Recenzja: Zen Pinball 2 (PS4) - Iron And Steel DLC

Fani wirtualnych flipperów są podzieleni pomiędzy Zen Pinball a Pinball Arcade. Ten drugi oferuje bardziej realistyczne stoły, kiedy samo Zen Pinball odpływa w świat fantastyczny, pozwalając, aby na stole działy się rzeczy, które normalnie nie miałyby prawa się wydarzyć. Przyjrzyjmy się więc ostatnio wypuszczonej paczce Iron And Steel.

Dostaniemy w niej dwa stoły. Jeden oparty o licencję CastleStorm, kolejny - całkowicie autorski. Zresztą pierwszy od trzech lat. Ale za nim do niego przejdziemy, zajmijmy się najpierw tym licencjonowanym.

W CastleStorm wcielamy się w prowadzącego wojny watażkę - odpieramy oblężenia i atakujemy przeciwników. Sam stół należy do typu otwartego i został podzielony na dwie części - górną, gdzie dzieją się ataki, i dolną, gdzie się bronimy. W górnej części czeka na nas malutka arena, na której staramy się odbijać parą paletek piłeczkę, celując w pionki reprezentujące przeciwników.

Na dole zaś skupiamy się na obronie. Co jakiś czas będziemy musieli odpierać hordy zbliżających się do nas wrogów. Ci powoli kroczą po stole, a naszym celem jest odegnanie ich kulką. Cel gry to oczywiście wygranie całej wojny, a w tym, oprócz jednostek wrogiej armii, będzie przeszkadzał nam podpalający planszę smok.

Stół można zaliczyć do kategorii triple flipper. Do dyspozycji oddano nam łącznie pięć paletek, ale warto zwrócić uwagę, że wykorzystanie jednej z nich - tej samotnej - sprawia nie lada problem. Będzie to jednak konieczne do zaliczenia wszystkich misji. Tym razem te mają pewne wymagania i nie wszystkie od razu będą dostępne.

Od strony wizualnej stół jest przepiękny. Smok cały czas się porusza, osiołek wykopuje nam piłeczkę, a na stole zmienia się nawet pogoda! Jest to z pewnością jeden z lepiej wykonanych stołów Zen. Dosyć łatwy do nauki, ale bardzo ciężki, jeśli chodzi o mistrzostwo.

Ciekawszy jest jednak drugi, również otwarty stół. Nazwano go Wild West Rampage, a sam został zrobiony w całości w klimatach Dzikiego Zachodu. Wcielamy się w seksowną, blondwłosą łowczynię nagród, która walczy ze skorumpowanym szeryfem i jego gangiem. Oprócz odwzorowanego klimatu spaghetti westernu, uwagę natychmiast przykuwa muzyka. Wykonane na gitarze utwory perfekcyjnie oddają atmosferę całej produkcji. Będziemy również słyszeli strzały oraz obelgi wypływające z ust szeryfa.

Sam stół jest niemalże typowym "double flipperem", przez co osiągnięcie wyznaczonych przez twórców zadań, powinno być łatwiejsze. Przynajmniej w teorii, gdyż o ile w CastleStorm zadania są trudniejsze, to stracenie piłeczki jest stosunkowo ciężkie. Na Wild West Rampage z kolei boczne ujścia zostały zaprojektowane tak, aby pochłaniały piłeczki niczym ciało kule.

Zadań do wykonania jest cała masa. Weźmiemy udział w licznych strzelaninach, nasza kowbojka obije parę razy twarz szeryfa, a także będzie próbowała ścigać innych przestępców. Kluczem do przejścia tego stołu jest przede wszystkim celność. Przy CastleStorm możemy pozwolić sobie na lekką nieostrożność. Tutaj jednak musimy uważnie i powoli celować. O uderzaniu bez planowania nie może być mowy, jeśli mamy zamiar osiągnąć porządny wynik.

Jeśli jesteście fanami stołów Zen, myślę, że nie powinniście zawieść się na tej paczce. Obydwa stoły prezentują wysoki poziom i muszę przyznać, że są jednymi z ciekawszych. CastleStorm może nie jest przesadnie oryginalnie, ale wciąż zostało dobrze wykonanie. Blednie jednak przy Wild West Rampage. To, mimo wszystko, pierwszy oryginalny stół od kilku lat i sam w sobie został wykonany rewelacyjnie.