Recenzja: Berserk and the Band of the Hawk (PS4)
Berserk autorstwa Kentaro Miury to bardzo zasłużona manga, której korzenie sięgają aż 1988 roku. Chociaż nigdy nie cieszyła się przesadną popularnością, seria była inspiracją dla wielu dzieł, między innymi bardzo cenionych gier spod szyldu "Souls" studia From Software. Najnowszy tytuł traktujący o losach Gutsa stanowi trzecią próbę przeniesienia uniwersum na łono gier wideo. Tylko czy jest ona udana?
Wyprodukowany przez Omega Force Berserk and the Band of the Hawk to nic innego jak kolejny produkt korzystający z trzonu rozgrywki Dynasty Warriors, tym razem ubrany w szaty mrocznego świata fantasy Berserka. Twórcy nie silili się na żadne eksperymenty i po prostu przenieśli znane uniwersum w wypracowany i doskonalony przez ostatnie lata styl rozgrywki. Podzielona na misje przygoda wrzuca nas w sam środek wielkich bitew, gdzie liczba zabijanych wrogów liczona jest w tysiącach. Każda misja trwa od pięciu do piętnastu minut, a poza samą walką jesteśmy zobligowani do wykonywania prostych celów, jak eskortowanie danej postaci, przejęcie lub zniszczenie posterunku, wytrwanie przez określony czas lub dojście do odpowiedniego punktu na mapie. Rozgrywka jest więc prosta i nieskomplikowana - powiedziałbym, że standardowa dla serii.
Starcia z bossami urozmaicają ciągłą walkę z pozbawionym inteligencji mięsem armatnim, ale trudno nie odnieść wrażenia, że i one nie należą do skomplikowanych, opierając na tym samym schemacie co cała reszta gry. Na szczęście system walki to najlepszy element tytułu. Twórcy oddali do dyspozycji ośmiu różnorodnych bohaterów znanych z kart mangi. Każdym gra się podobnie, ale ich rozmaity wachlarz ataków nadaje szczyptę unikalności. Przykładowo - główny bohater Guts walczy za pomocą potężnego miecza. Grając nim, każdemu naszemu wymachowi towarzyszy moment bezwładności, a silne uderzenia posyłają wrogów w powietrze lub przecinają ich na pół - czuć ogromną siłę i dynamikę bezwzględnego stylu tego bohatera. Griffith preferuje z kolei walkę przypominającą szermierkę. Jego zwinność i szybkie pchnięcia dają zupełnie inne odczucia podczas walki.
Im dłużej gramy, tym więcej ataków mamy do dyspozycji i możemy korzystać z nowych combosów i wojowników. Każdą z postaci możemy osobno rozwijać poprzez zdobywanie poziomów doświadczenia, które zwiększają nasze statystyki. Niedługie misje pozwalają na szybkie przerwanie zabawy, a świetnie opracowany system walki sprawia, że nie odczuwałem znużenia nawet po kilku godzinach ciągłego młócenia przeciwników. Ucieszyła mnie też obecność trybu Endless Eclipse. Jest to wariant rozgrywki, w którym mierzymy się z kolejnymi falami wrogów i odblokowujemy specjalne bonusy dla poszczególnych bohaterów.
Fabularnie tytuł ponownie przedstawia początkowy okres z najemniczego życia Gutsa i złoty wiek Drużyny Jastrzębia. Poznamy więc głównego bohatera i jego relacje z członkami elitarnej armii dowodzonej przez charyzmatycznego Griffitha oraz ich udział w stuletniej wojnie między królestwami Midlandu i Chuder. Twórcy postanowili zafundować recykling scenek z zekranizowanej trylogii. Przerywniki płynnie przeplatają się z rozgrywką i dostarczają ciekawe widowisko. Niestety, jeśli tak jak ja macie za sobą trzy filmy pełnometrażowe, to nie możecie liczyć na nic więcej, jak płynne streszczenie najważniejszych wydarzeń. Ponadto kampania gry wykracza poza historię z filmów i przedstawia dalsze wydarzenia znane z kart mangi, jednak twórcy nie dokręcili na ich potrzeby scenek przerywnikowych. Mamy więc sytuację, gdzie w drugiej połowie gra diametralnie zmienia styl opowieści. Po pewnym czasie tytuł zaczyna przedstawiać znane fanom sceny w bardzo lakoniczny i brzydki sposób za pomocą rozmów między bohaterami i niemal statycznych ujęć nakręconych na silniku graficznym. Osoby nieobeznane z mangą niewiele z tego zrozumieją.
Na domiar złego produkcja okraszona jest paskudną i chamską cenzurą. Jestem doskonale świadom, że materiał źródłowy pełen jest scen, których nie sposób umieścić w grze konsolowej i nawet filmy były mocno ugrzecznione. Nie potrafię jednak pojąć sytuacji, w której twórcy świadomie biorą na warsztat tak mroczne i brutalne uniwersum, a jednocześnie panicznie boją się ukazać nagą pierś kobiety i zakrywają ją paskudną czarną plamą, tak jakby widok kobiecego sutka był niesamowicie gorszący i demoralizujący. Sytuacja robi się jeszcze bardziej kuriozalna kiedy zdamy sobie sprawę, że twórcy nie tylko boją się nagości, ale i postanowili w wybitnie nieudolny sposób przyciąć najbrutalniejsze sceny - a przecież sami chwalili się sloganem reklamowym "najbrutalniejsze Musou w historii".
Tytuł chodzi w stałych 30 klatkach na sekundę. Sferę wizualną można co najwyżej nazwać przeciętną. Poprawnie wykonane modele postaci podciągnięto komiksową stylistyką. Puste i dosyć surowe areny utrzymano w bardziej realistycznym tonie. Tytuł nie jest zbyt urodziwy, nawet biorąc pod uwagę fakt, że na ekranie często występuje po kilkadziesiąt jednostek przeciwników.
Berserk and the Band of the Hawk to po prostu ukłon w stronę fanów, którzy i tak będą kręcić nosem na pewne elementy. Twórcy nawet w najmniejszym stopniu nie pokusili się o próbę zainteresowania swoim tytułem kogoś spoza niszowego grona odbiorców mangi. Developer postawił wszystko na jedną kartę, czyli walkę, którą wykonano bardzo zgrabnie. Jeśli jednak nie przypadnie Wam ona do gustu, to i cały produkt nie wzbudzi większego zainteresowania, bo na dobrą sprawę nieustanne pojedynki to jedyny element oferowany przez całą grę. Mimo wszystko uważam przeniesienie Berserka w model rozgrywki Dynasty Warriors za całkiem udany zabieg. To bardzo efektowna i niezobowiązująca sieczka, którą okraszono atmosferą i klimatem ciekawego uniwersum.
Jeśli jesteście fanami podgatunku hack ‘n’ slash w wydaniu Omega Force i znacie przygody wykreowane przez Kentaro Miurę oraz potraficie przymknąć oko na pewne zabiegi cenzorów, to będziecie jak najbardziej usatysfakcjonowani i zadowoleni z rezultatu, który powstał w wyniku połączenia tych dwóch serii.
Ocena - recenzja gry Berserk and the Band of the Hawk
Atuty
- System walki i różnorodność bohaterów
- Długa kampania i tryb Endless Eclipse
- Mimo wszystko - klimat i atmosfera Berserka
Wady
- Koszmarna cenzura
- Druga połowa historii i braki w fabule
- Przeciętna grafika
Berserk w stylu Dynasty Warriors to najlepsza adaptacja przygód Gutsa w formie gry, jaką dotychczas stworzono. Nie jest pozbawiona wad i skierowana wyłącznie do fanów, ale potrafi dostarczyć sporo frajdy na około 20-30 godzin.
Przeczytaj również
Komentarze (25)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych