Recenzja: Stardew Valley (PS4)
Pamiętacie serię Harvest Moon? Eric Barone pamiętał i jako jednoosobowy zespół o nazwie ConcernedApe dostarczył graczom . Początkowo mogli zagrać w nią jedynie posiadacze komputerów osobistych, ale teraz dostaliśmy również wersję konsolową.
Z wypowiedzi twórcy wynika, że nie zamierzał wydawać gry na inne platformy, lecz popularność wymusiła na nim, by zmienił zdanie. I bardzo dobrze, bo mamy tutaj do czynienia z tytułem, który od początku cieszy mnogością możliwości. Widać to już chwilę po uruchomieniu gry, kiedy przychodzi nam stworzyć swojego farmera. Edytor postaci jest całkiem rozbudowany i oferuje sporo możliwości. Nie tylko można wybrać dowolny kolor ubioru, włosów czy oczu, ale również stworzyć kobietę z brodą czy człowieka o zielonej skórze. Mimo iż osobiście nie przywiązuję wagi do tego typu możliwości, samo to że jest taka możliwość zwiększa atrakcyjność produkcji. Bardziej spodobało mi się to, że poza wyglądem i imieniem bohatera, wybieramy również jego preferencje odnośnie domowych zwierząt (kot lub pies) i decydujemy się na jakim rodzaju terenu zamieszkamy.
Nasz nowy dom będzie stać w standardowym otoczeniu, w lesie, niedaleko plaży lub w pobliżu gór. Każdy z tych terenów ma swoje charakterystyczne cechy, co wpływa na styl rozgrywki i tego, jak przebiegać będzie każdy dzień naszego farmera. Jeśli zamieszkamy przy górach, ciężko będzie coś zasiać, ale będziemy mieli więcej minerałów. Wybranie farmy znajdującej się niedaleko wody sprawi, że będziemy mieli łatwy dostęp do łowisk, zaś osiedlenie się w dziczy utrudni poruszanie się nocą za sprawą grasujących potworów. Dzięki temu zawsze znajdzie się powód, aby za jakiś czas spróbować czegoś nowego.
Kogokolwiek stworzymy, początek zabawy wygląda podobnie. Nasz bohater pracuje w wielkiej korporacji i życie w wielkim mieście powoli zaczyna go przytłaczać. Wtem otrzymuje list od umierającego dziadka, dowiadując się o spadku w postaci farmy. Decydujemy się na podjęcie ryzyka i rozpoczęcie nowego życia. Okazuje się, że farma jest w opłakanym stanie, więc czeka nas sporo pracy, zanim doprowadzimy ją do dawnej świetności. Fabuła nie jest niczym imponującym, ale sprawdza się jako pretekst do rozpoczęcia zabawy.
Podobnie jak w serii Harvest Moon, przed zrobieniem czegokolwiek, musimy oczyścić teren z kamieni, pni drzew i chwastów. To właśnie tutaj zaczyna się prawdziwa zabawa. to mieszanina pomysłów znanych z HM i wielu innych gier o podobnej tematyce. Jest więc masa pracy, a poza samą uprawą, możemy gotować, zwiedzać kopalnie w poszukiwaniu surowców, brać udział w konkursach organizowanych przez miasteczko, nawiązywać nowe znajomości czy przyczynić się do odnowy ważnych dla tytułowego miasteczka konstrukcji. Nie zabrakło również zadań, w których pomagamy społeczności – mieszkańcy czasem zażyczą sobie czegoś, co możemy wyhodować lub zdobyć w kopalni. Niektóre z zadań są przy tym ograniczone czasowo. Spełnianie życzeń NPC-ów pomaga w nawiązywaniu więzi, które mogą przerodzić się w coś większego. Podobnie jak w klasykach, tak i tutaj możemy wziąć ślub i później wychowywać dzieci. to istny pożeracz czasu. Pierwszy wirtualny rok na farmie to jakieś 30 godzin grania, co uważam za świetny wynik, tym bardziej że ani przez chwilę nie poczułem znużenia.
