oswajanie bestii podczas boju
Wady
- Postać Daphnis (nie lubię Gender…)
- Brak jakiegoś systemu zażyłości pomiędzy postaciami
- Brak zadań/bitew dodatkowych (treningowych nie liczę)
- Sporadyczne problemy z dźwiękiem
- Jak ktoś spał na lekcjach historii, to nie zrozumie wszystkich niuansów fabularnych
Wprawdzie jest to zwykły taktyczny jRPG połączony z VN, ale umiejscowiony w ciekawym uniwersum, inspirowanym czasami Imperium Rzymskiego, chociaż w tym odcinku akcja toczy się w Hiszpanii. Pozycja obowiązkowa dla fanów japońszczyzny.
Przeczytaj również
Komentarze (8)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych