Recenzja: Call of Duty: Black Ops III (PS4) - Salvation DLC
Do ostatniego dodatku o tytule „Salvation” podchodziłem jak do jeża. Mamy przecież wrzesień, do premiery Infinity Warfare już niedługo, więc kto będzie zawracał sobie głowę jakimś tam DLC? A może wręcz odwrotnie i Treyarch najlepsze zostawiło na koniec?
Posiadacze PS4 od tygodnia mogą zagrywać się w ostatnią paczkę map i finałowy rozdział trybu zombie, w którym Richtofen, Dempsey, Takeo i Nikolai zmierzą się z Doktorem Montym. Revelations, bo tak nazywa się ostatni odcinek potyczki z umarlakami, wygląda jak mocno pokręcona wersji bajki o Babie Jadze. Mamy lewitujące domy, upiorne rośliny, olbrzymi latający potwór i potężne kule energii, a do tego wszystkiego setki szybkich zombie. Revelations dzięki wszędobylskim zakamarkom, otwieranym skrótom i widowiskowym momentom bogatym w mocno kontrastujące kolory trzyma wysoki poziom z poprzednich dodatków. Czy to najlepszy epizod? W moje gusta bardziej trafił Gorod Krovi, ale złego słowa o Revelations powiedzieć nie mogę.
„Salvation” to także cztery mapy do trybu wieloosobowego. Trzeba przyznać, że Treyarch popuściło wodze fantazji, bo prawie każda z czterech aren to coś, czego w Call of Duty dawno nie było. Twórcy zrozumieli, że można zaszaleć, a dodatkowe mapy wcale nie muszą być kojarzone z klimatem Black Ops. Przyjrzyjmy się im po kolei.
Rupture to odświeżona wersja Outskirts, jednej z map . W miejsce zniszczonego miasta i czołgów dostaliśmy placówkę naukową z mechami, za których sterami możemy siąść! Mnóstwo kryjówek sprawia, że mamy do czynienia z rajem dla kamperów i dość trudno trafić na gracza szukającego spotkania oko w oko. Patrząc na szalone pomysły w kolejnych mapach zestawu, aż dziw bierze, że twórcy nie zdecydowali się zostać przy arenie z II wojny światowej, podmieniając jedynie pojazdy. Pozostawienie zabudowań, a jedynie dodanie mechów zrobiłoby robotę i świetnie wpisałoby się w „inność” tego dodatku. Dostaliśmy po prostu nową mapę i głównie z tego powodu Rupture to najsłabszy element „Salvation”.
Micro zachwyca na zwiastunach, zachwyca na zrzutach i zachwyca, gdy pierwszy raz się na niej pojawimy. Wrzucenie futurystycznych żołnierzy na suto zastawiony stół piknikowy w ogrodzie za domem to pomysł tak absurdalny, że aż genialny. Walki odbywają się przy hot dogach, na grillu, pod palnikami grilla, a nawet wśród chłodzących się browarków. Niesamowicie bijące po oczach kolory i sprytne wykorzystanie przedmiotów domowego użytku to znak rozpoznawczy mapy. Niestety obszar gry jest bardzo mały i sens tutaj mają jedynie partyjki deathmatchu. Dominacja przy flagach rozmieszczonych co 10 kroków mija się z celem, podobnie jak pozostałe tryby. Mimo to, Micro to fantastyczna mapa, którą warto poznać od A do Z.
Citadel to z kolei średniowieczny zamek, z fosą, wieżą strażniczą i komnatą tronową. Wielki szacunek za umiejętne dostosowanie designu do mobilności . Rozłożony most to miejsce zwarć i zasadzek na drużynę przeciwną, ale mapa oferuje szereg dróg alternatywnych. Ukryte tunele, pęknięcia w fasadzie czy możliwość wykorzystania fosy składają się na bardzo pomysłową mapę dla niemalże wszystkich trybów rozgrywki. Kamperom bardzo trudno znaleźć bezpieczną kryjówkę, ponieważ ciągle trzeba mieć oczy dookoła głowy.
Outlaw wrzuca nas do przebudowanej lokacji Standoff z . Jednak zamiast biegać po wymarłym miasteczku, przenosimy się na… Dziki Zachód. Jest to kolejne trafienie w dziesiątkę! Murowane budynki przemieniły się w drewniane chatki ze stajniami, a hotel stał się saloonem. Zachowano przy tym topografię mapy, więc jeśli pamiętacie wąską uliczkę przy hotelu, gdzie ciągle ktoś na kogoś wpadał, to szykujcie sią na to samo, z tym że tym razem możecie atakować również z góry. Super klimat poparty świetnym wyglądem – czego chcieć więcej?
Tak oto ze sceptyka zamieniłem się w entuzjastę ostatniego DLC do . „Salvation” to popis kreatywności i pomysłowości Treyarch. Zombie dają radę, a absurdalne Micro i Citadel, uzupełnione przez wyjątkowo sprytnie odświeżone Outlaw, to najjaśniejsze punkty dodatku. Jedynym zgrzytem są niewyróżniająca się wśród FPS-ów mapa Rupture, ale to jedynie łyżka dziegciu w beczce miodu. Dodatek wart swojej wysokiej ceny.
Ocena - recenzja gry Call of Duty: Black Ops III
Atuty
- Na plus mapy: Micro, Citadel, Outlaw
Wady
- Niezbyt udane Rupture
W myśl zasady „nie ważne jak zaczynasz, ważne jak kończysz”, Treyarch wytoczyło swoje najcięższe działa w ostatnim DLC do Black Ops III.
Przeczytaj również
Komentarze (16)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych