Recenzja: Fate/Extella: The Umbral Star (PS4)

Recenzja: Fate/Extella: The Umbral Star (PS4)

Patryk Dzięglewicz | 20.01.2017, 21:20

Fate/Extella: The Umbral Star to kolejna produkcja oparta na dobrze znanej i niezwykle popularnej na świecie franczyzie. Fabularnie rzecz biorąc jest to nieformalna kontynuacja wydanego kilka lat temu jRPG-a Fate/Extra z PSP. Tym razem dostaliśmy jednak bitewną grę akcji (w stylu Musou) osadzoną w uniwersum FATE. Czas sprawdzić, czy zmiana gatunkowa wyszła tytułowi na dobre.

Nad Księżycem sprawuje kontrolę potężny spiritronowy superkomputer zwany Moon Cell Automaton, potrafiący spełnić każde życzenie. W jego wnętrzu istnieje wirtualny świat – SE.RA.PH, nad którym władzę po Wojnie o Święty Graal objął jeden z Mistrzów wraz ze swoim Sługą. Niestety jego rywale wciąż mają chrapkę na tron.

Dalsza część tekstu pod wideo

O ile Fate/Extra miało bardzo rozbudowaną opowieść, o tyle tutaj niestety nie jest tak dobrze, ale jak na bitewnego slashera fabuła udanie spełnia swoją rolę. Nie jest przytłoczona wieloma wątkami, zachowując swój ciężki, cybergotycki klimat, chociaż początek obiecuje bardziej epickie wydarzenia niż to, co ostatecznie zaszło. Wcielamy się w rolę Mistrza, któremu udało się wraz ze swoim Sługą pokonać ponad dwustu przeciwników w Wojnie o Święty Graal i uzyskać dostęp do Moon Cell Automaton. Teraz to oni władają światem SE.RA.PH, który stale się rozszerza, oferując nowe terytoria do podbicia. Swój kawałek tortu chcą jednak wykroić dla siebie także inni rywale, więc nie obejdzie się bez zbrojnej konfrontacji. Główny scenariusz podzielono na trzy autonomiczne rozdziały, każdy z innym Sługą: ognistą i rezolutną Nero Claudius, uroczą Tamamo z lisimi uszami oraz tajemniczą czarnoskórą Alterą. Relacje z nimi zawierają sporo fanserwisowego humoru, zwłaszcza na temat „waifu”, co zwykle nie pasuje do poważnej i gęstej atmosfery, ale tutaj się sprawdza. Przez grę przewija się również ponad dziesiątka innych Sług, odnoszących się do postaci historycznych, jak np. Cu Chulainn, Archer, Archimedes czy Elżbieta Batory (z której, nie wiedzieć czemu, zrobiono gwiazdę popu). Cieszy fakt, że wszystkimi można zagrać w osobnych historiach, które wprawdzie do fabuły wnoszą niewiele, ale stanowią kolejną okazję do widowiskowego szlachtowania hord przeciwników.

Jeśli chodzi o stronę wizualną, to w moim odczuciu prezentuje się ona nierówno. Zdarzają się ciekawie zaprojektowane obszary, jak choćby wielkie jezioro czy azjatycka świątynia, a efekty naszych ataków specjalnych oraz widowiskowe transformacje potrafią przyciągnąć oko. Najczęściej jednak cyfrowe krajobrazy świata SE.RA.PH wydają się puste, chłodne i ascetyczne, aczkolwiek nie brak im różnorodności. Owszem, buduje to pewien klimat, ale więcej szczegółów by niczemu nie zaszkodziło. Modele postaci sprawiają dobre wrażenie, lecz bliskie najazdy kamery zdradzają ich kanciastość oraz brak większej liczby detali. Ogólnie rzecz biorąc, gra wygląda jakby pierwotnie projektowano ją wyłącznie na PS Vitę, a później zdecydowano o wydaniu na PlayStation 4. Nie przynosi to tytułowi żadnej ujmy, ale jego „przenośne” przeznaczenie jest bardzo wyczuwalne, jeśli chodzi o część wizualną. Warstwę dźwiękową tworzą typowe dla serii techno-rockowe brzmienia świetnie współgrające z akcją rozgrywającą się na ekranie. Dubbing natomiast pozostawiono wyłącznie japoński z charakterystyczną dla niego przesadną ekspresją w głosach w trakcie dialogów.

Główny element zabawy to jednak epickie starcia z setkami przeciwników na ekranie w stylu zbliżonym do gier z gatunku Musou, jak chociażby cykl Dynasty Warriors. W skrócie rzecz ujmując, kierujemy naszym Sługą i siekamy bronią na prawo i lewo, kładąc pokotem hordy wrogów. Walkę umilamy sobie w razie potrzeby piruetami w powietrzu, by chwilę później gwałtownie spaść na adwersarzy. Nie zabrakło również morderczego ataku obszarowego, kładącego po drodze trupem wszystko dokoła, czyli „Extella Maneuver”, oraz transformacji Moon Crux/Drive, po której stajemy się istną maszyną do zabijania. Bitwy sprawiają sporo radości, a do tego urozmaicają je nagłe spotkania z wrogimi Sługami i zadania poboczne. Samo pole bitwy podzielono na sektory, których większość trzeba opanować, by walczyć z głównym bossem. Przeciwnik robi to samo i należy się spieszyć, aby nas nie uprzedził, przez co czekają nas zacięte pojedynki o poszczególne sekcje. Fani z pewnością będą zadowoleni z wykorzystania Noble Phantasm’ów poszczególnych Sług, czyli unikalnych broni o potężnej mocy. W sukurs przychodzi nam intuicyjne sterowanie, pozwalające niemal bezwiednie wykonywać całkiem skomplikowane akcje. Poziom trudności również wyważono idealnie, bowiem rozgrywka nie irytuje, ale też nie nuży banalnością.

Początkowo obawiałem się, że Fate/Extella porzuciło swoją RPG-ową otoczkę. Niesłusznie, bo pewne elementy tego gatunku wciąż tu są. Nasi podwładni normalnie zdobywają poziomy doświadczenia, a ponadto można im podpinać różnorakie umiejętności zwiększające skuteczność w boju. Powiązane zostały one z systemem relacji, bowiem im większa zażyłość z partnerem, tym więcej umiejętności można mu przydzielić. Daje to pewne pole manewru, dzięki czemu tytuł nie jest tylko zwykłą siekanką, pozwalając na pewną personalizacje Sług według własnego widzimisie, co oczywiście cieszy.

Na pierwszy rzut oka Fate Extella: The Umbral Star wydaje się być budżetowym tytułem z wyższej półki. Owszem, wizualnie gra nie zachwyca, ale jako slasher z elementami RPG zapewnia masę emocji i dobrej zabawy. Nie należy również zapominać o sporej obsadzie postaci z uniwersum Fate, co dla jego wielbicieli będzie kluczem do podjęcia decyzji o zakupie.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Fate/Extella: The Umbral Star

Atuty

  • Całkiem wciągająca fabuła (jak na slashera)
  • Spora liczba dostępnych Sług
  • Wciągające i urozmaicone starcia
  • Widowiskowe potyczki z bossami
  • Elementy RPG

Wady

  • Nierówna oprawa graficzna
  • Stosunkowo mało pól bitewnych
  • Sporadyczne problemy z kamerą
  • Bez znajomości Fate/Extra z PSP ciężko połapać się w fabule

Całkiem udana siekanka oparta o uniwersum FATE. Dla fanów jak znalazł, a dla reszty graczy może jednak okazać się zbyt hermetyczna.

Patryk Dzięglewicz Strona autora
Były recenzent na PS Site, obecnie pisze dla PPE.pl. Uwielbia japońskie gry RPG, japońską animację, strategie i książkową fantastykę. Interesuje się historią, geopolityką oraz kolekcjonuje figurki i anime. Z wykształcenia technik ochrony środowiska oraz laborant. Tworzy teksty o grach od ponad 15 lat z dorobkiem ponad setki recenzji.
cropper