Recenzja: Dark Souls II: Scholar of The First Sin (PS4)
„Ten remaster jest dokładnie tym, co chcieliśmy, aby doświadczyli gracze” – stwierdził Atsuo Yoshimura z From Software. W sensie, że chcieliście nawrzucać na chama potworów, niszcząc jakikolwiek sens całej rozgrywki?
Dark Souls 2 ciężko jest odratować i podejrzewam, że wie to każdy fan serii. Produkcja okazała się dużym krokiem wstecz w porównaniu do swojej poprzedniczki, lecz biorąc pod uwagę, że najważniejsze osoby z zespołu pracowały wtedy nad Bloodborne, było to zrozumiałe.
Przede wszystkim oryginalna fabuła nie trzyma się kupy, gdyż twórcy, próbując powtórzyć fenomen Demon’s/Dark Souls, zagmatwali wszystko tak bardzo, że gdzieś po drodze zagubiło się rozróżnienie na historię świata (Lore) a wątek główny (Story). Obydwie rzeczy tak bardzo mieszały się ze sobą, że w sumie gracz nie za bardzo wiedział, po co właściwie trafił do Drangleic. Zabrakło głównego i silnego motywu przewodniego, jaki miała chociażby poprzednia część, bo szukanie lekarstwa na klątwę błyskawicznie rozmywa się w historii i problemach tego świata. Nawet YouTube’owe sławy pokroju Vaatividii zajęły się bajkopisarstwem, zamiast, jak do tej pory, tworzeniem trzymającej się kupy interpretacji fabuły.
Potem pojawiły się DLC mające uzdrowić sytuacje. Wyjaśniły kilka rzeczy, odsłaniając jeszcze więcej dziur, ale dostaliśmy przynajmniej coś, co było mniej lub bardziej kompletne. Lekko niestrawne, ale kompletne. Z początku uważałem, że From Software powinno się już tutaj zatrzymać z próbą ratowania fabuły, lecz muszę przyznać, że w wypadku Scholar of the First Flame wreszcie udało im się zrobić coś, co ma sens. Jak? Wracając do korzeni. Tytułowy uczony jest mieszaniną kilku postaci z poprzednich gier (Old King Allant i Kaathe), ale mieszaniną na tyle dobrą, że stał się najciekawszą postacią w Dark Souls 2. Szkoda, że wszyscy BN-i tacy nie są. Od strony fabularnej nie ma się za bardzo do czego przyczepić. Postać tytułowego uczonego może nie jest jakimś objawieniem, ale przynajmniej dostaliśmy coś, co jest wreszcie dobrze napisane.
W Scholar of the First Sin pojawia się także dodatkowy boss. Atmosfera towarzysząca walce została żywcem zerżnięta z poprzedniej części, ale nie piętnuję tego, gdyż przynajmniej walka budzi jakieś emocje. Sama w sobie nie jest specjalnie trudna, ale potrafi nas zaskoczyć. Nowe drugie zakończenie wielu osobom wydaje się być niesatysfakcjonujące. Osobiście jednak mam wrażenie, że jest chyba najlepszym i najbardziej ironicznym podsumowaniem całej historii. Przekonuje mnie bardziej niż pozostałe.
Problemy zaczynają się, gdy przejdziemy do kwestii technicznych. Psioczę ciągle na fabułę, ale uczciwie przyznajmy - Dark Souls II nie było złą grą. To prawda, fabuła nie trzymała się kupy, bossowie byli nijacy, a sama gra okazała się zbyt prosta, co jednak z perspektywy Bloodborne było pewnym jej urokiem. Nadal jednak wielu z nas w to grało i sam, choć czułem kilkukrotnie niesmak, bawiłem się dobrze.
Podczas ogrywania oryginału doceniłem również liczne rozwiązania techniczne. Bronie dostały dodatkowe hitboksy, pojawiła się możliwość przebudowy postaci, ograniczono trochę odskok… to nie były złe rzeczy. Dark Souls II było lekko upośledzone w porównaniu do starszego rodzeństwa, ale nie na tyle, żeby chodził do szkoły specjalnej. Co wnosi remaster? Liczne zmiany, część niestety na minus.
Generalnie od strony technicznej jest postęp. Gra wciąż nie wygląda jak z pierwszych zwiastunów, ale zmodyfikowane oświetlenie i tekstury w wysokiej rozdzielczości powodują, że tytuł graficznie w żadnym wypadku nie razi. Samo 60 klatek na sekundę zdało egzamin i wydaje się, że każdy Souls docelowo powinien działać w takiej formie. Gra potrafi chrupnąć, ale na szczęście nie zdarza się to często. W żadnym wypadku nie przeszkadzało.
Problem zaczyna się, gdy dochodzimy do zmian w rozgrywce. Biorąc pod uwagę, jak wygląda Bloodborne, mam wrażenie, że Yoshimurze zdanie z początku recenzji kazali wypowiedzieć z karabinem za plecami. W dużej mierze nowe wyzwania nie są do końca przemyślane. Często miałem wrażenie, że nawrzucano całe masy potworów na chybił trafił. Wiele z poprzednich, skrupulatnie zaplanowanych walk wyparowało. Miejsca, w których rozmieszczenie potworów miało jakiś fabularny/klimatyczny sens, przestały istnieć. Wszystko zrobione na zasadzie „aby trudniej”, bez jakiegoś większego sensu. O tym, że zmiany nie są „lore friendly”, nie trzeba chyba wspominać?
Na osłodę dostaliśmy trochę przedmiotów. Część z nich wygląda naprawdę dobrze i aż szkoda, że nie były dostępne wraz z premierą podstawki. Całości zaś dopełniają rozszerzenia, których recenzje można przeczytać pod tym linkiem. Czasami zastanawiam się, czy może w ten sposób From Software chciało uratować sens gry? Rozszerzenia były dosyć wymagające, więc dorzućmy jeszcze więcej przeciwników? Nic to, że nie ma w tym żadnej logiki. Skoro ludzie kupili DLC, to kupią i remaster zrobiony na podobną modłę.
Warto jeszcze wspomnieć o poprawieniu licznych błędów. Smoczy Jeździec już nie spada sam w przepaść, możemy kontrolować ilość pozyskiwanych dusz, a cały tryb wieloosobowy uległ lekkiemu odświeżeniu. Lagi są mniejsze, błękitnym fantomem można w końcu coś ugrać, a nagrody poszczególnych przymierzy są znacznie bardziej satysfakcjonujące. Jest lepiej? Jest. Na PS3 też. Kupować odświeżonej edycji nie trzeba.
To jest zresztą największy problem z Dark Souls II na PS4. Jedynym potencjalnym nabywcą może być osoba, która nie grała w tę grę na poprzedniej generacji. Posiadacze edycji z PS3 nie muszą kupować kolejnej, bo prawie wszystko doszło w aktualizacji. Dodatkowo zmiany w wyzwaniach czynią odświeżoną wersję nieco nieprzemyślaną. Doświadczenie soulso-podobne? W tych grach nigdy nie chodziło o jakiś chory poziom trudności, na którym, niestety, zbudowano cały marketing drugiej części. Nieprawdziwy na dodatek. Gra miała nie prowadzić za rękę, a wyzwania powinny być wymagające, ale uczciwe. Do tej pory były także przemyślane i interesujące z punktu widzenia atmosfery. W remasterze jednak gdzieś się to zagubiło. Gry nie deklasuje, ale dało się to zrobić lepiej.
Ocena - recenzja gry Dark Souls II: Scholar of the First Sin
Atuty
- 60 klatek na sekundę
- Nowe ciekawe przedmioty
- Dobra dodatkowa walka z bossem
- Fabularnie jest dużo lepiej
- Wszystkie DLC w pakiecie
- Poprawienie całej masy błędów
- Tryb wieloosobowy wreszcie działa poprawnie
Wady
- Niemal wszystko dostępne na PS3
- Nowe wyzwania nie są do końca przemyślane
- Wiele miejsc straciło swój klimat przez zmiany w rozmieszczeniu wrogów
Dark Souls II na PS4 wprowadza kilka nowości, ale ma pewne kłopoty związane z nowymi wyzwaniami. Duża część zawartości dostępna jest w aktualizacji na PS3. Nie grałeś? Można kupić. Inaczej odpuść.
Przeczytaj również
Komentarze (47)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych