Recenzja: Loot Rascals (PS4)

Recenzja: Loot Rascals (PS4)

Patryk Dzięglewicz | 06.03.2017, 10:45

Kosmiczna wyprawa i losowo generowana powierzchnia planety - raj dla odkrywcy. Uważajcie jednak, gdy na Waszej drodze staje uparty i żądny łupu Zawadiaka. Czy dacie radę stawić czoła zagrożeniom i wykonać misję?

Loot Rascals to niewielka produkcja łączącą w sobie elementy „rogalika” i gry logicznej, charakterystyczna raczej dla przenośnych platform niźli konsol stacjonarnych. Odgrywamy tu rolę astronauty, który wykonując kosmiczną misję, zmuszony jest awaryjnie lądować na nieznanej, niebezpiecznej planecie. Oczywiście istnieje pewne tło fabularne, lecz nie oferuje nic interesującego na tyle, by się nad nim rozwodzić. Jedyny ciekawy motyw to mackowaty potwór, jakoby z innej rzeczywistości, przywracający nas w razie śmierci do życia, ponieważ uwielbia, jak mordujemy tytułowych Zawadiaków (Rascalów). Dostaliśmy także nieco humorystycznych momentów i to w sumie wszystko, co jest warte uwagi w tym temacie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Rozgrywka do skomplikowanych z pewnością nie należy. Przemierzamy kolejne losowo generowane plansze, by znaleźć z nich wyjście. Wprawdzie mamy ich zaledwie kilka, lecz ciężko uznać to za wadę, skoro za każdym razem ich układ ulega zmianie. Środowisko odsłania się wraz z naszymi ruchami, więc trzeba uważać, bo nagle może wyskoczyć groźny Rascal. Wymiana ciosów zachodzi automatycznie, a wygrywając, możemy otrzymać specjalne Karty. Tutaj przechodzimy do drugiej części zabawy, którą stanowi właśnie odpowiednie zarządzanie Kartami, zwiększającymi nasz atak i obronę. Rozważne stawianie kroków, żonglowanie posiadaną talią oraz właściwy dobór umiejętności stanowią klucz do zwycięstwa.

Sytuacje utrudniają również upływające tury i pory dnia, wymuszające na nas agresywny tryb zabawy. Zbyt długie zwlekanie ściąga nam na głowę Pana Śmierć, natomiast pory dnia wpływają na zachowanie Zawadiaków, których lepiej atakować, kiedy się bronią, by samemu nie oberwać. Niestety frajdę z kombinowania psuje zbyt duży element losowości, więc często powtarzamy grę wielokrotnie, zwłaszcza na początku przygody, gdy goli i weseli nagle stajemy oko w oko z silniejszym przeciwnikiem. Przyznaję, iż rozgrywka przez kilkanaście minut nawet bawi (zwłaszcza jeśli wygrywamy), później jednak częste zgony zaczynają frustrować, bowiem śmierć z powodu własnego błędu można przeboleć, lecz z powodu braku szczęścia – jakoś nie bardzo.

Mimo ciągłego połączenia z Siecią, zabawa online wiele nie oferuje. Raz dziennie można podjąć się rankingowego wyzwania i w sumie to tyle. Istnieje jeszcze mechanizm powodujący, że po śmierci Rascal kradnie nasze najlepsze Karty, przenosząc je do miejsca, gdzie przebywa inny gracz. My także możemy natrafić na tego typu znalezisko i zwrócić je właścicielowi, by zyskać jego pomoc, bądź zatrzymać, ryzykując konflikt z tym graczem. Pomysł nawet ciekawy, ale szkoda, iż nie został rozwinięty w coś bardziej sensownego. Niestety gra nie przewiduje innej interakcji pomiędzy graczami.

Od strony graficznej produkcja prezentuje się całkiem dobrze i przyciąga oko. Nieco karykaturalne, jakby wycięte z papieru postacie oraz otoczenie w pastelowych kolorach przywodzą na myśl prostą, ale przyjemną wizualnie telewizyjną kreskówkę. Gra kojarzyć może się trochę z takim tytułem jak Hohokum. Osobiście chciałbym większego zróżnicowania awatarów niż tylko dostępna dwójka, mimo iż młoda Murzynka, którą wybrałem, mocno przykuwa uwagę. Bajkowy klimat podkreśla również miła dla uszu muzyka.

Pomimo interesującej oprawy graficznej i zabawy Kartami, Loot Rascals jest tytułem dość przeciętnym. Potrafi bawić, częściej jednak irytuje, ale jeśli ktoś kocha niezobowiązujące „rogaliki”, może dać grze szansę choćby na symboliczne pięć minut.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Loot Rascals

Atuty

  • Przyjemna dla oka, humorystyczna grafika
  • System Kart
  • +Świat generowany losowo
  • Potrafi wciągnąć na parę minut…

Wady

  • …ale z czasem staje się monotonna
  • Zbyt wiele zależy od szczęścia
  • Rywalizacja przez Sieć, której właściwie nie ma
  • Niczym się nie wyróżnia na tle pokrewnych tytułów

Jedna z dziesiątek niewielkich produkcji, które falą zalewają PS4. Kosmiczna wyprawa początkowo bawi, później jednak nuży.

Patryk Dzięglewicz Strona autora
Były recenzent na PS Site, obecnie pisze dla PPE.pl. Uwielbia japońskie gry RPG, japońską animację, strategie i książkową fantastykę. Interesuje się historią, geopolityką oraz kolekcjonuje figurki i anime. Z wykształcenia technik ochrony środowiska oraz laborant. Tworzy teksty o grach od ponad 15 lat z dorobkiem ponad setki recenzji.
cropper