Recenzja: Rime (PS4)
Rime jawiło mi się jako odtwórcza, nieciekawa pozycja bez własnej tożsamości. Okazuje się jednak, że mimo iż gra jest mocno inspirowana dziełami Team Ico, może w sobie rozkochać i dać sporo frajdy.
Rime bez użycia słów opowiada nam piękną historię o chłopcu uwięzionym na wyspie. Niewiele wiemy o tym, jak się na niej znalazł, nie znamy też jego przeszłości. Naszym zadaniem jest pomóc mu w wydostaniu się, a zrobimy to poprzez rozwiązywanie wielu ciekawych zagadek środowiskowych i przemierzanie pięknych lokacji. I choć niemal na każdym kroku widać, jak mocno twórcy inspirowali się takimi grami jak Podróż czy The Last Guardian, Rime daje coś od siebie i dobrze spełnia swoją rolę.
Historia opowiedziana w Rime to nic nadzwyczajnego. Stopniowo odkrywamy przeszłość bezimiennego chłopca oraz okoliczności, w jakich znalazł się na wyspie. Czasem w tle pojawia się tajemnicza sylwetka w czerwonej pelerynie, która prowadzi nas do kolejnych miejsc i również historię tej zagadkowej postaci poznamy podczas gry. W Rime nie uświadczymy dialogów. Jedyne komunikaty, jakie się pojawiają, to samouczki czy znikome wskazówki. Fabułę poznajemy poprzez oglądanie przerywników, ryciny czy interakcję z otoczeniem. I choć nie jest to najpiękniejsza opowieść, jaką dane mi było poznać, jest wystarczająco dobrze napisana i ostatecznie mocno się w nią zaangażowałem.
Oprawa audiowizualna Rime to pierwsze, co zwraca na siebie uwagę. O ile muzyka może naprawdę zachwycić, tak o stylu artystycznym nie mogę tego niestety powiedzieć. Wykreowany świat wygląda bardzo ładnie, ale kierunkowi artystycznemu, na który zdecydowali się twórcy, brakuje polotu i oryginalności, zwłaszcza na początku gry. Największe wrażenie gra robi dopiero później, kiedy trafiamy do złowrogich i ponurych miejsc – choćby do jednej, którą przemierzamy nocą podczas srogiej ulewy. Chłopiec drży z zimna, jest ciemno, a tajemnicze sylwetki czające się w tle rozświetlane są przez błyski. Takich momentów jest więcej, ale dalej uważam, że jeśli coś w Rime należałoby zmienić, to właśnie design. Muzyka to z kolei całkowicie inny poziom – podniosła, melancholijna i niemal zawsze obecna. Kompozycje cały czas rozbrzmiewają i pięknie rozbudowują się w odpowiednich chwilach, wywołując odmienne emocje. Ścieżkę dźwiękową uważam za jedną z najlepszych cech Rime.
Drugą największą zaletą Rime jest relaksująca i pomysłowa rozgrywka. Całość sprowadza się do eksploracji i wykonywania prostych zagadek. Prawdą jest, że parę razy przez kilkanaście minut szukałem rozwiązania, ale na ogół wystarczy trochę pokombinować, sprawdzić kilka urządzeń z otoczenia i rozwiązanie przychodzi samo. Zagadki są idealnym połączeniem tego, co zawarte było w innych grach tego typu, a ponadto gra dodaje coś od siebie. Często naszym zadaniem jest odpowiednie ustawienie źródła światła tak, aby poszczególne elementy otoczenia rzucały swój cień w wymagane miejsce. Zdarza się też, że zmuszeni jesteśmy przenieść dany przedmiot, a następnie z pomocą specjalnego urządzenia spojrzeć na niego z odpowiedniej perspektywy. To, jak twórcy zainspirowali się The Last Guardian czy Ico, widać w momencie, kiedy dołącza do nas towarzysz – postacie wzajemnie sobie pomagają, wykorzystując swoje umiejętności. Warto też zaznaczyć, że gra pozbawiona jest walki, choć nie brakuje momentów, w których nasz bohater może stracić życie – czy to poprzez spadek z dużej wysokości, czy z rąk latającej bestii, która goni go w jednym fragmencie.
Na koniec pozostawiłem kwestie techniczne. Rime prezentuje się ładnie, ale niestety ma problemy z płynnością i błędami. Wielokrotnie natrafiłem na nieznaczne spadki płynności, czasem bardziej dotkliwe, przez które trudno było ogarnąć, co się dzieje na ekranie. Był też jeden moment, w którym wypadłem poza tekstury i biegałem pod powierzchnią lokacji przez dobre kilkanaście minut, zanim mogłem wrócić na powierzchnię. Taki błąd zdarzył mi się tylko raz, wtedy kiedy chciałem pójść na skróty. Skoczyłem do wody z bardzo dużej wysokości i gdybym do niej doleciał, na pewno bym przeżył, ale gra uśmierciła protagonistę w locie. W następnej chwili bohater odrodził się pod lokacją.
Rime może nie jest najpiękniejszym przeżyciem jakiego doświadczycie za sprawą gier wideo, ale jest pozycją godną uwagi. Mimo iż w głównej mierze stanowi połączenie sprawdzonych pomysłów z innych gier, ma swoją tożsamość i dodaje od siebie trochę nowego. Nie do końca podoba mi się kierunek artystyczny, jaki obrali twórcy, ale z czasem, kiedy zmienił się nastrój gry, zmienił się też mój stosunek do niej. Fabuła nie jest tym, co pamięta się przez całe życie, ale potrafi wzruszyć, szczególnie przy tak świetnej muzyce. Grę polecam każdemu, a zwłaszcza fanom produkcji artystycznych i emocjonalnych.
Ocena - recenzja gry Rime
Atuty
- Piękna, wzruszająca opowieść
- Świetne, pomysłowe zagadki
- Relaksujący charakter rozgrywki
- Muzyka
Wady
- Nieco przeciętny design
- Spadki animacji
- Zdarzają się błędy
Rime co prawda nie jest objawieniem, ale potrafi zagrać na emocjach i zachwycić. Gdyby usunąć problemy techniczne i uczynić design odważniejszym, dostalibyśmy naprawdę niepowtarzalne, piękne dzieło.
Przeczytaj również
Komentarze (19)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych