Reklama
Recenzja: Helldivers (PS4)

Recenzja: Helldivers (PS4)

Paweł Musiolik | 08.03.2015, 12:00

Każdy zasługuje na odrobinę demokracji. Człowiek, cyborg czy robal. A jeśli uważa inaczej, to już jedyna i słuszna opcja wyprostuje jego światopogląd. Jeśli nie słowem, to nabojem. Albo bombą nuklearną małego rażenia. Nie wierzycie? Zagrajcie w Helldivers, które idealnie parodiuje amerykański sposób wprowadzania ładu na świecie, nawiązując przy tym do klasyka filmowego jakim bez wątpienia było Starship Troopers.

Przy tak prostej rozgrywce, gra opowiada zgrabnie prostą historyjkę. Ot, należymy do wyszkolonych jednostek Helldivers, które zrzucane są z orbity i walczą w imię Super Ziemi z innymi rasami. A wszystko to w imię demokracji, o czym przekonują nas ciągle rzucane przez postaci teksty. Oczywiście podszyte ironią, którą łatwo wyłapać. Cała otoczka fabularna (tak to nazwijmy) pasuje do rozgrywki. Startujemy z mostka na statku kosmicznym, na pasku przewijają się najnowsze informacje medialne, codziennie otrzymujemy raporty z pola walk i tak to się wszystko kręci.

Dalsza część tekstu pod wideo

No ale dobra, nie to przecież decyduje o tym, czy warto poświęcić produkcji Arrowhead Studios uwagę. Decyduje o tym rozgrywka, a ta jest niesamowicie wciągająca i miodna. Byłem wręcz zaskoczony, jak bardzo wciągać mogą proste, kilkunastoosobowe misje, które rozgrywamy samemu lub z maksymalnie trzema innymi graczami. Zarówno przez sieć, jak i lokalnie. Dodatkowo – niezależnie od sprzętu. Razem zagrają ze sobą posiadacze PS3, PS4 i PS Vita. Czego potrzeba więcej, by otrzymać idealną kanapową grę? Dobrego i zróżnicowanego stylu oraz poziomu trudności, który będzie stopniowo wzrastał i stwarzał nam jakiekolwiek wymagania.

No i to właśnie tutaj dostajemy. Początkowe misje dostępne dla pierwszych rang to istny spacerek po plaży, będący aktywnym samouczkiem. Jeden cel, mało przeciwników, kilka minut rozgrywki. Kolejne planety nie tylko dokładają nam dodatkowych celów, które wymagają innego podejścia do misji, ale dorzucają nam mocniejszych i, co gorsza, opancerzonych przeciwników. W takich sytuacjach wychodzi coś, co może być nie do pomyślenia po wcześniejszym zapoznaniem się z materiałami promocyjnymi. Otóż Helldivers bardzo mocno premiuje grę taktyczną i skradanie się, odwracanie uwagi przeciwników i ciche wykonywanie zadań. Szok? Początkowo tak. Ale wystarczy, że zaalarmujecie patrol wroga, a ten wezwie posiłki, które wezwą kolejne grupy i tak w nieskończoność. Czasami nawet zgrana ekipa czterech graczy z dobrym ekwipunkiem musi ratować się ucieczką. Zwłaszcza, że mamy tutaj ciągle włączony friendly-fire.

Przeciwnicy nie są zbyt inteligentni, ale to nie jest im potrzebne. Wyznają zasadę „kupą, mości panowie”. Dostępny arsenał zniszczenia początkowo może i wystarczy, ale na dłuższą metę warto odblokować nowe perki i oręż, który można ulepszać za złote medale, jak je sobie nazwałem. Jeden dostajemy po awansie na następną rangę (poza ustalonymi z góry nagrodami), kolejne możemy zdobywać za zebranie 10 próbek w trakcie misji. I tutaj decyzja należy do nas. Albo skupiamy się na błyskawicznym wykonywaniu misji, albo szwendamy się zbierając próbki i ryzykując spotkanie z wrogami. Wielki plus za dowolność miejsca desantu. Zrzut z orbity możemy wykonać w dowolne miejsce. Ale nie polecam takich zabaw na wyższym poziomie trudności. Zginiecie błyskawicznie, a ilość odrodzeń zależy od wykonanych misji. Im więcej, tym więcej szans. Podoba mi się, że zarówno użycie dodatkowych umiejętności, jak i aktywowanie celów misji wymaga od nas wprowadzenia określonej kombinacji. Każdorazowo czułem się jakbym grał na PSX-ie i wbijał jakiś kod mający coś odblokować.

Grając z innymi możemy zostać „wskrzeszeni” odpowiednią umiejętnością, ale… nie zawsze o tym współbratymcy pamiętają. A skoro przy umiejętnościach jesteśmy - wybieramy cztery przed startem każdej misji i bez nich czujemy się jak bez prawej ręki (lub lewej, jeśli jesteś mańkutem). Zrzut pancerza bojowego z działem Gatlinga jest zbawieniem. Bez dodatkowej amunicji sobie nie postrzelamy, a w każdej chwili możemy wysłać sygnał SOS i wtedy nasza gra priorytetowo pokaże się innym na liście misji, do których można dołączyć. Rzeczy do odblokowania mamy tyle, że spokojnie nikomu granie się szybko nie znudzi. A nawet jeśli odblokujemy wszystko, zawsze pozostaje zaangażować się w ciągle zmieniająca się wojnę z wrogiem.

Każda wykonana misja jest oceniana, a skończona planeta dodaje do głównej puli specjalne punkty determinujące to, jak posuwa się kampania ludzi. I nie zawsze jest tak, że rasa ludzka jest w ofensywie. Zdarzyć się może, że wykonywane misje będą obroną stolicy ludzkości. Ot, ciągle zmieniająca się wojna. Nie muszę chyba wspominać, że wymagane jest połączenie z Siecią?

Czy gra ma minusy? Drobne, które też nie każdego dotkną. Czasami zdarzą się problemy z migracją hosta lub dołączeniem do gry, z której możemy wylecieć. Jednak w większości przypadków nie miałem problemów z Siecią. Owszem, zdarzało się, że gra nie widziała mojego połączenia sieciowego, ale wystarczyło wyjść do menu i odpalić główny tryb na nowo. Wersja na PS4 działa bezproblemowo i płynnie przez cały czas. Oczywiście grafika tutaj jest raczej prosta (ale nie brzydka!), co nie zmienia faktu, że czasami liczba wrogów dochodzi do konkretnej liczby jednostek i żadnych przycięć nie było.

Ostrzec muszę jednak przed wersją na Vitę, gdyż ta została skopana. Jeśli na ekranie pojawi się trzech, czterech graczy – całość zwalnia i gra gubi niesamowicie klatki. Dodatkowo graficznie jest tak sobie, czasy wczytywania są zdecydowanie za długie i całość sprawia raczej negatywne wrażenie.

Ale to o wersji na PS4 piszę, więc szczerze ją polecam. Jako gra do kanapowej kooperacji (sieciowej też, spokojnie) jest idealna. Przynajmniej do czasu wyjścia gry Magicka 2.

I pamiętaj, ty też możesz poczęstować wroga kulą pełną demokracji. Na każdej platformie. Gra obsługuje Cross-Buy.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Helldivers

Atuty

  • Wciąga jak diabli
  • Idealna w trybie kooperacji, ale równie dobra samemu
  • Świetnie wyważony poziom trudności
  • Fajne tło fabularne nawiązujące do Starship Troopers
  • Brak większych problemów z rozgrywką

Wady

  • Czasami jednak wystąpią drobne problemy z hostem gry

Szukacie idealnej gry z trybem kooperacji? Sieciowo? Lokalnie? Voila - przed wami Helldivers. Gra wciągająca jak diabli, oferująca masę zawartości i z opcją Cross-Buy. Czego chcieć więcej? Poza demokracją? Jej nigdy nie jest za mało...

Paweł Musiolik Strona autora
cropper