Recenzja: Under Night In-Birth EXE:Late (PS3)
Produkcja to wprawdzie stosunkowo młoda marka od twórców serii bijatyk Melty Blood tj. Ecole Software i French Bread, ale pierwotnie debiutowała na automatach arcade w 2012 roku. Recenzje były zachęcające, więc postanowiono z salonów gier przenieść tytuł pod domowe strzechy. Teraz rodzi się pytanie, czy zabawa na własnym sprzęcie jest równie wciągająca jak tam.
W zapowiedziach gry często określano ją jako skrzyżowanie visual-novel z bijatyką. Niestety była to gruba przesada, bowiem samej fabuły jest tyle, co w standardowej nawalance. Akcja rozgrywa się we współczesnej, alternatywnej wersji Japonii, która raz w miesiącu, nocą, doświadcza zjawiska „Hollow Night”. Na obszarach nim objętych pojawiają się złowrogie cienie Void, pochłaniające energię nazywaną „Existence”. Ludzie potrafiący je dostrzec tracą zdrowie psychiczne, a czasem i życie. Kto jednak przetrwa bez szwanku atak Void, zyskuje status „In-Birth” i może wykorzystywać Existence do własnych celów. Każda z dostępnych postaci ma własne odmienne powody by eksplorować tereny opanowane przez HN, a ich poczynania wpisują się rywalizację trzech organizacji – Yato, Licht Kreis oraz tajemniczej Amnesii. Scenariusza, jak widać, nie ma za co specjalnie chwalić ani ganić, ale, z uwagi na gatunek, nic w tym dziwnego.
Największym plusem tejże produkcji jest z pewnością oprawa wizualna. Wystarczy sobie spojrzeć na dostępne obrazki, by przekonać się, że grafika 2D wciąż ma rację bytu. Ze smakiem zaprojektowane, duże i obdarzone mnóstwem szczegółów (mimo iż to sprite’y) sylwetki postaci walczą ze sobą na bogatych w detale, różnorodnych arenach. Duże wrażenie robi zastosowany efekt głębi. Wszystko to wykonano w stylu Noire, przywodzący nieco na myśl filmy z gatunku „urban legends”. Rzeczywiście przeważają mroczne, wielkomiejskie widoki do wtóru ze skąpanymi w nocnej mgle parkami, wymarłymi przedmieściami i innymi wielkomiejskimi zaułkami, gdzie lepiej o zmroku się nie zapuszczać. Dla kontrastu czasem dostajemy również bogato zdobione wnętrza różnorakich budynków, rzęsiście skąpanych w sztucznym świetle. Animacja działa płynnie, efekty specjalne towarzyszące combosom są wprawdzie bez przesadnych fajerwerków, ale można oko zawiesić. Obsługiwana rozdzielczość to tylko 720p, lecz obraz jest idealnie skrojony dla proporcji obecnie dostępnych TV.
Muzykę też w sumie można pochwalić - niesie ze sobą duże pokłady energii i całkiem miło się jej słucha. Zachęca do działania, a jej szybkie, niepokojące rytmy wzmacniają obecny w grze klimat. Nie jest to typowy j-pop, jaki znamy, aczkolwiek do ciężkich brzmień też bym tego nie zaliczył. Samych utworów jednak trochę mało. Dubbing jedynie japoński, chociaż samych dialogów dużo nie posłuchamy. O wiele częściej usłyszymy okrzyki bitewne postaci podczas walki.
Sedno rozgrywki, czyli pojedynki, są raczej mało rozbudowane nawet jak na bijatykę, co o dziwo jest tutaj zaletą pozwalającą bez większych przygotowań rzucić się w wir zabawy. Mamy trzy rodzaje ciosów, które łączymy w ciągi z kierunkami krzyżaka, co jakiś czas posiłkując się zawartością paska EXS w celu wyprowadzenia potężniejszej kombinacji uderzeń czy ataku specjalnego. Za szczególne udane akcje wypełnia się drugi wskaźnik – GRD. Gdy jest pełen, przez kilka sekund kuksańce danej postaci oparte o EXS zyskują na sile. Ponadto odpowiednia jego zawartość pozwala na odpalenie naprawdę destrukcyjnego combosa nazywanego tutaj Chain Shift. Niestety, mimo frajdy, trudno ukryć, że liczba umiejętności posiadanych przez poszczególnych bohaterów jest stosunkowo niewielka, co może zrazić do tytułu osoby wymagające czegoś więcej. Szczęśliwie zrekompensowane zostało to faktem, że każdy zawodnik walczy unikalnym stylem. Sama dynamika pojedynków też nie poraża - źle nie jest, ale czuć wolniejsze tempo w stosunku do konkurencji.
Gracz do wyboru otrzymuje szesnastu wojowników, w tym dwóch występujących gościnnie. Nie za dużo jak na dzisiejsze czasy, ale to wystarcza. Każdy znajdzie kogoś pod swoje upodobania i preferowany styl walki, niezależnie czy lubi typowych licealistów czy bardziej dojrzałe postacie. Trafiają się nawet pomiot z piekła rodem, femme fatale, akolitka, sam Void czy biomechaniczna pannica. Brak natomiast typowo dziecięcych zawodników, co pewnie poszerzy krąg odbiorców gry. Trybów zabawy zaimplementowano kilka standardowych: Story – Arcade Mode (toczymy dziesięć, częściowo losowych pojedynków fabularnych), Versus (zarówno z żywym, jak i wirtualnym przeciwnikiem), Score i Time Attack oraz Survival. Głębsze opisy są chyba zbędne, bo każdy wie, o co chodzi. Oczywiście nie zabrakło rozgrywki online. Chętni do współzawodnictwa się znajdą, lecz na chwilę obecną zdarzają się jeszcze kłopoty z połączeniem.
Przy wystawieniu oceny jedna kwestia nie daje mi spokoju. Chodzi o poziom trudności. Gra przeznaczona jest wybitnie dla niedzielnych graczy, co może być zarówno wadą jak i zaletą. W każdym razie walka z wirtualnym przeciwnikiem nie stanowi większego wyzwania. Nawet na najwyższym, piątym stopniu, tryb fabularny doświadczony gracz zaliczy błyskawicznie. Jest jednak rozwiązanie: konsolowe AI może zastąpić kumpel siedzący obok na kanapie, co znacznie uatrakcyjnia rozgrywkę. W ogóle tytuł wydaje mi się raczej stworzony do grania z przyjacielem niż samotnej zabawy. Tak przy okazji - za każde starcie otrzymujemy nieco punktów IP, które można wydać na personalizację ulubionych postaci, wykupić awatarki (rozgrywka online) czy odblokować nowe obrazki do galerii. Tyle tylko, że wiele tego nie ma.
Zagorzali wielbicie gatunku mogą wprawdzie kręcić nosem z powodu wad wymienionych w tekście, lecz mimo to konwersję tytułu na PS3 należy uznać za udaną, zwłaszcza pod względem technicznym. Jeśli szukasz niewymagającej, ładnej wizualnie bijatyki, a przy tym lubisz pograć z kolegą na jednym TV, być może jest pozycja dla Ciebie.
Ocena - recenzja gry Under Night In-Birth Exe:Late
Atuty
- Klimatyczna oprawa graficzna
- Ciekawe postacie
- Przystępna dla osób chcących pograć bezstresowo
- Potrafi wciągnąć
Wady
- Umiejętności postaci do rozbudowanych nie należą
- Gracze oczekujący wymagającego SI mogą się zawieść
- Stosunkowo wolne tempo walki
- Sporadyczne problemy z trybem online
Przybysz z automatów arcade. Przyciągająca oko, nieskomplikowana bijatyka z dużymi pokładami grywalności. Niestety osoby szukające wyzwania takowego tutaj nie znajdą, ale reszta będzie się dobrze bawić.
Przeczytaj również
Komentarze (5)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych