Recenzja: Leo's Fortune (PS4)

Recenzja: Leo's Fortune (PS4)

Łukasz Ciesielski | 20.09.2015, 13:00

Pieniądze, złoto, fortuna. Czy faktycznie dają szczęście? Jedni uważają, że tak, inni - nie. Jednak najgorszą sytuacją jest utrata całego majątku. Czy zdecydowalibyście się wyruszyć w pogoń za złodziejem? Tytułowy Leo nie ma przed tym oporów i o tym właśnie opowiada Leo’s Fortune.

W 2014 roku Leo’s Fortune trafiło na urządzenia mobilne za pośrednictwem studia 1337 & Senri. by w tym roku pojawić się w odświeżonej formie między innymi na PlayStation 4. Wcielamy się w tytułowego Leo - dostojną puszystą kulkę - który poszukuje tego, kto skradł jego złoto. Podejrzewając nawet najdalszych członków rodziny, wyruszamy w platformową podróż, by wymierzyć sprawiedliwość.

Dalsza część tekstu pod wideo

W czasie naszej wyprawy nie nauczymy się żadnych nowych umiejętności, co jest dość nietypowym pomysłem jak na platformówkę. W zamian w dość innowacyjny sposób skorzystamy ze zdolności soku i nurkowania, by ominąć napotkane przeszkody i pomóc Leo w pogoni za utraconą fortuną w tym pięknym i szczegółowym świecie. Wbrew pozorom zadanie naszej włochatej kuleczki nie jest trudne, a sama wyprawa należy do bardzo przyjemnych doświadczeń.

Celem każdego poziomu jest pokonanie go w jak najszybszym czasie, zbierając przy tym wszystkie monety i ukryte złote przekładnie. Jednak piękny i żywy świat zmusza nas czasem do zatrzymania się na chwilę i podziwiania. Zastosowany styl graficzny pozwala na uwydatnienie najmniejszych szczegółów - przykładowo gdy uderzymy o kolumnę. możemy zauważyć spadający z góry gruz. Napotkamy także chociażby wiatr, który unosi liście, pył i targa nasze futerkowe ciałko. Począwszy od samego Leo, aż po wznoszące się w tle budynki, tekstury nawet na chwile nie są zniekształcone, nawet kiedy wiele dzieje się na ekranie.

Jak wspomniałem wcześniej, Leo’s Fortune nie jest trudnym tytułem. Zarówno przed, jak po każdym platformowym i logicznym etapie znajduje się punkt kontrolny, więc możemy ginąć bez większych konsekwencji. Sterowanie naszą włochatą postacią polega na prostych akcjach, takich jak podskakiwanie oraz pikowanie w dół. Prostota w żaden sposób nie ujmuje jakości tej produkcji. Za przejście poziomu bez poniesienia porażki dostajemy medal. Gracze szukający wyzwań również znajdą coś dla siebie. Po ukończeniu gry odblokowany zostanie tryb, w którym należy pokonać grę w całości nie ginąc ani razu.

Od początku do opowieści aż po jej kres Leo jest narratorem całej wyprawy. W czasie gry co chwilę rzuca jakimś komentarzem posługując się swoim hiszpańskim akcentem o dżentelmeńskim zabarwieniu. Po każdym bardziej niebezpiecznym etapie Leo wyrazi swoje zadowolenie. Zadziwiający jest fakt, że ta włochata kulka zawsze trafi ze swoim komentarze w moment, w którym myślę niemal to samo.

Leo’s Fortune niestety jest grą bardzo krótką. Niski poziom trudności pozwala ukończyć ten tytuł w około trzy godziny. Rozumiem, że jest to jedynie wysokiej rozdzielczości port gry mobilnej, ale twórcy mogli spróbować dodać większą liczbę poziomów lub cokolwiek, co wywoła chęć powrotu do przygód włochatej kulki. Mimo wszystko, jak za taką cenę, warto skusić się dla wspaniałej grafiki i wciągającej opowieści. Tytuły takie jak ten są idealne, by odpocząć chwilę od głośno zapowiadanych hitów.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Leo's Fortune

Atuty

  • Zagadki
  • Wygląd głównego bohatera
  • Wspaniała grafika
  • Osobowość głównego bohatera

Wady

  • Okazjonalne długie wczytywanie
  • Długość

Leo’s Fortune to pozycja lepsza niż początkowo może się wydawać. Niesamowity urok pierwszych dziesięciu minut utrzymuje się aż do końca rozgrywki. Tytuł ten jest bardzo dobrym reprezentantem logicznych platformówek.

Łukasz Ciesielski Strona autora
cropper