Recenzja: Shantae: Risky's Revenge - Director's Cut (PS4)

Recenzja: Shantae: Risky's Revenge - Director's Cut (PS4)

Patryk Dzięglewicz | 18.12.2015, 15:32

Shantae to ponętna dziewczyna-dżinn, masakrująca wrogów włosami i tańcem brzucha. Czy jednak oryginalna i pociągająca postać jest wystarczającym wabikiem, by tytuł retro rodem z konsol Nintendo zagościł w naszych sercach na dłużej?

Przygody chłoszczącej warkoczem dżinnicy mają swój początek jeszcze w czasach konsolki GameBoy Color, ale dopiero w ostatnich latach postanowiono wykorzystać potencjał Shantae. Risky Revenge to część druga z całej zręcznościowo-platformowej trylogii, którą właśnie przeniesiono na PlayStation 4. Brak odnowionego wydania poprzedniczki nieco uprzykrza życie, bowiem nie wiemy nic o poszczególnych postaciach w grze i ich relacjach z główna bohaterką. Owszem z czasem zaległości nadrobimy, ale zawsze przyjemniej, gdy jest ciągłość.

Dalsza część tekstu pod wideo

Fabuła jest skromniutka, ale całkiem zabawna dzięki dialogom i komentarzom protagonistki. W skrócie rzecz ujmując, Shantae ściga swoją rywalkę, piratkę Risky, która kradnie tajemniczą lampę z jej rodzinnego miasteczka. By odzyskać honor i szacunek mieszkańców, dziewczyna musi odebrać piratom skradziony przedmiot. Przy okazji próbuje też wejść w posiadanie trzech magicznych pieczęci nim zrobi to wróg. Całość stanowi pretekst do dość przyjemnego zwiedzania zakamarków świata, skakania po platformach i chłostania włosami hord potworów.

Mimo podbicia rozdzielczości do 1080p, widać, że gra jest portem z Nintendo DS. Oprawa wizualna pozostała więc w stylu retro, z pikselami wielkimi jak dom, co jednym się spodoba, a innych odrzuci. Arabskie klimaty potrafią jednak cieszyć oko, przywodząc na myśl jedną z zamierzchłych platformówek akcji jak choćby Alladyn. Grafika 2D jest kolorowa a modele postaci duże, szczegółowe i bardzo dobrze animowane. Mamy kilka trybów wyświetlania obrazu do wyboru, więc nie musimy grać na nadmiernie rozciągniętym ekranie. Z drugiej strony twórcy mogli się pokusić o dodanie opcjonalnego filtru, który likwidowałby nadmierną pikselozę. Dobrodziejstwa HD widać jedynie w trakcie dialogów, podczas których sylwetki Shantae i jej przyjaciół prezentują wysoką jakość wykonania. Humory głównej bohaterki ogląda się naprawdę miło. Zastrzeżenia miałbym do udźwiękowienia, które jest ubogie, ciche i ogólnie nijakie.

Jak wspomniałem, tytuł to rasowa platformówka ze elementami akcji jak np. staroszkolne Popful Mail czy Wonder Boy, z pewnymi naleciałościami serii Legends of Zelda czy Castlevania. Eksplorujemy niewielki świat, przeskakujemy przeszkody, niszcząc wymachem włosów stających nam na drodze przeciwników. Poziom trudności został dobrze wyważony, więc rozgrywka nie nudzi ani nie irytuje. Skutecznie do ekranu przyciąga widok Shantae wywijającej kitą oraz jej taniec brzucha, dzięki któremu zamienia się w zwierzęta, by uzyskać dostęp do niektórych miejsc. Bohaterka posługuje się również magią, lecz jest ona mało skuteczna, a zmianie poszczególnych zaklęć daleko do wygody. Oczywiście warto przeszukiwać dokładnie lokacje w celu znalezienia dodatkowych żyć dla postaci czy magicznych klejnotów zwiększających skuteczność naszej postaci.

Największą wadą Shantae: Risky Revenge jest długość, a raczej krótkość zabawy. Nie zdążyłem się tym faktem nawet rozczarować, tak szybko się skończyła. Na upartego grę można (a dla trofeum nawet trzeba) ukończyć w dwie godziny. Chcąc odkryć wszystkie sekrety, wyciągniemy maksymalnie pięć godzin. Sprawę pogarsza wysoka cena - 49 zł to zbyt drogo jak na jeden wieczór grania. Nie oznacza to jednak, iż należy omijać tę produkcję szerokim łukiem. Stanowi ona smakowity kąsek dla wielbicieli platformówek i nietuzinkowych bohaterek, a gdy tylko mocno stanieje, warto będzie ją nabyć.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Shantae: Risky's Revenge

Atuty

  • Postać Shantae
  • Klimat i humor
  • Wciąga
  • Ładne sylwetki postaci podczas dialogów
  • Grafika retro dla tych co lubią taki styl…

Wady

  • …co nie spodoba się wszystkim
  • Nijakie udźwiękowienie
  • Niewygodna zmiana zaklęć
  • Niewielki świat i bardzo krótki czas zabawy
  • Wysoka cena

Przygody powabnej pół-dżinnicy z konsol Nintendo zawitały na PlayStation 4. Przyjemna platformówka w stylu retro, dająca sporo frajdy - tylko dlaczego tak krótko i za tak wysoką cenę?

Patryk Dzięglewicz Strona autora
Były recenzent na PS Site, obecnie pisze dla PPE.pl. Uwielbia japońskie gry RPG, japońską animację, strategie i książkową fantastykę. Interesuje się historią, geopolityką oraz kolekcjonuje figurki i anime. Z wykształcenia technik ochrony środowiska oraz laborant. Tworzy teksty o grach od ponad 15 lat z dorobkiem ponad setki recenzji.
cropper