Recenzja: Cities: Skylines (PS4)

Recenzja: Cities: Skylines (PS4)

Patryk Dzięglewicz | 23.08.2017, 22:43

Cities: Skylines to czystej krwi citybuilder na miarę kultowego SimCity, pozwalająca wcielić się w rolę zarówno urbanisty, jak i burmistrza wielkiej metropolii. Po latach posuchy znów mamy szansę się wykazać, czy rządzilibyśmy miastem lepiej niż nasi włodarze, ale, jak to mówią, nie od razu Kraków zbudowano.

Przełom lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych był okresem, kiedy tytułów pozwalających nam tworzyć i zarządzać wirtualnym miastami nie brakowało. Owszem, mechanika rozgrywki i realia bywały różnorodne, ale zasada zawsze pozostawała jedna – stworzyć metropolię, która nie tylko sama się utrzyma, ale jeszcze będzie przynosić coraz większe zyski. Najbardziej znaną do dzisiaj marką ze wspomnianych lat jest SimCity, które pozwalając projektować nowoczesne miasta, nie stawiało wyłącznie na komercję. Cities: Skylines przywraca nam o nim pamięć, oferując ten sam typ sandboksowej zabawy i mimo ogromnej liczby bezczelnych zapożyczeń, a może właśnie dzięki nim – również taką samą radość jak dawniej.

Dalsza część tekstu pod wideo

Zanim jednak zaczniemy rządzić milionową metropolią, musimy przejść długą drogę, której początkiem jest dosłownie goła ziemia. Czyli, przytaczając słowa piosenki Golców, „tu na razie jest ściernisko, ale będzie San Francisco”. Szkoda, że nie ma generatora losowych map tylko musimy wybierać z przygotowanych wcześniej terenów. Na szczęście mamy ich wystarczającą liczbę, by nie narzekać, a ponadto oferują one zróżnicowane środowiska oraz surowce, co determinuje rozwój miasta. Wprawdzie początkowo może nie być to takie oczywiste, ale gdy nasze miasto urośnie, takie sprawy jak np. bieżąca woda czy dostępność nośników energii będą mieć kolosalne znaczenie i ostatecznie zadecydują o wyglądzie oraz profilu rządzonej przez nas aglomeracji.

Jak wspomniałem wcześniej, początki są nader skromne – prowadzimy kilka ulic, a następnie zapewniamy dostęp do wody i elektryczności oraz sieci kanalizacyjne, bo przydomowe wychodki wyszły już z mody. Potem wyznaczamy strefy zagospodarowania przestrzennego, tworząc w ten sposób obszary mieszkalne, handlowe i przemysłowe. Oczywiście wszystko to należy robić z głową – trzeba tak rozplanować sieć ulic, by pozostawić jak najmniej pustych przestrzeni, mimo że mapy są ogromne, obejmując trzydzieści sześć kilometrów kwadratowych rzeczywistego terenu. Później zmiany w tym układzie będą trudne do przeprowadzenia z wielu powodów. Niestety, gra w porównaniu do SimCity nie oferuje już gotowych projektów miast i trzeba wszystko rozrysować samemu, lecz tym razem robi się to naprawdę szybko i wygodnie, dosłownie kilkoma pociągnięciami. W każdym razie zaczynamy od typowej amerykańskiej wsi składającej się z zakładów przetwarzających płody rolne, domów pracowników tychże oraz kilku fastfoodów. Mieścina szybko się rozrasta, a naszym głównym zadaniem jest zaspokajanie zapotrzebowań mieszkańców na poszczególne strefy. Ostatecznie urośnie to do takich rozmiarów, iż konieczny stanie się podział na osobne dzielnice, by nad wszystkim sensownie zapanować.

Wszystko działa na zasadzie sprzężenia zwrotnego – przemysł i handel potrzebują pracowników, by działać i przynosić nam pieniądze, lecz też mieszkańcy potrzebują miejsc pracy, żeby chcieć się u nas osiedlać. Zdobywając kolejne rangi, dostajemy coraz większe możliwości: dbamy o zdrowie, edukację, bezpieczeństwo, komunikację miejską i tym podobne. Wymagania obywateli również rosną i w końcu zacznie przeszkadzać im hałas czy zanieczyszczenie powietrza. Z drugiej strony, jeśli strefa przemysłowa będzie zbyt daleko od mieszkalnej, to przedsiębiorcy zaczną sarkać na brak pracowników. Jeśli nadmiernie zainwestujemy w edukację, to także spowodujemy brak rąk do pracy, tyle tylko że niedobór osób wykształconych uniemożliwia dostęp do wielu usług. Im więcej mieszkańców, tym więcej przepisów dostępnych do wprowadzenia i pożyczek do wzięcia. Ostatecznie konieczny stanie się handel z innymi metropoliami, by przeć do przodu i zapewnić ludziom byt na miarę naszych aspiracji. Jak widać twórcy oddali nam całe mrowie opcji kształtowania wymarzonego miasta, nie zasypując nas nimi od razu, byśmy się nie pogubili. Zresztą, wbrew pozorom, rozgrywka jest całkiem prosta i przyjemna, a największe problemy z dopięciem budżetu występują na początku zabawy, gdyż wydatki są całkiem spore, a przychody niskie, więc bez pożyczek się nie obejdzie.

Cities: Skylines działa na silniku graficznym Unity, który już podczas pecetowej premiery dwa lata temu prezentował się nieświeżo, ale do gry pasuje znakomicie, bowiem przywodzi na myśl programy używane przez urbanistów do wizualizacji miejskich planów architektonicznych. Przyznaje, ze początkowo oprawa wizualna nawet mnie odepchnęła, ale im bardziej nasza metropolia rozrasta się i gęstnieje, staje się coraz milsza dla oka, a przyjemność ze śledzenia miejskiego życia jest coraz większa. Przyjemnie popatrzyć, jak domki jednorodzinne, małe sklepiki czy fabryczki, zamieniają się powoli w wieżowce, wielkie centra handlowe oraz kombinaty przemysłowe. Nocą zaś wszystko hipnotyczne skrzy się w blasku elektrycznego oświetlenia. Również przypominająca kalkę kreślarską część projektowa jest bardzo przejrzysta, pozwalając w mig poprowadzić sieć wodociągów bądź linie komunikacji miejskiej. Interfejs został bardzo dobrze skrojony na potrzeby konsoli PlayStation 4, więc wszystko obsługuje się szybko i wygodnie wraz z błyskawicznym dostępem do poszczególnych informacji o budynkach czy tabelek z zarządzaniem. Na płynność animacji też nie ma co narzekać, chociaż jej drobne spadki można zauważyć przy zwiększonym ruchu ulicznym bądź w przypadku elektrowni wiatrowych. Czasem nazwy dzielnic również potrafią się wykrzaczyć, ale zmiana ich granic likwiduje problem. Produkcja posiada polską wersję językowa, niestety nie zawiera ona wszystkich darmowych DLC dostępnych dla wersji PC.

Mimo pecetowego rodowodu, Cities: Skylines zadomowiło się na PlayStation 4, a rozgrywka potrafi wciągnąć na długo. Wbrew pozorom zabawa do skomplikowanych i specjalnie rozbudowanych nie należy, jednak oferuje wystarczająco możliwości, by zbudować miasto swoich marzeń i czerpać radość z jego rozwoju. Brak gotowych planów największych metropolii świata trochę jednak boli.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Cities: Skylines

Atuty

  • Spore możliwości planowania i zarządzania przy prostocie rozgrywki
  • Ogromne mapy
  • Wygodny interfejs
  • Wciąga na długo

Wady

  • Brak gotowych map słynnych metropolii
  • Sporadyczne drobne spadki animacji
  • W chwili obecnej brak najnowszych DLC

Sandboksowa strategia rodem z PC pozwalająca własnoręcznie zaprojektować, stworzyć i zarządzać wymarzoną wielką metropolią. Betonowa dżungla, przemysłowe zagłębie czy ekologiczne miasto pełne zieleni – to zależy już tylko od nas!

Patryk Dzięglewicz Strona autora
Były recenzent na PS Site, obecnie pisze dla PPE.pl. Uwielbia japońskie gry RPG, japońską animację, strategie i książkową fantastykę. Interesuje się historią, geopolityką oraz kolekcjonuje figurki i anime. Z wykształcenia technik ochrony środowiska oraz laborant. Tworzy teksty o grach od ponad 15 lat z dorobkiem ponad setki recenzji.
cropper