Recenzja: Lightfield (PS4)

Recenzja: Lightfield (PS4)

Łukasz Konieczny | 29.09.2017, 18:53

Dzieło niezależnej ekipy Lost in the Garden przebyło długą drogę, zanim trafiło w ręce graczy. Zarówno pomysł, jak i jego przedstawienie w Lightfield wypadły jak najbardziej na plus, lecz jest jedno „ale”.

Jeśli ktoś z Was pamięta wydane przed ponad dwiema dekadami Slipstream 5000, skojarzy wiele znajomych motywów odpalając debiutujące właśnie Lightfield. W produkcji studia Lost in the Garden przejmujemy kontrolę nad wymyślnymi maszynami latającymi i mamy proste zadanie – dotrzeć do mety jako pierwsi bądź wyśrubować jak najlepszy rezultat czasowy. Mimo że wspomniana koncepcja sama w sobie nie jest specjalnie powalająca, futurystyczna ścigałka oferuje kilka elementów, którymi warto się zainteresować, chociaż w niektórych aspektach mogłoby być o wiele lepiej.

Dalsza część tekstu pod wideo

Tego, czego nie można odmówić Lightfield, to przyjemne poczucie dużej prędkości, którą osiągają maszyny. Rozgrywkę cechuje spora dynamika podkręcona przez kilka pomysłowych zabiegów – jednym z takowych jest choćby wielowymiarowość wyścigów, która pojawiła się tutaj dzięki specyficznej budowie tras. Twórcy zabawili się perspektywą, przez co na jednym etapie pędzimy standardowo przed siebie, a innym razem możemy wystrzelić w górę po wysokiej ścianie lub przemierzać określone etapy bokiem czy nawet do góry nogami. Jest szybko, efektownie i całkiem przyjemnie pod kątem elementów zręcznościowych dzięki rozmieszczonym przeszkodom, pierścieniom przyspieszającym oraz rozmaitym mechanizmom, którymi aktywujemy ruchome elementy lokacji. Sterowanie powietrznymi bolidami jest dopracowane, dzięki czemu po opanowaniu podstaw będziemy w stanie efektywnie je kontrolować – zarówno w pionie, jak i w poziomie.

Można się przy tym dobrze bawić, zwłaszcza że inspiracją całego systemu jest, uwaga, parkour. Korzystając z odpowiedniego przycisku, w połączeniu ze sprytnym ruchem analoga, możemy wykorzystywać rozmaite elementy ukształtowania terenu, aby odbijać się, wyprzedzać rywali i zyskiwać przewagę. Szkoda, że w Lightfield nie zaimplementowano większego arsenału trików, gdyż mogłoby się stać świetną wyczynówką jak chociażby Rocket League.

Przechodząc do samych miejscówek, w jakich przyjdzie nam rywalizować, często jest na czym zawiesić oko, lecz niektóre rzeczy pozostawiają wiele do życzenia w kwestii jakości wykonania. Futurystyczne elementy otoczenia wypadają atrakcyjne, więc gdy pędzimy wśród lśniących ścian, pętli i tuneli, gra prezentuje się nieźle. Niestety, lokacje, w których wprowadzono więcej naturalnych elementów otoczenia jak choćby skały, potrafią postraszyć solidną pikselozą. Mimo tego, miejscówki są różnorodne pod kątem kolorystyki, ukształtowania otoczenia i ogólnego klimatu – jego dopełnieniem jest adekwatna do całości elektroniczna ścieżka dźwiękowa. Wszystko to sprawia, że warto poświęcić trochę czasu na odblokowanie kolejnych szalonych wariacji torów, które pozyskujemy dzięki zdobywaniu odpowiednich ilości punktów doświadczenia.

W Lightfield mamy do dyspozycji tryb wyścigu, próby czasowej, a także swobodnej eksploracji. Ostatnia opcja jest szczególnie przydatna, gdyż pozwala zwiedzić całą lokację i poznać każdy jej fragment, co może pomóc przy wyciskaniu coraz lepszych wyników czy też przygotować do rywalizacji wieloosobowej. Tam z kolei możemy bawić się przez Sieć bądź na podzielonym ekranie, nawet do czterech osób naraz. Trybów mogłoby być jednak trochę więcej, zwłaszcza że po ograniu każdego wariantu zaczyna wiać nudą, chyba że jesteśmy miłośnikami nieustannego wyciskania coraz lepszych rezultatów. Ponadto jedną z ciekawszych opcji mógłby być tutaj edytor tras, o którym twórcy na ten moment nie pomyśleli. Patrząc na tory wyścigowe tworzone przez graczy choćby w GTA: Online, jestem niemalże pewien, że Lightfield również by sporo zyskało po wprowadzeniu takowych narzędzi.

Lightfield to całkiem pomysłowa produkcja, której brakuje kilku elementów, aby stała się czymś więcej. Znajdziemy tu sporo luźniej, dynamicznej i przyjemnej rozgrywki z nastawieniem na rywalizację i pomysłową formę przedstawienia futurystycznego klimatu. Mimo kilku słabych stron, z brakiem ciekawszych trybów rozgrywki na czele, dzieło to może być dobrą propozycją na odprężenie się przy czymś niezbyt skomplikowanym lub na posiedzenia ze znajomymi.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Lightfield

Atuty

  • Dynamika rozgrywki
  • Przyjemne sterowanie
  • Zabawa na podzielonym ekranie ze znajomymi
  • Klimat

Wady

  • Mało trybów
  • Po jakimś czasie monotonna
  • Niedoróbki w oprawie graficznej

Jak na możliwości studia Lost in the Garden – jest nieźle i w zasadzie tyle można na ten moment rzec. Czas pokaże, czy twórcy zadbają o swą produkcję po premierze i rozwiną podaną koncepcję

Łukasz Konieczny Strona autora
cropper