Recenzja: Megaton Rainfall (PS4/VR)
Megaton Rainfall pozwala założyć gogle VR i poczuć się superbohaterem ratującym świat. Mało tego, możemy latać swobodnie nie tylko wokół Ziemi, bo wylecimy nawet poza nasz Układ Słoneczny!
Megaton Rainfall reklamuje się jako symulator superbohatera, ale zapomnijcie o oryginalnych mocach czy charakterystycznych złoczyńcach. Dostajemy do bólu bezosobową zrzynkę z Supermana i walczymy z do bólu bezosobowym zagrożeniem z kosmosu. Do tego widzimy ręce naszego bohatera, ale gra nie wspiera kontrolerów PS Move – pozostaje nam tylko ruszanie się przy pomocy pada i celowanie głową. Grafika poziomu wczesnego PS2 nie bardzo ratuje całą sytuację. Pierwsze wrażenie jest tragiczne, ale Megaton nie wzięło się znikąd, a do tego zdążyło zgarnąć multum nagród. Piękno tej gry poznajemy stopniowo, a tkwi ono w rozmiarze jej (wszech)świata.
Deweloper przygotował nam cały wszechświat. Serio, dostajemy olbrzymi kosmos, gdzie w kilkadziesiąt sekund możemy przelecieć z naszego księżyca na Ziemię, by po przywitaniu się z ludkami w jednym z większych miast, w jakieś pół minuty wyjść grubo poza orbitę, patrząc na kilka układów planetarnych i zastanawiając się, gdzie polecieć dalej. Całe to podróżowanie przebiega w miarę płynnie i, z uwagi na skalę przedsięwzięcia, można wybaczyć nieduże opóźnienie w doczytywaniu się tekstur (chociaż to wciąż jest grafika sprzed jakichś 15 lat). Także stąd te nagrody i zachwyty.
Szkoda tylko, że ten przeogromny wszechświat to wydmuszka. Szukanie nielicznych i nic niewnoszących znajdziek na kilku spośród (prawdopodobnie) setek czy tysięcy dostępnych planet niekoniecznie jest ciekawym zajęciem. Z kolei oblatując Ziemię, robimy to przy zawrotnych prędkościach, więc zwykle nawet nie zauważymy, kiedy te piramidy pod nami zamieniły się w gęste lasy. Cóż, sprawdziłem, jak wygląda ten świat z bliska – krajobraz pod nami zmienia się zupełnie z czapy, po przekroczeniu pewnego miejsca. W jednej chwili widzę bezkres pustyni, a po poruszeniu się pół centymetra do przodu całość nagle staje się zielonym terenem pełnym drzew. Pewnie, to wszystko umowne i większość osób nie zwróci na to uwagi, ciesząc się zróżnicowaniem powierzchni Ziemi, bo inne planety to raczej puste, nijakie powierzchnie. Jeśli chodzi o mnie, wyjątkowo mi to przeszkadzało, tym bardziej że poza swobodną eksploracją niewiele tu do roboty.
Tryb fabularny składa się z niedługiej serii zadań, podczas których bronimy świat przed najeźdźcami i dostajemy nowe moce. Potrafiąc strzelać pociskami, razić wiązką laserową, zatrzymywać czas czy podnosić przedmioty i nimi ciskać (np. samochodami jeżdżącymi w dole), musimy każdorazowo zmierzyć się z falami wrogich statków różnej maści. A to latające talerze rażące promieniami, a to ogromne robale przewiercające się przez budynki, czasem też musimy zniszczyć ogromne statki-matki tworzące nowe jednostki. I tu jeszcze jakaś różnorodność jest, ale system walki to najprostsze, co można było zrobić – musimy strzelić w czerwony przycisk na wrogiej maszynie (albo inny element tego koloru) i wtedy ta się rozpada. A jeśli nie trafimy, nasze pociski mogą rozwalić zabudowania w dole i to spowoduje ofiary w ludziach – jedyny czynnik, przez który możemy przegrać, jeśli przekroczymy pewien poziom.
Megaton Rainfall wymaga także dobrego ustawiania się w growej przestrzeni i wymachiwania głową, żeby trafiać w czułe punkty przeciwników. Tutaj oczywiście z pomocą przychodzi prawy analog i możliwość obracania kamery – płynnie lub skokowo o paręnaście stopni. Od pierwszej opcji raczej się nie porzygacie, bo każdy taki obrót ogranicza nam pole widzenia wielkim czarnym pasem, ale właśnie z tego względu wypada on niezbyt przyjemnie. Skokowe celowanie z kolei nie pozwala sprawnie mierzyć do wroga i wyprowadziło mnie z równowagi już przy pierwszym bossie. Z dwojga złego, wybrałem swobodę, chociaż przyznam, że źle się czułem po każdej godzinie czy dwóch i przerwy były obowiązkowe (a nigdy nie robi mi się niedobrze z PS VR na głowie!). Nawiasem, opisuję tu grę jako VR-owe doświadczenie, ale jest też tryb zwykły, poza wirtualną rzeczywistością. Napiszę jednak tylko tyle, że jest – przy tutejszej grafice i tak nie będziecie tego chcieli na dużym telewizorze.
Graficznie produkcja leży i kwiczy, choć czuć ogrom doświadczenia, a sytuacje bardzo ratuje świetna ścieżka dźwiękowa, w odpowiednich momentach ciesząca na przemian wzniosłymi i chillowymi brzmieniami. Podróżowanie po kosmosie zwyczajnie może odprężyć, chociaż z drugiej strony ciężko odpocząć, kiedy zaraz mamy przejść ponownie do walki z obcymi, a więc do zmagań z kamerą i bolącą głową. Co ciekawe, nawet te przeklęte walki są lepsze dzięki oprawie dźwiękowej. Do obrony ludzkości motywują nie tylko przygrywające w tle utwory, ale też krzyki umierających ludzi, gdy wróg skutecznie niszczy kolejne dzielnice atakowanego miasta. Od zabawy odrzucają z kolei problemy ze skryptami, gdy nie odpali się kolejna fala przeciwników albo dostajemy naraz za dużo znaczników wskazujących wrogów. Na szczęście nie są to częste przypadki.
I takie to Megaton Rainfall – próbujemy się ustawić w odpowiednim miejscu, żeby przycelować czołem i strzelić do wroga, a w międzyczasie zachwycamy się ogromem wszechświata… przez jakieś parę minut. Bo fajnie, że można polatać między słońcem a planetą zupełnie obcego układu, ale nie niesie to za sobą zupełnie niczego emocjonującego. Zniszczalne powierzchnie planet, zawrotne prędkości, niemożliwie wielki kosmos… z odpowiednim budżetem i lepszym (albo bardzo rozwiniętym) pomysłem na rozgrywkę moglibyśmy dostać coś ambitnego pokroju No Man’s Sky (w pierwotnym zamyśle). Widzę osiągnięcie technologiczne i rozumiem sens nagród, jakie zgarnęła produkcja, ale niestety nie broni się wystarczająco samą rozgrywką, bym mógł ją polecić każdemu. Jeśli jednak marzycie, żeby przemierzać kosmos w wirtualnej rzeczywistości – dużego wyboru i tak nie ma.
Gra recenzowana była na PS4 Pro
Ocena - recenzja gry Megaton Rainfall
Atuty
- Oprawa dźwiękowa
- Ogrom wszechświata
Wady
- Powtarzalna rozgrywka
- Pusty świat gry
- Nieciekawa grafika
- Problemy techniczne
Megaton Rainfall to bez wątpienia VR-owe osiągnięcie technologiczne, ale pusty wszechświat i nijaka walka z obcymi nie nastrajają pozytywnie.
Przeczytaj również
Komentarze (2)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych