Recenzja: Mulaka (PS4)
Mulaka poprzez przyjemną rozgrywkę miało wypromować kulturę prehistorycznego ludu Tarahumara. Jeśli grę skończyłem, czytając z zaciekawieniem Wikipedię, to znaczy, że cel został osiągnięty.
Zacznijmy od tego, czym był lud Tarahumara, którego potomkowie żyją do dziś. Była to prehistoryczna społeczność zamieszkująca tereny Meksyku. Dawni członkowie ludu stworzyli całą kulturę i religię. Niezwykle ważne były dla nich sprawy życia i śmierci oraz… bieganie. Autorzy Mulaki postanowili zebrać wszelkie dostępne informacje oraz przedstawić świat Tarahumary za pomocą gry wideo. Meksykańskie studio pragnęło, aby więcej osób dowiedział się o historii ludu, a on sam nigdy nie został zapomniany. Przełożyli więc zebrane dane na kod gry i tym sposobem otrzymaliśmy produkcję, która rzeczywiście zachęca do poznania ich życia.
Mulaka jest grą akcji, w której nasz bohater trafia do świata, po którym można się swobodnie poruszać. Tytuł podzielony jest na etapy zawierające określoną liczbę czynności do wykonania. Możemy eksplorować krainy świata Tarahumary i poznawać kulturę dawnego ludu lub skupić się na wykonywaniu głównych misji. Każdy większy obszar zawiera kilka znajdziek, które wymagają pewnej dozy kombinowania, aby się do nich dobrać. Przejście misji fabularnych wiąże się jednak z wykonywaniem powtarzalnych zadań. Zwykle, aby przejść dalej, musimy odnaleźć trzy artefakty, które otworzą nam bramę do dalszej części świata. Gdy uporamy się z przejściem (i przy okazji pokonamy mnóstwo przeciwników) docieramy do bossa. Zwycięstwo umożliwia nam kontynuację gry i… powtórzenie schematu – artefakty, brama, boss. Na szczęście Mulaka broni się pozostałymi elementami gry, więc uczucie znużenia nie występuje.
W świecie Tarahumary doszło do zachwiania równowagi pomiędzy dobrem a złem i to naszym zadaniem jest przywrócenie porządku na świecie. Podczas przygody napotkamy wielu wrogów, którzy różnić się będą stylem walki. Zmusza to do dostosowywania się do przeciwnika i powoduje, że każde starcie nie jest prostym wciskaniem w kółko jednego przycisku. Etapy z bossami również powodują, że aby pokonać wroga, musimy nauczyć się jego ruchów i odkryć słabe punkty. Może się to wydawać dość tradycyjne, jednak już dawno nie grałem w coś, co tak sprawnie wykorzystywałoby oklepane elementy gier, a jednocześnie sprawiało tyle radości. Tytuł mocno plusuje dzięki wykorzystaniu motywu wcielania się w różne zwierzęta. Dla przykładu, dzięki ptakowi możemy dostawać się w niedostępne wcześniej lokacje, a wcielenie niedźwiedzia pozwoli nam burzyć przeszkody stojące na naszej drodze.
Gra rzeczywiście mocno czerpie z kultury prehistorycznego ludu. Według tamtejszych wierzeń człowiek po śmierci opuszcza ciało i reinkarnuje się do trzech razy. Twórcy sprytnie wykorzystali ten element na potrzeby gry i z każdą utratą jednego z trzech pasków życia nasza postać się zatrzymuje, a my obserwujemy, jak odpływa z niej jedna dusza. W kulturze meksykańskiego ludu bardzo ważne jest bieganie. Również to zostało zaimplementowane w grze pod postacią zabawnej animacji sprintu. Główny bohater biega niezwykle szybko, a jego ruchy znacznie się wtedy różnią od standardowego sposobu poruszania, co od razu zwraca naszą uwagę. Gra wypełniona jest lokacjami, w których osiedlili się ludzie, a my możemy w tych miejscach obserwować życie dawnego ludu. Z każdym można wejść w dialog i dowiedzieć się ciekawostek na temat świata.
Widać jednak, że za Mulakę odpowiada niedoświadczone studio. Silnik Unity czasem chrupnie, a gra zawiera kilka drobnych błędów czy nieprzemyślanych rozwiązań. Jednym z problemów jest zacinanie się postaci na przedmiotach, przez co zdarza się, że musimy kilka razy wcisnąć skok, aby uwolnić się z pułapki. Słabym rozwiązaniem w kwestii sterowania jest wykorzystanie tego samego przycisku odpowiedzialnego za atak i podnoszenie przedmiotów. Sprawia to, że czasem, chcąc zebrać rośliny przywracające nam zdrowie, nasz bohater macha swoją bronią. Dodatkowo poziom oprawy graficznej jest bardzo nierówny. Widać, że styl artystyczny gry wynika z chęci ukrycia niedoskonałości modeli postaci, które potrafią wyglądać poprawnie, by za chwile straszyły przedziwnym designem. Sporym plusem jest z kolei muzyka. Rytmy, których nigdy wcześniej nie słyszałem (brzmią jak połączenie japońskich melodii czasów samurajów z… Zachodem?), wpadają w ucho i sprawiły nawet, że złapałem się na staniu przez kilka minut przed miejskimi grajkami, wysłuchując ich utworów. Słabiej niestety wypada udźwiękowienie poszczególnych elementów. Zapętlone odgłosy, których jest zbyt mało, po prostu męczą.
Mulaka jest grą dobrą, w której kilka elementów nie wyszło, ale w ogólnym rozrachunku nie uważam, że był to zmarnowany czas. Poznanie nowej kultury sprzed tysięcy lat miało w sobie coś czarującego, a rozgrywka, choć powtarzalna, nie doprowadziła nigdy do sytuacji, w której pomyślałem, że mam dość. Z niecierpliwością będę czekał na kolejne projekty studia, ponieważ udowodnili, że sztuka łączenia historii i zabawy przychodzi im z łatwością.
Kod do recenzji dostarczył nam deweloper.
Ocena - recenzja gry Mulaka
Atuty
- Oryginalny temat
- Różnorodność przeciwników
- Klimat świata
- Muzyka
Wady
- Męczące udźwiękowienie
- Drobne wpadki techniczne
Mulaka traci punkty przez drobne niedoróbki, które nie powinny Was zniechęcić do odkrywania świata Tarahumary.
Przeczytaj również
Komentarze (0)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych