Recenzja: Hitman (PS4) - Epizod 5: Kolorado
Koniec z publicznymi miejscówkami – piąty odcinek Hitmana przenosi nas na farmę do Kolorado, gdzie znajdziemy masę moreli i… ukrywających się terrorystów. Co więcej, odwróciłem morelą uwagę jednego ze strażników, by mój cel w spokoju został zabity przez niewidzialne mrówki. No dobra, miałem w tym swój udział – ale to głównie zasługa mrówek i moreli!
Zapomnijcie o planszach wypełnionych cywilami, jakie mieliśmy okazję zobaczyć we wcześniejszych odcinkach. Po luksusowym hotelu w Bangkoku, Agent 47 został wysłany do Stanów Zjednoczonych, gdzie na oddalonej od cywilizacji farmie uprawia się morele. Jeśli jednak oderwać wzrok od tych pysznych, majestatycznych owoców, jest szansa dostrzec małą prywatną armię, wśród których znalazła się czwórka specjalistów. A skoro mamy do czynienia z ekspertami w różnych dziedzinach, zabawnie byłoby sprawić, by taki gość od materiałów wybuchowych… wybuchł. Chociaż to oczywiście tylko jedna z wielu metod pozbycia się nowych celów.
Plansza wypełniona jest po brzegi żołnierzami, więc nie ma tu mowy o spokojnym przechadzaniu się i poznawaniu mapy. Stodoła, plantacja moreli, dom, gdzie urzędują hakerzy – wszędzie trzeba dobrać odpowiedni strój, co nieco utrudnia rekonesans. Świetna odskocznia od włoskich uliczek czy tajlandzkich hoteli. Każde dziwne zachowanie jest natychmiast sprawdzane przez przynajmniej kilku gości z gotowymi do strzału karabinami… co oczywiście nie oznacza, że mamy urządzić sobie wielką strzelaninę.
Twórcy wrócili do ciekawych pomysłów na zabijanie celów. Bure kolory planszy początkowo wręcz przygnębiają, szczególnie jeśli porównamy ją sobie ze słoneczną Sapienzą, ale zabawnych morderstw-wypadków jest sporo. Zmiażdżenie treningowym taranem, przygniecenie snopem siana, wybuchowy zegarek, szukanie dogodnego miejsca przy sadzonkach w przebraniu stracha na wróble – rewelacja. Co więcej, plansza jest ogromna i praktycznie wszystko stoi na wolnym powietrzu, więc jeśli na widok wieży ciśnień od razu nachodzi Was pomysł sięgnięcia za karabin snajperski – nie było jeszcze ku temu lepszej okazji. Jest zresztą specjalne wyzwanie do zaliczenia za zabicie wszystkich czterech ekspertów snajperką. Cud, miód i łuski po amunicji .50.
Nareszcie mogę napisać coś więcej w akapicie dotyczącym fabuły. Wyjątkowe krótkie scenki z poprzednich odcinków zaczynają zgrywać się w jedną całość, a do tego mamy nawiązanie do pozostałych części serii! Wszystko wpisuje się w kanon? Dowiadujemy się też więcej na temat tajemniczego gościa i jego powiązaniach z naszym łysym zabójcą. Z jakiegoś powodu zna dobrze Agenta 47 i jego możliwości, trochę taki hitmanowy Arkham Knight. Po raz pierwszy można się rzeczywiście zainteresować przedstawianą historią. W końcu.
Kontrakty doczekały się przyjemnych zmian – pojawiła się rozwinięta szukajka, gdzie możemy wpisać tytuł lub wybrać liczbę celów i metodę egzekucji. Zdawało mi się, że naprawiono także czasy wczytywania, ale po prostu plansza Colorado ładuje się szybciej niż reszta. Pozostaje też problem „always online”, ale nie ma sensu na to narzekać – tak zdecydowano i tak zostanie już na zawsze. Pamiętajcie o tym, gdy gracie na słabym łączu, bo utracenie połączenia skutkuje natychmiastowym wywaleniem z gry. Nieprzyjemna sprawa.
Świetnie zaprojektowana, rozległa plansza to już standard odcinkowego Hitmana i równie wysoką jakość oczekuje od finału w Japonii, zamykającego pierwszy sezon gry. Będziemy mogli napisać też ostateczną recenzję, podsumowującą całą grę. Mimo kontrowersji z odcinkowym modelem wydawniczym, wyszła wyjątkowo solidna produkcja i jeśli czekaliście na „pełne doświadczenie” – niebawem czeka Was prawdziwa uczta.
Ocena - recenzja gry Hitman (2016)
Atuty
- Rozległa, klimatyczna i przemyślanie zaprojektowana plansza
- Dobra odskocznia od zaludnionych plansz
- Ciekawe okazje do zabicia celów
Wady
- Standardowo – wymóg stałego połączenia z Siecią
Przedostatni odcinek sezonu, choć tak różny od reszty, trzyma jakość najlepszych epizodów.
Przeczytaj również
Komentarze (5)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych