Recenzja: Valkyria Revolution (PS4)
Valkyria Revolution to kolejna odsłona serii japońskich RPG-ów traktujących o wojnie. Nowa odsłona odbiega jednak od tradycji, otwierając się na nowych graczy. Sprawdzamy, czy to dobry krok.
Valkyria Revolution to przedstawiciel gatunku RPG akcji w japońskim stylu. Mocnym punktem gry jest fabuła, która opowiada o wojnie toczonej pomiędzy Imperium Ruzi a państwem Jutland. Gra rozpoczyna się rozmową pilnego ucznia z panią profesor na temat zdrajców narodu. Młodzieniec przygotowuje referat na temat domniemanych zdrajców, który uważa za bardzo ciekawy – choćby z uwagi na to, że nie wszystko jest do końca jasne, bo ich działania sprzed stu lat doprowadziły do wyzwolenia kraju, w którym przyszło mu żyć. Okazuje się, że pani profesor, Richelle bardzo dużo wie na ten temat z opowieści jej pra-pra babci, która w tamtym czasie uczyła księżniczkę biorącą czynny udział w wojnie. W następnej chwili zostajemy przeniesieni o 100 lat w przeszłość, gdzie dokładnie poznajemy losy rebeliantów i żołnierzy walczących u ich boku.
Napisałem, że fabuła to mocna zaleta Valkyria Revolution i jest to prawdą samą w sobie. Twórcy bardzo starannie podeszli do poruszonego wątku wojny, przedstawiając go z wielu perspektyw. Wcielamy się w przywódcę specjalnej jednostki Amletha, który jednocześnie jest też jednym z 5 zdrajców. Każdy z nich ma wpływy w danej strefie kraju – jeden jest kanclerzem, ma więc poważne wpływy w polityce i nie tylko; inny pracuje w gazecie jako jeden z najlepszych redaktorów, dzięki czemu może postawić w lepszym świetle działania grupy, a kolejny jest dyrektorem fabryki broni, co pozwala mu na zapewnienie jednostce najlepszego uzbrojenia. Jutland to mały kraj postawiony w ciężkiej sytuacji, głównie z uwagi na handlowe embargo, jakie narzuciło Imperium Ruzi rozrośnięte do potęgi. Zdrajcy z kolei to pięcioro sierot, które straciły sierociniec w dzieciństwie – jedyne miejsce, które mogły nazywać domem. Za zniszczenie sierocińca odpowiedzialny jest imperator Klaudiusz i jego najważniejsi generałowie. Buntownicy szukają więc sposobu na dokonanie zemsty i dzięki swoim wpływom udaje im się wywołać wojnę – ma to usatysfakcjonować ich samych oraz zapewnić wolność małemu państwu. Ludność początkowo jest bardzo entuzjastyczna i wspierają pomysł, nie wiedząc o zamiarach zemsty. Z czasem jednak sytuacja, jak i relacje poszczególnych postaci zaczynają się komplikować. Fabuła jest naprawdę świetnie napisana, więc śledzenie wydarzeń to czysta przyjemność, zwłaszcza w drugiej połowie gry.
Nieco gorzej jest z rozgrywką w Valkyria Revolution. Jak wspominałem wcześniej, jest to japońskie RPG akcji. Do tego należy dodać skromną ilość elementów taktycznych, które pozwolą nam na kontrolowanie zachowania sojuszników i stosowanie akcji bardziej zaawansowanych niż zawzięte atakowanie mieczem lub inną bronią białą. Możemy więc schować się za rogiem czy barykadą, po czym rzucić granatem w grupkę przeciwników, wystrzelić krótką serię z karabinu czy użyć ataku magicznego. Niestety wszystkie misje polegają w sumie na tym samym. W każdej z nich czekają nas starcia z kolejnymi grupami przeciwników, przejmowanie małych punktów strategicznych i ewentualnie pokonanie większego przeciwnika na samym końcu. Mimo iż rodzajów misji jest kilka, wszystkie zbiegają się do tego samego – z tą różnicą, że w fabularnych obejrzymy jeszcze scenkę. Niemniej po jakimś czasie wkrada się monotonia, zwłaszcza jeśli okazujemy się zbyt słabi na kolejny wątek i trzeba trochę wzmocnić postacie. Poza samą walką możemy eksplorować kilka lokacji, zrobić zakupy czy trafić na małe wydarzenie towarzyskie, gdzie grupka bohaterów rozmawia ze sobą na dany temat.
Nie jest jednak tak, że rozgrywka w Valkyria Revolution jest totalnie nieciekawa i monotonna. Gra może pochwalić się kilkoma ciekawymi aspektami, które co prawda nie wywrócą gatunku do góry nogami, ale same w sobie prezentują się naprawdę okazale. Każda misja zaczyna się od wybrania danego obszaru na mapie – w zależności od tego, co wybierzemy i jak poprowadzimy operację, wpłynie to na naszą pozycję strategiczną. W następnej bitwie możemy więc cieszyć się przewagą od samego początku lub trudzić w przypadku przewagi wroga. Im lepsza nasza sytuacja, tym lepiej nasze postacie atakują i mniej muszą odczekiwać na możliwość wykonania kolejnej akcji. Ponadto wpływa to na emocje, jakie wzbudzamy w przeciwnikach – na nasz widok mogą spanikować bądź paść na ziemię w przerażeniu. W takich sytuacjach jeszcze łatwiej przychodzi niszczenie armii wroga. To samo z drugiej strony – jeśli nasza postać za bardzo obrywa, w końcu oblatuje ją strach, przez co wolniej się porusza i zadaje mniejsze obrażenia do momentu odzyskania równowagi. Rozwój postaci zbiega się do standardowego zdobywania poziomów i wykorzystywania specjalnych surowców na drzewku ulepszania broni. Dzięki temu zyskujemy dostęp do silniejszych czarów, a nasze ataki staną się bardziej dotkliwe. Robimy to w fabryce, gdzie oprócz tego możemy jeszcze opracować nowe bronie dodatkowe – są to granaty różnego rodzaju, wyrzutnie rakiet pomocne w walce z maszynami oraz broń palna sprawdzająca się w starciu z piechotą.
Na koniec pozostaje kwestia oprawy audiowizualnej Valkyria Revolution. Grafika potrafi ładnie się zaprezentować, choć tyczy się to raczej lokacji. Trafimy do kilku miejsc – mogą to być lasy nieopodal bazy wojskowej, ulice miasta czy strefa przemysłowa z fabrykami. Niektóre prezentują się ładniej od drugich, ale to raczej kwestia kolorystyki. Pod względem technicznym gra jest nieco zacofana i daje się to we znaki, zwłaszcza jeśli rzucimy okiem na postacie oraz ich animacje. Szczególnie podczas scenek w oczy rzuca się mała ilość póz jakie postacie potrafią przyjąć. Ogólnie rzecz biorąc poruszają się bardzo sztywno, co przywodzi na myśl erę PlayStation 2. W dobie, kiedy motion capture jest już bardzo zaawansowaną techniką, trzeba się nieco przyzwyczajać do tej sztywności. Gra jednak działa całkiem dobrze i rzadko kiedy trafiałem na jakieś spadki animacji. Udźwiękowienie prezentuje się ciut lepiej, ale znów niektóre dźwięki podczas większych zadym są zbyt głośne, choć oczywiście można ustawić głośność w menu. Do dyspozycji dostaliśmy zarówno głosy japońskie, jak i angielskie i o ile zwykle w takich grach wybieram te pierwsze, tym razem do gustu bardziej przypadły mi angielskie. Utwory ze ścieżki dźwiękowej szybko wpadają w ucho, ale niestety jest ich trochę za mało i z czasem zaczyna to być odczuwalne.
Podsumowując, Valkyria Revolution oczywiście żadną rewolucją nie jest. To wręcz typowy przedstawiciel gatunku z ciekawą, dobrze napisaną fabułą i umiarkowanie ciekawą rozgrywką, która czasami staje się monotonna. Fani gatunku powinni grę sprawdzić, zwłaszcza z uwagi na dość atrakcyjną cenę. Czas zabawy też jest zadowalający – ukończenie fabuły zajmuje lekko ponad 40 godzin, a zdobycie platynowego trofeum to zapewne zabawa na drugie tyle. Dodatkowo w PlayStation Store dostępne są darmowe rozdziały, które prezentują przyzwoity poziom, skutecznie przedłużając samą zabawę i rzucając więcej światła na niektóre wątki fabularne.
Ocena - recenzja gry Valkyria Revolution
Atuty
- Dobrze napisana, świetna fabuła
- Ciekawe rozwiązania w rozgrywce
- Darmowa zawartość przedłużająca zabawę
- Długość gry
- Cena
- Muzyka…
Wady
- …której jest trochę za mało
- Bywa monotonne
- Przestarzała grafika i animacje postaci
Valkyria Revolution to przyzwoity przedstawiciel gatunku, choć trzeba przymknąć oko na przestarzałą grafikę i animacje ruchów postaci. Największą zaletą gry jest wielowątkowa i ciekawa fabuła, ale znów – rozgrywka potrafi stać się monotonna
Przeczytaj również
Komentarze (9)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych