Recenzja: Moon Hunters (PS4)

Recenzja: Moon Hunters (PS4)

Darkens | 26.09.2016, 14:41

W 2016 roku naprawdę ciężko stworzyć grę w klimatach retro, która zaciekawi dzisiejszych użytkowników konsol. Grafika i złożoność sprzed dekady odpycha, często nie pozwalając dostrzec innych zalet takich produkcji. Postanowiłem sprawdzić, czy ma w sobie „coś więcej”. Tak właśnie zaczęła się moja księżycowa przygoda.

to RPG akcji z dużym naciskiem na elementy roquelike i kooperację. Zabawę możemy rozpocząć nawet w cztery osoby i właśnie dla drużynowego grania ten tytuł został stworzony. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żeby przeżyć przygodę samotnie, jednak tracimy wtedy znaczą część uroku i przyjemności.

Dalsza część tekstu pod wideo

Fabularna otoczka zaczyna się całkiem ciekawie, trafiamy do spokojnej i cichej krainy zwanej Mercuria. Miejsce to jest bezpieczne i przyjazne dla podróżnych dzięki Księżycowi, który jest w tym świecie uważany za największe i najważniejsze bóstwo. Każdego wieczoru mieszkańcy dziękują za kolejny dzień i świętują jego pojawienie się na niebie. Sielanka zostaje przerwana, gdy pewnego razu Księżyc nie pojawił się, a na świecie zaczęły dziać się straszne rzeczy.

W tym miejscu rozpoczyna się przygoda Strażnika Księżyca, czyli naszego bohatera. Historia nie jest liniowa i wiele zależy od naszych wyborów w tym otwartym świecie. Zabawa za każdym podejściem nieco się różni, gdyż lokacje i rozłożenie przeciwników oraz znajdziek jest generowane losowo. System walki był inspirowany tym z The Legend of Zelda i Seiken Densetsu, czyli prosty, zręcznościowy i całkiem satysfakcjonujący. Śmierć zawsze jest winą naszego błędu, a nie błędu gry.

Zanim wyruszymy na poszukiwanie zaginionego Księżyca, przyjdzie nam wybrać jedną z czterech klas postaci, a są to Okultysta, Wiedźma, Mag Ostrzy oraz Druid. Każda z nich ma oczywiście unikalne zdolności, które możemy rozwijać wraz ze wzrostem poziomu doświadczenia. To właśnie dzięki temu aspektowi tak świetnie nadaje się do zabawy ze znajomymi. Bohaterowie dopełniają się, a ich zdolności okazują się znacznie potężniejsze, jeśli je połączymy. Im większa i bardziej zróżnicowana drużyna, tym większa jest jej moc.

W jest sporo do roboty i co chwilę natykamy się na misje poboczne, ciekawe przedmioty, bossów czy postacie niezależne. Niestety, gra w pojedynkę bardzo dużo traci i szybko staje się nużąca. Aby dotrzeć do zakończenia, potrzeba około godziny, jednak opcji jest tak dużo, a niektóre nasze postępy zostają z nami na zawsze, więc tytuł nadaje się do przechodzenia kilka, a nawet kilkanaście razy. Świat, który przyjdzie nam zwiedzić, początkowo wydaje się ciekawy i zróżnicowany, ale już przy drugim podejściu da się zauważyć, z jak niewielu elementów został on ułożony i odczujemy, że ciągle poruszamy się po bliźniaczo podobnych lokacjach.

Ważną mechaniką gry jest cykl dnia i nocy. Niektóre przedmioty, zaklęcia czy umiejętności będą miały inne działanie w zależności od pory dnia. Również zachowanie postaci niezależnych jest inne w ciągu dnia, a inne po zmroku. Warto zwracać na to uwagę, gdyż często może nam to sporo pomóc lub wręcz przeciwnie - całkowicie popsuć plany.

Chociaż rozumiem ideę gier retro i nie jestem zaciekłym wrogiem tak zwanej „pikselozy”, to w tej produkcji oprawa graficzna bardzo mi przeszkadzała. Na dużym telewizorze ciężko było rozpoznać poszczególne elementy, wszystko wyglądało dziwnie i nienaturalnie. Nie wiedziałem, czy obiekt przede mną jest przeciwnikiem czy zwykłym elementem otoczenia. Tytuł ten wspaniale pasowałby do konsolki PlayStation Vita, niestety ta wersja została ostatecznie skasowana.  nie do końca nadaje się na większe ekrany. Nie mogę nic zarzucić w kwestii designu, który jest naprawdę klimatyczny, ale ciężko o tym myśleć, gdy samo patrzenie na grę jest irytujące i męczące.

Całkowitym przeciwieństwem jest oprawa audio, a przede wszystkim ścieżka dźwiękowa. Odgłosy tła czy walki są naprawdę niezłe, jednak utwory towarzyszące nam w trakcie przygody najbardziej zwracają uwagę i zasługują na osobną pochwałę. Twórcy naprawdę postarali się, by ich gra miała w sobie coś wyjątkowego i robiącego wrażenie.

to naprawdę dobra gra kooperacyjna, która dostarcza zabawy na wiele godzin dla grupki znajomych, jednak nie oferuje wiele dla pojedynczego użytkownika. Ma tyle samo zalet, co wad, i niestety nie mogę z czystym sercem polecić jej każdemu, chociaż nie mogę również stwierdzić, że jest to zła czy niedokończona produkcja.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Moon Hunters

Atuty

  • Przyjemny system walki
  • Ścieżka dźwiękowa
  • Świetna zabawa w kooperacji
  • Otwarty, generowany proceduralnie świat
  • Tytuł przystosowany do przechodzenia kilka razy

Wady

  • Oprawa graficzna
  • Szybko się nudzi w pojedynkę
  • Zmarnowany potencjał ciekawej historii

Jeśli szukacie gry do kooperacji ze znajomymi, to trafiliście pod dobry adres. W innym wypadku śmiało możecie odpuścić sobie Moon Hunters, szczególnie jeśli jesteście posiadaczami ogromnego TV, na którym tytuł ten wyglądałby tragicznie.

Darkens Strona autora
cropper