Jeśli chodzi o rozgrywkę, to w zasadzie niczego tu nie brakuje. Można było natomiast kilka rzeczy rozwiązać lepiej. Przykładowo, jeśli chcemy powiększyć dom czy ulepszyć narzędzia, musimy zabrać ze sobą potrzebne do tego materiały. Usługodawca mógłby po prostu pobierać materiały z naszych skrytek, w których wszystko składujemy, a zamiast tego musimy zajmować cenne miejsce w plecaku. Jest to kłopotliwe, jeśli nie mamy rozszerzonego ekwipunku i chcemy jak najwięcej spraw załatwić w ciągu jednego dnia. Czas w grze mija szybko, więc trzeba się zdecydować, czy w danym dniu idziemy do kopalni czy zajmiemy się domostwem. Dlatego też dobrze by było, gdybyśmy nie musieli samodzielnie operować materiałami wrzucanymi do skrzyń.
To samo tyczy się wypraw do kopalni. Kiedy mój farmer miał już lepsze uzbrojenie i mógł walczyć z potworami, udawało się w ciągu jednego dnia przejść nawet piętnaście pięter. Surowców było czasem tak wiele, że nie mogłem tego pomieścić i musiałem wyrzucać to, co najmniej było mi potrzebne. Szkoda, że nie były po prostu odsyłane do skrzyń, w momencie, kiedy plecak staje się przepełniony. Jest to jednak mała niedogodność, którą można wybaczyć. Gorzej ma się sytuacja z poprawnym działaniem gry. Mimo wprowadzonej łatki naprawiającej problem z wyłączaniem się gry po upływie trzech wirtualnych dni, błąd wyrzucający do menu konsoli wciąż ma miejsce, ale już bardziej losowo. Kilka razy zdarzyło mi się stracić cały dzień owocnej pracy. Bywa to frustrujące, tym bardziej że czasem ma się większe szczęście w poszukiwaniu cennych minerałów.
Na koniec wspomnę o oprawie audiowizualnej. Grafika prezentuje niestety poziom niższy niż Harvest Moon z 1996 roku, ale design jest na tyle przyjemny, że szybko przestaje to przeszkadzać. Jest ładnie i kolorowo, w otoczeniu porusza się wiele różnych elementów, a podczas zmiany pory roku zdarzyło mi się chwilę przystanąć, żeby móc podziwiać, jak zmieniło się otoczenie. O wiele wyższy poziom prezentuje ścieżka dźwiękowa z uroczymi utworami, które szybko wpadają w ucho. Niestety, trochę zbyt długo trwają przerwy w ich odtwarzaniu, więc często zamiast tej fajnej muzyki, słychać jedynie dźwięki otoczenia. Przerwy są po prostu zbyt długie, bo nie jest to gra, w której udźwiękowienie stoi na bardzo wysokim poziomie i pełni ważną rolę. Są też miejsca, w których muzyka przygrywa rzadko – jak choćby plaża, na której spędziłem sporo czasu na łowieniu ryb.
Jeśli tęsknicie za produkcjami podobnymi do Harvest Moon i nie znaleźliście do tej pory zadowalającej alternatywy, sięgnijcie po . Gra oferuje wiele godzin relaksującej rozrywki, wciąga jak bagno i jest zwyczajnie świetną grą. Tym bardziej, że w całości stworzył ją tylko jeden człowiek. Tytuł ma co prawda problemy z prawidłowym działaniem, ale deweloper jest bardzo aktywny i cały czas pracuje nad łatkami oraz nową zawartością. Zapowiedział nawet tryb wieloosobowy! Z przyjemnością sprawdzę, jak mogłoby to wyglądać, gdy tylko się pojawi taka opcja zabawy. Byłaby to idealna produkcja na konsolkę PlayStation Vita, ale wersja ta została dopiero zapowiedziana i tak naprawdę nie wiadomo, czy w ogóle ją dostaniemy.
Ocena - recenzja gry Stardew Valley
Atuty
- Masa rzeczy do zrobienia
- Relaksująca i przyjemna rozgrywka
- Ładny design
- Wpadająca w ucho muzyka…
Wady
- …która przygrywa zbyt rzadko
- Nieco przestarzała grafika
- Problemy z poprawnym działaniem
- Małe niedogodności w rozgrywce
Jeśli kopiować, to od najlepszych. Stardew Valley to bardzo udany klon genialnego Harvest Moon: Back to Nature, a nawet coś więcej. Ponadto w bardzo przystępnej cenie (63 zł).
Przeczytaj również
Komentarze (22)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych