Recenzja: Eiyuu Senki: The World Conquest (PS3)
Starsi gracze być może pamiętają jeszcze kultowy film ”Seksmisja”, w którym światem rządziły kobiety. W tamtejszej propagandzie wszystkie historyczne postacie były płci żeńskiej. Twórcy Eiyuu Senki wprawdzie nie inspirowali się polską produkcją filmową, ale nieświadomie podchwycili i zrealizowali wspomnianą koncepcję. Zapraszam do podboju alternatywnej Ziemi, gdzie kluczowe dla dziejów naszej planety osobistości są młodymi dziewczynami z burzą hormonów.
Świat pogrążony jest w globalnej wojnie domowej i konfliktach wewnętrznych. Brytania traci stopniowo swoje terytoria, Unią Europejską wstrząsają powstania narodowe, Imperium Taikańskim (Chiny) rządzi chora cesarzowa, a w Indiach maharadżowie bezlitośnie łupią naród. Młoda królowa Himiko z Zipangu (Japonia) ma sen - musi jak najszybciej podbić wszystkie kraje, inaczej Ziemię ogarną ciemności. Z pomocą przychodzi tajemniczy mężczyzna z naszej rzeczywistości, który cierpi na amnezję. Uznany za Sługę Niebios i nie mając nic lepszego do roboty, postanawia pomóc Himiko w osiągnięciu celu. Wcześniej jednak należy zaprowadzić porządek w samym Zipangu, a złe moce nie zamierzają siedzieć bezczynnie.
Mimo powagi sytuacji, cała opowieść jest raczej komedią, opartą na relacjach protagonisty z ciągle rozrastającym się dziewczęcym haremem. W końcu poświęcać uwagę ponad siedemdziesięciu pannom to nie przelewki. Podoba mi się to, ile twórcy włożyli w nie życia. Każda dziewczyna ma własny temperament, oczekiwania oraz wiele śmiesznych scenek rodzajowych. Poza paroma wyjątkami, wszystkie są personifikacjami historycznych postaci, jak np. Aleksander Wielki, Aśoka, Iwan Groźny czy… Mikołaj Kopernik. Jak na grę typu visual novel przystało, fabuła jest naprawdę interesująca, stosunkowo długa i dość rozbudowana. Oczywiście fanserwisowych wstawek jest zatrzęsienie, ale moim zdaniem nawet bez nich główny wątek by się obronił.
Eiyuu Senki jest hybrydą gatunkową, łączącą w sobie elementy VN i strategii z lekką nutką RPG-a. Pierwotnie grę wydano na PC (2012 rok), więc jej najbliższymi krewnymi będą m.in. takie tytuły jak Sengoku Rance czy Aselia the Eternal. Podobnie jak w wymienionych, także tutaj oprawa wizualna jest minimalistyczna. Dla pecetowych graczy, masowo zaliczających tego typu produkcje, nie stanowi to wady - gorzej z konsolowymi, którzy mogą być nieprzyzwyczajeni do tak skromnej grafiki. Jednak nawet patrząc oczami fana, gra wygląda średnio. O ile mapa świata, sylwetki dziewczyn i rzadkie obrazki sytuacyjne prezentują się dobrze, to niestety część bitewna wydaje się zrobiona na odczepnego. Małe pole walki, niezbyt wyraźne figurki walczących postaci, schematyczne animacje starcia. Dobrze chociaż, że miejskie widoczki w tle wykonano znośnie. Prawdą jest, iż nie należy wymagać wiele od strategicznych visual nowelek, lecz tutaj twórcy winni się trochę bardziej postarać, bowiem na samych walkach też spędzimy sporo czasu.
Największa bolączką są wycięte scenki hentai, często tak niechlujnie, że pozostawiono sam tekst a my widzimy czarny ekran. Jak już się cenzuruje, to należałoby pójść na całość, a nie stosować półśrodki. Dobrze chociaż, ze muzyka jest całkiem przyjemna, japoński dubbing pełny, a angielskie tłumaczenie w miarę solidne. Z drugiej strony, łóżkowe momenty to był raczej umilacz niż znaczący element gry, więc ich wycięcie nie wpływa mocno na całokształt.
Uzupełnieniem świetnej fabuły jest prosta, ale niesamowicie wciągająca warstwa strategiczna. Po świecie porozrzucano sto dwadzieścia (w większości) rzeczywiście istniejących miast do podbicia. Całkiem sporo jak na tego rodzaju produkcję. Umieszczono nawet Warszawę. W pewnym momencie zyskujemy pełną swobodę w wyborze kierunków naszej ekspansji i dzięki temu rozgrywka jest nieliniowa, prowadząc nas do jednego z wielu zakończeń. Ogólnie rozgrywka poza walką też podzielona jest na tury i podczas własnej możemy podjąć kilka działań, tj. przejmować miasta, wysyłać podwładnych na misje poboczne, uzupełniać straty oraz powiększać armie naszych bohaterek. Na wszystko potrzeba jednak pieniędzy, które płacą podbite metropolie.
Geopolityczne przepychanki uzupełniają starcia typowo taktyczne. Chcąc zająć miasto, musimy rzecz jasna wyrzucić z niego wrogi garnizon. Walki toczą się na podzielonej na pola planszy, gdzie rozstawiamy maksymalnie sześć wojowniczek, a później, korzystając z posiadanych umiejętności w trybie turowym, staramy się wybić jednostki nieprzyjaciela, co obrazuje krótka animacja bitewna. Banalne? Jedynie z początku, bowiem trzeba uważnie dobierać same dziewczyny oraz ich liczbę. Wróg w trakcie swojej kolejki często odbija krwawo zdobyte miasto, którego nie miał kto bronić, bo np. reszta dziewczyn udała się na misję bądź odpoczywa. Zresztą nawet przy w pełni dostępnym personelu, na dalszych etapach zabawy często trzeba się mocno nagłówkować, bo przeciwnik jest w stanie atakować nawet parę razy. Bez doświadczenia lepiej nie prowadzić kilku kampanii jednocześnie. Jak widać działania na szczeblu globalnym oraz lokalnym są ze sobą ściśle związane, co mimo niewielkiego skomplikowania rozgrywki, paradoksalnie nadaje grze niesamowitą głębię. Proste zasady, a tyle satysfakcji.
Na sam koniec słówko o elementach RPG. Niestety gra ledwo zahacza o ten gatunek. Wygrane walki zwiększają tylko pulę żołnierzy biorącym w nich udział pannom. Mogą one jednak zdobywać nowe umiejętności oraz nosić przedmioty. W jakimś stopniu wyczerpuje to założenia gatunku, ale jeśli ktoś oczekiwał typowego strategicznego „rolepleja”, raczej się rozczaruje.
Patrząc przez pryzmat gatunku, Eiyuu Senki to przemyślana i sprawiająca dużo frajdy pozycja, przy której czas mija niezauważalnie. Niestety, trudno ukryć, że gra przeznaczona jest jedynie dla specyficznego grona odbiorców, których nie odstrasza strona wizualna i mechanika rozgrywki rodem z innej epoki. Ponadto zaporowa cena jeszcze bardziej ten krąg zacieśnia, lecz zagorzali wielbiciele takich produkcji, nie powinni żałować wydanych pieniędzy.
Ocena - recenzja gry Eiyuu Senki: World Conquest
Atuty
- Pełna humoru fabuła i kilka zakończeń
- Ponad 70 dziewczyn do zwerbowania
- Żeńskie wersje znanych postaci historycznych
- Spory świat do podbicia
- Pełny japoński dubbing
- Przystępna i wciągająca warstwa strategiczna
- Wygodny interfejs (jak na PS3)
Wady
- Oprawa graficzna średnia nawet jak na ten gatunek
- Cenzura
- Brak dodatków z pecetowej wersji GOLD
- Zbyt wysoka cena w stosunku do jakości
Anglojęzyczna wersja tytułu sprzed kilku lat. Połączenie gry VN i strategii, gdzie podbijamy świat w doborowym towarzystwie ślicznych dziewczyn. To jedyna okazja, by poznać postacie historyczne w ich żeńskich formach.
Przeczytaj również
Komentarze (9)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych