Recenzja: Hand of Fate 2 (PS4)
Hand of Fate 2 miało udoskonalić formułę gry z pierwszej części, dodając nowe elementy i dopracowując istniejące. Niestety twórcy przedobrzyli.
Hand of Fate 2 to połączenie karcianej gry planszowej oraz prostej gry akcji. Rozgrywkę prowadzimy poprzez poruszanie się postacią po planszy, gdzie czekają na nas przeróżne przygody. Możemy spotkać handlarza, który sprzeda nam pożywienie (każdy ruch zużywa jedną kartę jedzenia), trafić do tajemniczego lasu, gdzie znajdziemy wieżę, która odsłoni nam okoliczne tereny (jeśli wybierzemy odpowiednie kwestie dialogowe) lub wpaść w zasadzkę okolicznych złodziejaszków. Jeśli przydarzy się nam ta ostatnia sytuacja – gra tworzy planszę na podstawie kart, które posiadamy. Etap utworzy pojedynek, zakładając naszemu bohaterowi najbardziej odpowiednią kartę z talii uzbrojenia, sprawdzi to, czy będzie towarzyszył nam przyjaciel, oraz czy przypadkiem nie ciąży nad nami jakaś klątwa, która utrudni pojedynek. Kombinacji oraz kart modyfikujących rozgrywkę jest oczywiście o wiele więcej, a to tylko mały przykład tego, co ma wpływ na walkę. Gdy już przeciwnicy pojawią się na jednej z kilku dostępnych lokacji, rozpoczynamy walkę opartą o kontry, znaną m.in. z serii Assassin’s Creed (czy jak kto woli – Batmana od Rocksteady). Jeśli polegniemy – koniec gry, jeśli zwyciężymy – wracamy do karcianej planszy i kontynuujemy przygodę.
Praktycznie każdy element gry, w porównaniu do pierwszej odsłony, został zmodyfikowany. Niestety, nie wszystkie zmiany wychodzą tutaj na plus. To, co jednak od razu rzuca się w oczy, to pojawienie się bardziej skomplikowanej fabuły przemycanej w dialogach w trakcie gry. Powraca Mistrz Gry znany z pierwszego Hand of Fate, a jedyne, co nim kieruje, to chęć zemsty. Historia jest jednak prowadzona zdawkowo i jestem pozytywnie zaskoczony, jak ciekawą i tajemniczą opowieść udało się twórcom dodać do gry w porównaniu do prawie pozbawionego jej pierwowzoru. W świecie Hand of Fate upłynęło 100 lat, a nowa władza wytępiła znane nam stworzenia, co sprawiło, że na naszej drodze głównie staną ludzie i tylko raz na jakiś czas spotkamy postacie fantastyczne. Gdy staniemy z nimi w szranki, zauważymy, że znacznej poprawie uległa animacja wszystkich postaci. Szkoda tylko, że skupiając się na tym aspekcie, popsuto ragdoll martwych postaci. W Hand of Fate 2, w przeciwieństwie do pierwszej części, fizyka zachowuje się nierealistycznie, włączając w to wbijające się w ziemię ciała czy zacinanie postaci na niewidzialnych ścianach.
Hand of Fate 2 jest również grą trudniejszą. O ile pierwszą część udało mi się sprawnie przejść, czasem podchodząc do misji kilka razy, tak tutaj byłem zmuszony powtarzać je o wiele, wiele częściej. Szkoda tylko, że nie jest to spowodowane przemyślanym designem danych misji, a chamskimi zagrywkami ze strony twórców. Dla przykładu – podczas walki możemy raz na jakiś czas użyć silniejszego ciosu, zadającego spore obrażenia, ale akurat wtedy, gdy pojawia się taka możliwość, przeciwnicy atakują zdecydowanie szybciej, a czas na wykonanie kontry jest mocno skrócony. Różnica występuje również w samych misjach. W Hand of Fate 2 naszym zadaniem nie jest już tylko zabicie danej postaci, mamy tutaj przeróżne zadania polegające na obronie miast, eskorcie postaci, znalezieniu przedmiotu itd. Czasem do wykonania zadania będziemy potrzebowali odpowiedniej ilości punktów chwały, które również zbieramy, analogicznie do kart z pożywieniem czy zdrowiem. Niestety, w połowie gry twórcy postawili na coraz większe plansze, po których możemy poruszać się w dowolnym kierunku, szukając celu misji. Prowadzi to do sytuacji, w której tylko od naszego szczęścia zależy, czy pójdziemy w dobrym kierunku i nie umrzemy po drodze z głodu lub nie natrafimy na serię pojedynków.
