Recenzja: Dead Island: Definitive Collection (PS4)
Powiedzmy sobie to już na początku – jeśli zdecydujecie się na kupno , nie będziecie mieli kaca moralnego. Obie produkcje odświeżone przez Techland są jednymi z lepiej wykonanych remasterów, w których faktycznie widać różnicę między generacjami.
Nie oszukujmy się - i to nie były gry najwyższych lotów. Martwa Wyspa przede wszystkim zapisała się w pamięci graczy zwiastunem wywołującym ogromne kontrowersje. Po nim niektórzy oczekiwali nie wiadomo czego, a na rynku ostatecznie wylądowała gra z otwartymi lokacjami, wymieszana z RPG-iem i stawiająca mocno na kooperację. A to wszystko z perspektywy pierwszej osoby i doprawione gigantyczną dawką błędów, problemów technicznych na PS3 oraz ogromną monotonią przy zbieraniu kolejnych dziesiątek części do craftingu. Riptide wypadło trochę lepiej, ale też nie do końca zasługiwało na wysokie oceny. Więc pytania o sens remasterowania tych produkcji wydawały się sensowne.
Ale polscy deweloperzy przyzwyczaili nas już od pewnego czasu do tego, że jeśli się za coś zabierają, to nie robią tego na odwal się i efekt końcowy wart jest żądanej za towar ceny. Tak właśnie jest w tym przypadku. Gdyby Techland postanowiło po prostu przenieść wersję z PC w 1080p i 30 klatkach na sekundę, dorzucając do tego DLC – odradzałbym zakup już na wstępie. Ale zdecydowano przenieść oba tytuły na najnowsza wersję silnika Chrome, który napędza też . Efekty? Nawet kompletny laik zauważy ogromne różnice graficzne, jakie zaliczyło wraz z Riptide. Dodano zupełnie nowy system oświetlenia i renderowania, poprawiono modele postaci i geometrię obiektów w lokacjach, dorzucono poprawiony dystans rysowania elementów świata, zrobiono nowe tekstury, a przesiadając się z PS3 na PS4 zauważymy, że większość spadków płynności zniknęła, podobnie jak screentearing. Warstwa wizualna wskoczyła na poziom tej generacji. Oczywiście do nawet nie ma co tego porównywać, to przecież tylko remaster, ale wychodzi przed szereg reszty, robionych byle jak.
Niestety, trzon gry został taki sam jak na poprzedniej generacji i to czuć w wielu przypadkach. Nudne i powtarzalne misje wymagające od nas biegania po całej mapie, animacje postaci i reżyseria scenek, które są sztywne i powodują niezły ból głowy, do tego fabuła tak słaba, że lepiej udawać, że jej nie ma. I te zarzuty tycza się obu produkcji. Za poprawą oprawy graficznej niestety nie poszły też poprawki w samej rozgrywce. O ile Dead Island pozbawione jest większych błędów (chociaż głupiejące SI przeciwników i blokowanie animacji się zdarza), tak Riptide niestety męczy od samego początku. Blokująca się w dziwnych miejscach postać, brak odpalonych skryptów pchających misje dalej, zawieszający się w bezruchu przeciwnicy, a do tego losowe odpalanie scenek ataku truposzy, gdy jesteśmy w bazie, co nie pozwala nam zrobić nic i musimy wczytać grę. I to wszystko po premierowych aktualizacjach. Riptide znacznie częściej gubi też płynność. Nie jest oczywiście tak źle jak na PS3, ale czuć różnicę w porównaniu z odświeżonym oryginałem.
Podstawowym pytaniem dla wielu będzie, czy jest sens zabierać się za te tytuły, jeśli graliście w . Odpowiedź będzie minimalnie wymijająca. Jeśli najlepszym według Was elementem był parkour, to Dead Island ze swoim człapaniem z buta po lokacjach i koślawych próbach skakania nie będzie najlepszym wyborem. Jeśli jednak to, jak się poruszacie, nie robi Wam różnicy, a chcecie gry, w której znacznie lepiej wygląda kooperacja, to ten remaster jest dobrym wyborem. Z drugiej strony, jeśli wcześniej graliście w obie produkcje to musicie sobie odpowiedzieć na pytanie, czy różnica w grafice (nawet tak duża jak tutaj) jest warta Waszych pieniędzy. Dla tych, którzy poprzednie produkcje Techlandu uważali za crapy wiadomość jest krótka – nic się nie zmieniło. Nawet dorzucony beat 'em up odstający od klimatu dużych gier nie będzie kartą przetargową, która skusi Was do kupna. To miły, ale malutki dodatek na dłuższa chwilkę.
Całościowo jednak jestem pod wrażeniem ogromu pracy włożonej przez Techland. Mimo że pierwsze wrażenie było lepsze i lekko rozmyło się przez naszpikowane błędami Riptide, to jednak przymykając oko na ogólną średniawicę tych gier, jestem w stanie się przy nich bawić.
Ocena - recenzja gry Dead Island: Definitive Edition
Atuty
- Widać spory skok w grafice
- Gry są dużo płynniejsze i lepsze technicznie niż na PS3
- Trzy gry w atrakcyjnej cenie
Wady
- Dead Island: Riptide jest mocno zabugowane
- Na płycie znajdziemy tylko Dead Island
- To nadal średnie gry
Jeśli nie graliście w obie części Dead Island, to nadrobienie ich na PS4 nie będzie wyjątkowo bolesne z powodu skoku graficznego. Niestety, pozostałe elementy są bez zmian, więc mamy do czynienia z co najwyżej średniakami.
Przeczytaj również
Komentarze (15)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych