Recenzja: Söldner-X 2: Final Prototype (PS Vita)

Recenzja: Söldner-X 2: Final Prototype (PS Vita)

Paweł Musiolik | 16.03.2015, 16:00

Już pierwsza odsłona Söldnera sprawowała się dosyć dobrze na PS3. Zaliczona przeze mnie jakiś czas temu, pozostawiała jednak niedosyt. Nie było w tej produkcji zbyt wiele do zrobienia. W „dwójkę” do czasu wydania wersji na Vitę nie miałem okazji zagrać, co z radością nadrobiłem. I muszę przyznać, że nawet mimo braku konkurencji, to jednak jest najlepszym wyborem z gatunku scrollowanych strzelanek.

Deweloper postanowił podejść do sprawy przenoszenia gry na Vitę poważnie i dołożył wszelkich starań, by gracze otrzymali definitywne wydanie gry. Dostaliśmy więc nie tylko podstawową wersję gry, ale także dodatkowy rozdział, który rozszerza główny tryb gry o dodatkowe trzy misje.

Dalsza część tekstu pod wideo

http://www.pssite.com/upload/images/encyklopedia/42/85/82/428582449.jpg

Gdy odpalimy tytuł, z zaskoczeniem możemy stwierdzić, że ukończenie początkowych plansz trwa kilkanaście minut. To koniec? A skąd! By nakierować zagubionych, pokuszono się o dodatkową planszę po każdorazowym ukończeniu ciągu misji. Tak, gra oferuje mnóstwo dodatkowych i ukrytych przez deweloperów zadań i wyzwań wraz z lepszą bronią i trzecim statkiem kosmicznym.

By nie było za łatwo, każdą z dodatkowych lokacji można odblokować znajdując odpowiednią liczbę złotych kluczy. A te są poukrywane w trakcie misji, a przecież trzeba pamiętać o unikaniu pocisków, przeciwników i elementów lokacji. Gra więc wymusza na nas nie tylko sprawną koordynację na linii oko-ręka, ale także notoryczne skanowanie wzrokiem miejsc, w których potencjalnie może być coś ukryte. To nie jest łatwe, zwłaszcza na wyższych poziomach trudności, ale na tym polega ten tytuł. Na dokładnym poznawaniu plansz, sposobu poruszania się przeciwników i tego, jak lecą ich pociski. Z początku nawet na normalnym poziomie trudności może być za trudno, ale gdy wyrobimy w sobie nawyk zimnej głowy i nie robienia zbędnych ruchów w panice, to szybko opanujemy kolejne poziomy. W teorii deweloper chwali się zaimplementowaniem dynamicznie zmieniającego się poziomu trudności. Z tym, że działa to tak dobrze, że nic nie zauważyłem, albo.. nie działa kompletnie.

http://www.pssite.com/upload/images/encyklopedia/17/62/29/1762295966.jpg

Sama rozgrywka niczym nie różni się za bardzo od klasyków gatunku – Gradiusa czy R-Type. Ot, lecimy w prawo, strzelamy do przeciwników unikając ich pocisków, zbieramy dopałki i punkty. Dorzucono tutaj również zbieranie okręgów, które ładują nam pasek bonusów i te później wypadają z wrogów. Im wyższym, tym lepsze nagrody – punktowe i ulepszające nam moc broni. Te ostatnie się nie powtarzają i każdy statek ma inne. Zresztą, same pojazdy różnią się nie tylko rozmiarami (co ma wpływ by unikaniu deszczu pocisków), ale i zwrotnością. Postawimy na powolny, ale mocny statek? A może zwinny, ze słabszym uzbrojeniem? Sami musimy odkryć, jak wolimy grać. Nie ma tutaj z góry lepszego rozwiązania.

A jeśli komuś znudzi się przechodzenie tych samych misji, to zawsze pozostają wyzwania, chociaż początkowo ich mało i trzeba je...odkryć. Jak? A to już słodka tajemnica dewelopera. Ale większość powiązana jest z naszym poziomem. Ten zdobywany zabijając określoną ilość wrogów, a ta idzie w tysiące. Pogramy więc bardzo długo, zanim wszystko odblokujemy. Jaki typ wyzwań jest przed nami stawiany? Zróżnicowany. Ulepszyć broń na maksa przed końcem określonej planszy, pokonanie lokacji bez strzelania do wrogów lub uniknięcie przez określone kilka minut jakiegokolwiek kontaktu z wrogiem  - to tylko początek. Każde wyzwanie ma przyporządkowany poziom trudności i nagrodę. Obojętnie, czy jest to trofeum, dodatkowe kredyty czy nowy statek z bronią. Walcząc z przeciwnościami, nie bardzo chciałem się poddawać, mimo że często czułem się niesprawiedliwie w deszczu pocisków. Ale wina była moja – nie potrafiłem zachować zimnej krwi.

http://www.pssite.com/upload/images/encyklopedia/17/36/85/1736856674.jpg

Technicznie jest znakomicie. Na Vicie nie widać prostoty modeli, które i tak zostały podrasowane. Do tego dołożono stałe 60 klatek na sekundę, co w tego typu grach jest wręcz obowiązkiem dewelopera. By utrzymać wydajność, gra wyłącza kartę sieciową, którą znowu kilka chwil później włącza w celu wysłania wyników do rankingów. I tak non stop, mimo że wyłączymy automatyczną ich publikację. Jest to irytujące przy dłuższych posiedzeniach.

Ogólnie rzecz biorąc warto, a nawet trzeba zaopatrzyć się w ten tytuł, jeśli uwielbiacie tego typu rozgrywkę. Niezależnie od tego, czy na krótsze czy na dłuższe posiedzenia, sprawdza się idealnie.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Soldner X2 - Final Prototype

Atuty

  • Płynne 60 klatek na sekundę
  • Mnóstwo poukrywanych rzeczy do zdobycia
  • Wciągająca rozgrywka
  • Wymagająca, ale z dobrze wyważonym poziomem trudności

Wady

  • Początkowo gracz może czuć się lekko zagubiony
  • Gra często łączy i rozłącza się z Siecią, a to irytuje

Co prawda wielkiego wyboru w tym gatunku na Vicie nie ma, ale i tak kupno Söldner-X 2: Final Prototype powinno być obowiązkiem fana tego typu gier.

Paweł Musiolik Strona autora
cropper