W poprzedniej części zadania polegające na zabiciu danej postaci były bardziej liniowe, z możliwością ewentualnego pójścia w innym kierunku. Wiadomo, w takich grach liczy się łut szczęścia. Jednak kiedy po trzeciej dwudziestominutowej próbie odnalezienie maga w śnieżycy kończyło mi się jedzenie, bo nie natrafiłem na możliwość uzupełnienia go – zacząłem się lekko irytować tym, że znowu zaraz umrę i ponownie będę zmuszony przeklikać początkowe dialogi, aby po raz kolejny wykonać to samo zadanie. Uprzedzam ekspertów – tak, miałem w talii pełno kart stawiających handlarzy czy inne sposoby zdobycia życia oraz jedzenia na mapie.
Twórcy wprowadzili kilka nowych rozwiązań. Podczas walki możemy korzystać z artefaktów, które zadają potężne obrażenia, ale możliwość ich zdobycia również jest mocno ograniczona. Do naszych przygód dołączają bohaterowie poboczni, z których każdy wspiera nas swoją unikatową umiejętnością oraz posiada własną małą historię, którą możemy odkrywać podczas rozgrywania podstawowych zadań. Autorzy z Defiant Development wprowadzili do Hand of Fate 2 mechanikę rzutów kością, gdzie musimy wyrzucić odpowiednią liczbę oczek, aby osiągnąć zakładany efekt. Szkoda tylko, że i tutaj produkcja gra po prostu nie fair i zawsze podczas wyjątkowo ważnych sytuacji wypadają nam żenujące wartości. Pojawia się również opcja, podczas której musimy wyczuć odpowiedni moment, aby zatrzymać obracające się karty i trafić w najkorzystniejszą. Oprócz tego stworzono prostą minigrę polegającą na trafieniu w odpowiednią płytkę będącą w ruchu. Twórcy jednak zupełnie nie tłumaczą, o co w niej chodzi ani w co mamy celować. Przez całą grę dostrzegamy, że z prawie każdą wprowadzoną nowością coś poszło nie tak. Mała wpadka za małą wpadką.
Dobrze wypadło udźwiękowienie, jednak nie ma tutaj specjalnych wodotrysków. Wszystko brzmi tak, jak powinno, a melodia w tle nie jest nużąca. Twórcy mocno poprawili oprawę wideo, co owocuje znacznie bardziej szczegółowymi modelami oraz wyglądającymi imponująco efektami podczas ataków specjalnych, jednak znowu pojawia się tutaj „ale”. Gra raz na jakiś czas lubi przyciąć się na sekundę-dwie, konsola przez cały czas wyje, jakby chodziła na najwyższych obrotach, a podczas rozgrywki towarzyszy nam nieprzyjemne rozrywanie obrazu (screen tearing). Dziwnie wypada też polskie tłumaczenie. Mamy tutaj doskonale przetłumaczone typowo poetyckie zdania, a za chwilę trafiamy na babole językowe w najprostszych hasłach. Zostajemy więc z produkcją posiadającą źle wyważoną mechanikę późniejszych misji oraz starającą się wprowadzać nowości, które wypadałoby doszlifować.
Możliwe, że dla osób, dla których Hand of Fate 2 będzie pierwszym kontaktem z tą serią, doświadczanie będzie o wiele lepsze, ponieważ produkcja zauroczy ich samym pomysłem i klimatem – tak jak to zrobiła nieidealna pierwsza część w moim przypadku. Jednak dla osoby, która już wie czego mniej więcej oczekiwać, jest to małe rozczarowanie.
Ocena - recenzja gry Hand of Fate 2
Atuty
- Wykreowany świat
- Fabuła
- Więcej kart = większa różnorodność
- Podstawowe założenia dalej bawią
Wady
- Liczne niedoróbki
- Problemy techniczne
- Nierówne tłumaczenie
- Gra oszukuje
Pierwsza część Hand of Fate bardzo mi się podobała i mocno czekałem na jej drugą odsłonę. Liczyłem na kolejne karciane przygody, a dostałem produkcję, która przez swoje drobne niedoróbki nie potrafiła wciągnąć mnie tak jak pierwowzór.
Przeczytaj również
Komentarze (1)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych