Recenzja: Toki Tori 2+ (Nintendo Switch)
Toki Tori 2+, czyli opowieść o słodziasznym kurczaczku, już pięć lat temu zawitała na dyskach wszystkich dziesięciu posiadaczy WiiU. W ciągu kilku następnych lat tytuł był ciągle usprawniany, by w 2016 roku zadebiutować na PS4 (i nie porwać naszego recenzenta). Po kolejnych dwóch latach testujemy nową wersję gry przygotowaną z myślą o konsoli Nintendo Switch.
W Toki Tori 2+ wcielamy się w małego kurczaka wyruszającego w podróż po wielkim i niebezpiecznym świecie stojącym na skraju zagłady. Skażenie krainy postępuje, a zatrzymać je może jedynie znalezienie i zebranie do kupy pięciu Starożytnych Żab. Bo czemu nie...
Po względem rozgrywki mamy do czynienia z kolejną wariacją metroidvanii. Co ciekawe, umiejętności, jakimi dysponuje Toki Tori, to jedynie gwizdanie i tupnięcia. Podczas rozgrywki nie zdobywamy nowych ruchów, co prowokuje pytanie – gdzie tutaj metroidvania? Od samego początku możemy zrobić wszystko i iść, gdzie tylko chcemy. Aby jednak tego dokonać, musimy nauczyć się mechanik, jakie rządzą światem gry. Wybierając najłatwiejszą drogę, poziom trudności stopniowo rośnie i dostarcza kolejnych informacji o interakcji ze środowiskiem czy zachowaniu innych zwierząt i cudacznych stworków. Uzbrojeni w zdobytą w ten sposób wiedzę wracamy do poprzednich lokacji i zaczynamy dostrzegać sposoby na dotarcie do miejsc, które jeszcze kilkadziesiąt minut temu wydawały się poza naszym zasięgiem. Nowe umiejętności nabywa nie kurczak, a gracz, i jest to zdecydowanie najlepszy aspekt produkcji.
Toki Tori 2+ na Switchu oferuje kilka porządnych usprawnień, których nie było w poprzednich edycjach. Pisklak nauczył się nowej melodii, która w dowolnym miejscu tworzy checkpointy. Jeśli więc chcemy eksperymentować z łamigłówkami, to ewentualne niepowodzenie lub śmierć cofnie nas do wybranego przez nas punktu. Ponadto melodia szybkiej podróży działa praktycznie w każdym miejscu i błyskawicznie przenosi do odblokowanego wcześniej punktu orientacyjnego.
To jednak nie wszystko. Twórcy spędzili sporo czasu nad usprawnianiem poszczególnych zagadek, a w niektórych miejscach, sugerując się głosem społeczności, przebudowali całe fragmenty lokacji. Potrzebne do rozwiązania zagadek robaczki zachowują się bardziej przewidywalnie, drapieżniki po zabraniu nas do gniazda dają kilka sekund zanim znów spróbują nas porwać (i nieprzerwanie irytować) oraz zmniejszono częstotliwość przypadkowych śmierci. Zamiast skupiać się na otoczeniu, gracze mogą spokojnie myśleć na rozwiązaniem inteligentnych łamigłówek. Trzeba bowiem wiedzieć, że pierwsze przejście gry to około siedem godzin, podczas których utkniemy na dłużej w wielu wymyślnych etapach i choć wachlarz ruchów kurczaka jest bardzo ograniczony, to jakimś cudem udało się uniknąć monotonii i powtarzalności.
Toki Tori 2+ działa w 720p w trybie przenośnym i 1080p w doku. W obu trybach kurczak zasuwa w 60 klatkach na sekundę, a przy tym ładnie wygląda. Kolorowe, bajkowe lokacje przypominają współczesne telewizyjne animacje, więc nie ma do czego się przyczepić. Niewątpliwym plusem jest ponadto błyskawiczne wczytywanie gry po śmierci i szybkiej podróży. W tle przygrywa przyjemna muzyczka, a w opcjach możemy wybrać polskie napisy.
Toki Tori 2+ na Switcha to wciąż ta sama gra, jaką mogliście poznać na szeregu innych platform. Jeśli jednak dopiero teraz myślicie o zapoznania się z sympatycznym i wyjątkowo zaradnym żółtodziobem, to najlepszym wyborem będzie kosztująca 40 zł wersja na Nintendo Switcha.
Kod do recenzji dostarczył nam deweloper.
Ocena - recenzja gry Toki Tori 2
Atuty
- Łamigłówki!
- Długość rozgrywki
- Usprawnienia względem innych wersji
Wady
- Monotonne początkowe lokacje
- Kurczak mógłby poruszać się szybciej
Najbardziej dopracowana edycja sympatycznej, kolorowej i wymagającej platformówki.
Graliśmy na:
NS
Przeczytaj również
Komentarze (0)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych