Recenzja: Fat Princess: Piece of Cake (PS Vita)

Recenzja: Fat Princess: Piece of Cake (PS Vita)

Paweł Musiolik | 18.01.2015, 11:30

Gry z gatunku „połącz trzy” to miłe czasoumilacze, odpalane na kilka chwil w przerwach od poważniejszych zajęć. Kupione dawno temu Puzzle Quest bardzo długo służyło mi właśnie za taką odskocznię od większych gier, dlatego zainteresowałem się Fat Princess: Piece of Cake, które dodatkowo angażuje jedną z przyjemniejszych serii z PS3. Niestety, czar szybko prysł.

Podstawa gry niczym nie różni się od wielu innych darmowych produkcji. Łącząc trzy klejnoty danego koloru, wykonujemy ruch, gdy połączymy cztery – otrzymamy dodatkową kolejkę i stworzymy jednocześnie mocniejszy klejnot. Ten pozwala na zamianę najbliższych (maksymalnie 9) kamieni w ten sam kolor i odpalenie kombinacji. Przy połączeniu pięciu powstaje unikatowy kamień, który usuwa z planszy wszystkie klejnoty danego koloru. Nowością w stosunku do innych produkcji jest ciasto. Te służy do karmienia księżniczki i po osiągnięciu odpowiedniego progu, możemy ją przywołać, by swoim grubym zadem przygniotła przeciwników bez straty kolejki. Tak, przeciwników.

Dalsza część tekstu pod wideo

Na przeciwko nas w każdej planszy stają przeciwnicy różnych klas, którzy co określoną liczbę kolejek atakują naszą drużynę w składzie rycerz, łucznik, inżynier i kapłan. Każdy z nich ma odmienny sposób ataku i określoną wytrzymałość. Co kilka lokacji walczymy z bossem na specjalnych zasadach i uwierzcie – wszystko byłoby fajnie, gdyby nie jeden niesamowicie wredny mankament.

Gra jest darmowa. Z mikrotransakcjami. Mamy możliwość rozegrania jednorazowo 6 plansz (czy to tych samej, czy kolejnych z 55), a jednostka energii odnawia się co 15 minut. Nie jest to nic złego. Problemem jest fakt, że błyskawicznie gra podnosi nam poziom trudności (a co za tym idzie – ciśnienie) i zmienia się w typowe Pay to Win. Trudniejsi przeciwnicy wymagają silniejszej armii, co możemy zrobić ulepszając wojowników kryształami. Te jednak wpadają w małej ilości, a wymagania rosną błyskawicznie, więc albo grindujemy przez kilka godzin, by ulepszyć rycerza, albo... płacimy za złote monety i robimy to błyskawicznie. Jasne, rozumiem zasady panujące w segmencie gier F2P, ale można taki tytuł zrobić tak, by nie krzyczał do nas po 2 godzinach gry „zapłać albo spadaj”. Niby jest losowanie z nagrodami po każdej planszy i w niej mamy szansę na kryształy, monety lub przedmioty specjalne, ale szansa, że wypadnie coś ciekawego, jest znikoma.

Szkoda, bo na dłuższą metę zniechęca to do obcowania z tym ciekawym produktem. Ciekawym głównie z powodu wykorzystania marki Fat Princess. Szkoda też, że gruba księżniczka jest nie tylko łasa na ciastka, ale przede wszystkim – na kasę.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Fat Princess: Piece of Cake

Atuty

  • Ładny design
  • Fajny i urozmaicony trzon rozgrywki

Wady

  • Gra błyskawicznie zmienia się z F2P na P2W
  • Czasami grę wyrzuca do systemu Vity z różnymi błędami

Przyjemna grafika, fajny pomysł na urozmaicenie rozgrywki, ale całość zabita została przez chore F2P, które błyskawicznie zamienia się w Pay to Win.

Paweł Musiolik Strona autora
cropper