Recenzja: Pneuma: Breath of Life (PS4)
Pneuma, tchnienie, czyli coś, co powoduje, że żyjemy. Co to właściwie znaczy „żyć”? Widzieć? Kontrolować? Istnieć? Skąd wiemy, że istniejemy? Bo myślimy, stosując kartezjańskie „cogito ergo sum”?. Tak, to jedna z „tych” gier.
Ontologia to całkiem ciekawa dziedzina filozofii. Zajmuje się przede wszystkim kwestią czasu, przyczynowości oraz bytu i istnienia. Wiele mądrych pojęć, z którymi prawdopodobnie się już zetknęliście, a które z pewnością dogłębnie poznacie, jeśli zdecydujecie się na studia humanistyczne. Filozofia jest chyba na każdym kierunku.
Nie bez powodu o tym wspominam, gdyż w ten sposób dowiedzieliście się, o czym właściwie jest Pneuma. Cała opowieść kręci się wokół pytania o istnienie i tego, co właściwie znaczy „istnieć”. Skrócony wykład z ontologii? Trochę tak. W grze z perspektywy pierwszej osoby kierujemy nienazwanym bohaterem u samego początku jego egzystencji. Nie wie właściwie nic o swoim jestestwie, radośnie kontemplując otaczający go świat. W toku tej krótkiej, bo trwającej góra trzy godziny historii, wraz z kolejnymi obserwacjami zacznie zauważać coraz więcej i więcej, powoli budując sobie wiedzę o świecie, ale przede wszystkim o samym sobie. Nie będę Wam zdradzał zakończenia, ale gwarantuję, że ma szansę chwycić Was za serce.
Tak jak w Toren, tak i tutaj znajdziemy dosyć wyraźną polemikę z chrześcijaństwem. Na warsztat znów trafia Księga Rodzaju, a konkretnie grzech pierworodny. Pneuma zadaje wiele niewygodnych pytań dotyczących tego wydarzenia, pozwalając sobie na dyskusję na temat zasadności nazywania go grzechem. Muszę przyznać, że gra robi to całkiem dobrze. Nie znajdziemy tutaj truizmów, a jedynie pytania, na które będziemy musieli odpowiedzieć sobie sami. Na podstawie tego, czego doświadczymy w trakcie gry.
Ta zaś odbywa się w zamkniętym świecie będącym labiryntem. Przypomina trochę rzymskie miasto, korytarzami prowadząc nas do epilogu. Oprawa graficzna nie jest zła, ale poza dobrej jakości teksturami nie oczekujcie jakichkolwiek fajerwerków graficznych. W tym świecie jesteście tylko Wy i prowadzony przez Was bohater.
Na rozgrywkę składają się przede wszystkim zagadki. Duża część z nich opiera się na przesuwaniu poszczególnych elementów planszy. Nie przesuwamy ich bezpośrednio, co raczej doprowadzamy do interakcji z jakimś elementem. Przykładowo mamy drzwi, a obok nich jest błękitne oko. Jeśli wyjdziemy spoza jego zasięgu, drzwi się zamkną, więc żeby do nich dotrzeć, musimy ominąć przeszkody w taki sposób, aby nie zerwać kontaktu wzrokowego z błękitnym okiem. Potem zagadki robią się trochę bardziej skomplikowane, gdyż zostają wprowadzone łamigłówki oparte o dźwięk, stąpanie po płytkach czy układane puzzli. Zagwozdki nie są specjalnie wymagające, ale zawsze na te kilka minut można się przy nich zaciąć.
Tak po prawdzie jest tylko jedna, ale bardzo poważna rzecz, do której można się przyczepić. Mamy tu podział na prolog, sześć rozdziałów i epilog. Problem polega na tym, że aż do piątego rozdziału zagadki właściwie cały czas się powtarzają, zwyczajnie nużąc. Rozumiem ideę, według której łamigłówki są dostosowane do wiedzy bohatera o świecie, ale my wciąż mamy do czynienia z grą wideo, a ta nie ma prawa przynudzać przez ponad połowę swojej długości. Niezależnie od intencji autora, nie kupujemy wykładu o ontologii tylko grę logiczną, a jeśli coś takową zabija, to właśnie powtarzalność. Wszystko się zmienia w okolicach końca, ale stawia to w takim razie pytanie o zasadność początku i środka produkcji.
Mimo wszystko wciąż mamy do czynienia z niezłym i ciekawym tytułem. Biorąc pod uwagę, że napięcie rośnie w nim niezwykle powoli, a zagadki nie są frustrujące, to można powiedzieć, że jest świetną odskocznią od Call of Duty czy innej gry akcji. Opowieść jest najmocniejszym punktem produkcji, gdyż, gdy już zdamy sobie sprawę o co w niej chodzi, to spokojnie pociągnie nas do samego końca. Z drugiej jednak strony na rynku znajdziemy znacznie lepsze gry logiczne i jeśli interesują nas przede wszystkim zagadki, to niestety, ale będziemy rozczarowani. W szczególności, że cena Pneumy jest zabójcza. Nie zdecydowałbym się na zakup tej gry za 63 złote, bo za tę kwotę mogę dostać dwie inne, dużo lepsze produkcje. Jeśli jednak cena Was nie odstrasza, możecie dać Pneumie szansę.
Ocena - recenzja gry Pneuma: Breath of Life
Atuty
- Wykład o ontologii
- Muzyka
- Niektóre zagadki są ciekawe
- Klimat
- Mocne zakończenie
Wady
- Ogromna powtarzalność zagadek
- Pierwsza połowa gry nuży
- Niewiele zawartości
- Zabójcza cena
Jeśli nie interesuje Was skrócony wykład o ontologii, a jedynie zagadki, to możecie się rozczarować. Gra ma ciekawy klimat i świetne zakończenie, ale od strony rozgrywki nie powala.
Przeczytaj również
Komentarze (7)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych