Recenzja: One Piece: Burning Blood (PS4)
Po dwóch grach z gatunku Musou (czytaj – spuszczanie oklepu tysiącom pionków), One Piece zmienia klimat i przechodzi w tematykę arenowej bijatyki 1v1... chociaż powinienem napisać, że po prostu gra na bazie JoJo zmieniła skórkę i podstępem wkradła się na dysk mojej konsoli.
W nie miałem okazji zagrać dłużej niż kilka chwil, bo nawet mnie do tego nie ciągnęło. Po zagraniu w Burning Blood tym bardziej nie mam ochoty, mając na uwadze, że system walki jest identyczny. Chociaż zastanawiam się, czy w przypadku tej produkcji można mówić o jakimkolwiek systemie walki - mamy dwa rodzaje podstawowych ataków, blok, trzy ataki specjalne i coś, co można potraktować jako atak ostateczny. Walka jest drętwa, powolna i jest w niej znacznie więcej szczęścia i przypadku, niż ktokolwiek by chciał w bijatyce widzieć. Z początku wszelakie trudności zrzucać można na brak poznania gry i postaci. Później, gdy w teorii nauczymy się grać, i tak dostajemy od tej samej postaci łomot. Tak po prostu. Bo grze się zachciało odpalać kombinacje, po których nawet nie drgniemy. Do tego wszystko dzieje się na wielkich arenach. To, co sprawdzało się w , nie działa tutaj. Dlaczego? Tam poruszaliśmy się błyskawicznie i mieliśmy opcję szybkiego dogonienia przeciwnika, gdy ten nam chciał zwiać. Tutaj człapiemy z buta i jeśli mamy pecha, to SI postanawia pół walki uciekać. Więc i my pół walki za nim latamy jak kurczak bez głowy. No, ale gdy rywala dorwiemy, to walkę kończymy nawet w dziesięć sekund. Chyba że walczymy 1v3 lub 3v3, wtedy maksymalnie schodzi nam minuta.
Nie oszukujmy się – to nie jest dobra gra. Nienawidzę z całego serca tego określenia w recenzjach, ale to gra faktycznie kierowana wyłącznie do fanów One Piece. Tylko oni docenią mnogość i dobór postaci, a przede wszystkim – zrozumieją wątek fabularny (skompresowany do wątku egzekucji Ace'a), który kończymy w trzy godziny wliczając w to oglądanie często dublujących się streszczeń danych sytuacji. Jeśli ktoś nie ma pojęcia o One Piece, to poczuje się zagubiony jak polski chłop z małej wsi w stolicy Polski.
Sprawę trochę ratuje sprawnie działający tryb sieciowy (lagów w trakcie gry nie stwierdziłem) i VS związany z listami gończymi. Tych trochę w kilku kategoriach jest (podzielonych według poziomu trudności), więc jeśli chcemy z produkcji wycisnąć, ile się da, to te kilkanaście godzin minimum trzeba będzie z nią spędzić. Co w kategorii dobrych bijatyk jest wynikiem marnym, ale to nie jest dobra bijatyka.
Jedyne, czym gra tak naprawdę bezsprzecznie się broni, jest oprawa graficzna pasująca do produkcji opartych na anime oraz ścieżka dźwiękowa. Nie dość, że utwory muzyczne są bardzo przyjemne dla ucha i pasują do akcji, to jeszcze Bandai Namco postanowiło uraczyć nas oryginalnymi głosami postaci, a Cenega dorzuciła do tego polską wersję językową w postaci napisów. I to mnie szczerze zaskoczyło – jedyną grą na bazie anime, która wcześniej na konsolach została przetłumaczona, było ostatnie Naruto. Ani popularniejszy Dragon Ball nie został ruszony, ani wcześniejsze . Mam nadzieję, że to jest początek jakiegoś trendu i jeśli kiedykolwiek dostaniemy Pirate Warriors 3 (lub jakieś Dragon Ball Warriors), uraczą nas polskimi napisami.
Wybaczcie mi oszczędną w słowa recenzję, ale to nie jest gra, do której chciałbym wrócić. Nie dość, że na PS4 jest mnóstwo lepszych bijatyk, to są nawet lepsze gry na bazie One Piece. Ba, jeśli szukacie czegoś na bazie anime, to szarpnijcie się na Naruto lub . Chyba że kochacie One Piece, macie kołdrę z Nami w bikini (lub Frankiego w kąpielówkach – wersja dla pań), a całe One Piece macie w małym palcu. Ale podejrzewam, że takie osoby nawet nie potrzebują znać mojego zdania o tej grze. Cała reszta może całość przeczytać jeszcze raz.
Ocena - recenzja gry One Piece: Burning Blood
Atuty
- Oprawa graficzna
- Ścieżka dźwiękowa i oryginalne głosy
- Polska wersja
Wady
- Płytki system walki
- Tryb fabularny
- Ogólna nijakość
Gra wyłącznie dla psychofanów One Piece. Pozostali nie mają czego tu szukać.
Przeczytaj również
Komentarze (5)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych