Recenzja: Dragon Fin Soup (PS4)

Recenzja: Dragon Fin Soup (PS4)

Paweł Musiolik | 15.11.2015, 12:30

Miks RPG-a i roguelike'a, ufundowany na Kickstarterze i robiony przez 5 osób. Nie miałem wielkich oczekiwań względem Dragon Fin Soup. Liczyłem na ciekawego średniaczka, który zajmie mi kilkanaście godzin w przerwie od wielkich produkcji. Niestety, pierwszy kontakt był zawodem, a koniec przygody z grą - ulgą, że nie będę już musiał walczyć z tytułem pełnym błędów.

Gwoli ścisłości – nie ukończyłem gry z powodu pospolitego błędu, który powoduje ciągłe wyrzucanie z gry przy kończeniu jednego z zadań fabularnych. A po spędzeniu kilkunastu godzin w grze i walce z nią, błędami i samym sobą – nie miałem znowu ochoty przechodzić tego raz jeszcze. Błędów w produkcji jest ogromnie dużo. Gry AAA przyzwyczaiły mnie do przenikających modeli czy dziwnych zachowań fizyki, ale festiwal błędów, jaki serwisuje nam Dragon Fin Soup, to rzecz niespotykana. Począwszy od zwykłego blokowania się postaci, po takie cyrki jak konieczność wyłączenia gry po szybkim strzeleniu ostatnim nabojem z broni, śmierć NPC-a potrzebnego do ukończenia zadania oraz losowe ataki wykonywane przez naszą postać, mimo że my nic nie robimy. Dołóżmy do tego przycinające się dźwięki, problemy z widocznością na mapach i wiele mniejszych, ale równie upierdliwych błędów - mamy obraz nędzy i rozpaczy. Z jednej strony trochę mi szkoda deweloperów, którzy świadomi są tych błędów i w pocie czoła pracują nad łatkami (no, konsole sobie poczekają), ale na litość boską – gra trafiła normalnie do sprzedaży. To nie żadna forma Early Access, by eksperymentować na graczach i później na bazie ich opinii przebudować połowę produkcji.

Dalsza część tekstu pod wideo

Ale nie tylko błędy odrzucają od tej produkcji. Dragon Fin Soup ma najgorszy interfejs od...kiedykolwiek pamiętam. Mimo że to gra pecetowo-konsolowa, to interfejs wygląda, jakby był żywcem wyjęty z tabletu. Przeklikać się przez niego bez nerwów się nie da. Na wyekwipowanie czegokolwiek poświęcamy trzy razy więcej czasu niż powinniśmy. Zabawa w tworzenie przedmiotów to mordęga, szczególnie gdy nie mamy stałego podglądu na składniki, ba – musimy je zapamiętywać i ręcznie wybierać bo nie mamy opcji automatycznego craftingu na podstawie śmieci w ekwipunku. Dodatkowo znajdujemy tyle rzeczy, że jedna skrytka to za mało, więc tworzymy sobie wysypisko śmieci w naszej bazie. Wysypisko, które automatycznie zbieramy każdorazowo na nie wchodząc.

Sam pomysł na eksplorację, walkę i poruszanie się w turach na papierze wyglądał nawet dobrze. Świat porusza się, gdy ruszamy się my. Niestety wykonanie jest fatalne. Blokowanie się na obiektach to najmniejszy problem. Losowe ataki, które bohaterka sobie odpala, to coś absurdalnego. Gra bardzo często też laguje i nie przyjmuje komend tylko po to, by odpalić je kilka sekund później, jedna po drugiej, co często skutkuje zgonem, bo nie kontrolujemy ruchów bohaterki. Jedynym pozytywem jest system chlania. Medykamenty to tak naprawdę alkohol i jeśli wypijemy go za dużo w krótkim odstępie czasu, to po prostu wpadamy w pijacki amok.

Fabuła? Oprawa audio-wizualna? Tu również ciężko znaleźć pozytywy. Muzyka w grze po prostu jest. Standardowa do bólu, ustawiona za głośno, a dodatkowo główny motyw tak bardzo zalatuje mi muzyką z Zeldy, że zastanawiam się, czy ze mną coś jest nie tak czy ktoś się za bardzo zainspirował. Grafika przypomina mi niskobudżetowe gry robione w darmowych edytorach dziesięć lat temu. Niby jest ładnie, ale kategoriach tabletowych gierek i to tych niskiej jakości. No i fabuła opierająca się na podstawach wziętych jakby z podstawówki - amnezja, problemy z alkoholem, spisek i chęć zemsty. Przebolałbym to, gdyby nie fakt, że sam nie wiedziałem, czy ja fabułę pcham do przodu czy nie. Robiąc jedną misję za drugą (idź, przynieś, zabij, znajdź) wpadłem w monotonię. Nawet zadanie mające ruszyć historię do przodu wymagało ode mnie tych standardowych zachowań.

W tym stanie ciężko komukolwiek polecić Dragon Fin Soup. Może będzie lepiej, gdy deweloper wypuści wszystkie planowane aktualizacje za X miesięcy. Ale wtedy też nie mogę zagwarantować, że będzie to tytuł godny uwagi. Unikajcie tego jak ognia. Nawet mając na uwadze fakt, że grę dostaliśmy za darmo w PlayStation Plus. Szkoda transferu.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Dragon Fin Soup

Atuty

  • Kreacja bohaterki i mechanika picia alkoholu

Wady

  • Do bólu standardowa, fatalnie poprowadzona fabuła
  • Tragiczny interfejs
  • Zupełnie nijaka muzyka
  • System walki
  • Naszpikowana błędami, przez które nie da się jej ukończyć

Naszpikowana błędami gra z beznadziejnym interfejsem i okropnie prowadzoną, słabą fabułą. W aktualnym stanie unikać jak ognia.

Paweł Musiolik Strona autora
cropper