Recenzja: Batman - The Telltale Series (PS4) - Episode 2: Children of Arkham

Recenzja: Batman - The Telltale Series (PS4) - Episode 2: Children of Arkham

Adam Grochocki | 23.09.2016, 14:04

Połknąłem haczyk i złapałem się na Batmana pomysłu Telltale, co mogliście zauważyć w recenzji pierwszego odcinka. Zasiadając do drugiego epizodu, liczyłem na podtrzymanie wysokiego poziomu, jednocześnie bojąc się o stronę, w którą zmierza historia. I jak to w życiu bywa, dostałem trochę jednego i trochę więcej drugiego. Telltale spełniło zarówno moje nadzieje, jak i potwierdziło obawy.

W Gotham City trwa medialna nagonka na Bruce’a Wayne’a. Okazało się, że jego nieżyjący ojciec Thomas Wayne świętoszkiem wcale nie był, a ślady rodzinnej fortuny prowadzą do największych rodzin mafijnych w mieście. Jest to olbrzymi cios dla miasta, tym bardziej że walczący o fotel burmistrza Harvey „Nadzieja Gotham” Dent prowadził kampanię za pieniądze Wayne’a. Na domiar złego w siłę rośnie coraz śmielej zaznaczająca swoją obecność grupa wywrotowców, nazywająca siebie Dziećmi Arkham (tytułowe Children of Arkham) dowodzona przez samego Oswalda Cobblepota.

Dalsza część tekstu pod wideo

Tak, w ogólnym rozrachunku „Children of Arkham” trzyma solidny poziom poprzednika. Fabuła odcina się (póki co) od innych wymiarów, kosmicznych najeźdźców czy cudaków pokroju Poison Ivy i Mr. Freeze’a. W zamian serwuje nam brutalne widowisko sensacyjne, w którym to żądni władzy i pieniędzy ludzie stanowią o wiele większe zagrożenie niż poprzebierani w kolorowe ciuszki szaleńcy. Twisty fabularne są przemyślane i potrafią solidnie wstrząsnąć.

Szkoda, że przy tym wszystkim znalazło się miejsce na fabularne głupoty. Scena detektywistyczna (jedyna zresztą), połączona z retrospekcjami w słynnej alejce (Crime Alley), gdzie zamordowano Thomasa i Martę Wayne’ów, jest niedorzeczna, a wnioski z niej płynące gracz odgaduje już kilkanaście minut wcześniej. Podobnie zupełnie nielogicznym rozwiązaniem jest scena na komisariacie, gdy porucznik Gordon (jeszcze nie komisarz) zostawia cywila sam na sam z mordercą w pokoju przesłuchań. Przecież za coś takiego powinien zakończyć swoją karierę ze skutkiem natychmiastowym… Jasne, tego typu skróty myślowe są obecne w wielu filmach, ale opierając swój tytuł na narracji, scenarzyści muszą zadbać o wszystkie szczegóły.

Ważnych decyzji, jakie musimy podjąć, jest bardzo mało. Raptem trzy razy zostałem postawiony przed trudnym wyborem, który dołożył cegiełkę do rysu psychologicznego Nietoperza. Sytuację ratuje fakt, że w pewnym momencie możemy zdecydować, czy z miejską szychą spotka się Bruce Wayne czy Batman. Spotkanie wygląda wtedy zupełnie inaczej, mimo że wyciągnięte z niego wnioski są do siebie zbliżone. Gra potrzebuje więcej takich pomysłów i właśnie na to liczę w przyszłych odcinkach.

Po krótkim, bo dwugodzinnym pierwszym odcinku, drugi jest… jeszcze krótszy. „Children of Arkham” trwa zaledwie dziewięćdziesiąt minut, z czego kilkanaście to ewidentna gra na czas (wspomniane wyżej Crime Alley). Znalazło się miejsce na kilka widowiskowych scen akcji z bardzo fajną choreografią walk, bardzo przypadło mi również do gustu umieszczanie ikonek przycisków potrzebnych do QTE w miejscach interakcji. Jeśli Batman wyciąga batarang, to kółko wyświetla się na jego pasie, a jeśli ma komuś wybić zęby, to kwadrat zobaczymy przy twarzy pechowca. Pojawia się też, wzorem pierwszego odcinka, fragment szczegółowego planowania ataku, ale niestety nie jest tak rozbudowany jak poprzednio.

“Children of Arkham” trochę zawodzi. To dalej solidna, mroczna i zaskakująca opowieść o człowieku za maską Mrocznego Rycerza. Niestety, w ciągu tych dziewięćdziesięciu minut, około trzydzieści nie wnosi zupełnie nic do fabuły, co trudno obronić przy tej cenie. Potencjał jest i ciągle wierzę, że po premierze piątego odcinka uznam, że Telltale wykonało kawał dobrej roboty, dorzucając porządną cegiełkę do uniwersum DC. Tym razem jednak – żółta kartka.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Batman: The Telltale Series

Atuty

  • Wybór pomiędzy Brucem a Batmanem
  • Odważne twisty
  • Muzyka „jak u Burtona”

Wady

  • Scena zabójstwa Wayne’ów
  • Dziury fabularne
  • Tylko 90 minut

Peleryna się rozpruła, w batmobilu zabrakło paliwa… może za miesiąc nie będzie do czego się przyczepić.

Adam Grochocki Strona autora
cropper