Recenzja: God of War (PS4)
God of War zmienia szaty. Gra porzuca bycie prostą grą akcji z wkurzonym na wszystkich Spartiatą. Kratos ląduje w mroźnych, nordyckich klimatach i przywdziewa szaty RPG-a, opowiadając wciągającą historię i nie zapominając o brutalnej akcji. Jeśli mieliście obawy – porzućcie je. God of War wraca jako gra w każdym calu lepsza od poprzedniczek.
Muszę przyznać, że Sony Santa Monica poprowadziło przedpremierowy marketing gry wzorowo. Pokazano sporo, o grze było głośno wszędzie, a jednocześnie nie zdradzono nam kompletnie niczego, zostawiając wszystkie niespodzianki do odkrycia samemu. Przedpremierowe obawy o zabicie serii okazały się więc skrajnie przesadzone. Kratos na PS4 wraca w zupełnie nowej RPG-owej formie, nie porzucając pełnej akcji rozgrywki znanej z poprzedniczek. Gra nie jest symulatorem chodzenia, niańczenia dzieciaka czy niesamowicie długim filmem. God of War jest bardzo długą, ogromną i pełną sekretów grą, w której aż chce się sprawdzić każdy zakątek tego świetnie stworzonego świata. Posłuchać każdego dialogu między bohaterami tylko po to, by poznać powody obecności Kratosa w zimowej krainie Midgardu.
Tak, nowe God of War to gra RPG mocno stawiająca na opowiadanie historii. Są więc tutaj momenty, w których wsłuchujemy się w długie dialogi, oglądamy scenki, w których nic nie robimy (choć te interaktywne też są), i chłoniemy świat gry z każdej znalezionej notki. To jedna z tych gier, której przebiegnięcie przez główny wątek sprawi, że nie poznamy nawet połowy tego, co chciał nam przekazać deweloper. Oczywiście to nie tak, że historia bez pobocznych opowieści, rozmów i historii nie jest ciekawa. Sony Santa Monica pozwoliło wreszcie Kratosowi dojrzeć. Koniec z gościem, który non stop wrzeszczy, że każdego pozabija. Spartiata stał się ojcem, który mimo swojej przeszłości i brzemienia, jakie musi z jej powodu dźwigać, chce być też ojcem. Kształtującym Atreusa twardą ręką i szorstkimi tekstami, ale jednak – ojcem. I nie jest on jednowymiarową postacią. Wraz z upływem czasu ewoluuje, choć uspokajam, nie staje się typowym tatusiem, który tylko by się użalał. Wręcz przeciwnie – rolę irytującego gnojka przyjmuje w pewnym momencie Atreus, ale to świadome zagranie narracyjne. Udane zagranie, bo po 10 minutach miałem dzieciaka po prostu dosyć. I choć zdecydowaną osią centralną jest przeszłość Kratosa i jego więź z synem, znalazło się miejsce dla udanego antagonisty, a całość bardzo zgrabnie wpleciono w nordyckie mity, wykładając nam to, gdzie może podążyć seria w przyszłości. I już teraz jestem nią podekscytowany.
Świat wykreowany na potrzeby gry jest ogromny. I nie jest to typowy open world jakich pełno na tym świecie. Swoją konstrukcją bliżej mu do miksu Soulsów z grami RPG. Midgard jest naszym hubem, z którego startujemy, by wypełnić kolejne misje. Ale Midgard się zmienia, odkrywa swoje tajemnice wraz z postępami w grze, dając nam nowe rzeczy do odkrycia i zaliczenia. Taka konstrukcja przypomina mocno metroidvanię, które uwielbiają nas wrzucać w odwiedzone lokacje z nowymi zabawkami. Tutaj też tak jest, ale backtrackingu w ogóle nie czuć. Poza tym poukrywane skarby i sekrety same zachęcają, by węszyć w niedostępnych wcześniej miejscach.
System rozwoju postaci nie jest też przesadnie RPG-owy. Nie rozdajemy punktów umiejętności, nie zdobywamy automatycznie kolejnych poziomów. Za punkty doświadczenia dokupujemy nowe ataki bronią oraz te runiczne, a także ulepszamy je do maksymalnie trzeciego poziomu. Statystyki rosną zależnie od noszonego ekwipunku oraz run w niego włożonych. Jest to rozwiązanie o tyle dobre, że nawet nie kusi gracza, by gdzieś grindować, bo i tak to nie ma sensu. Raz – przeciwnicy nie respawnują się wszędzie i nie od razu, a dwa – najczęściej wypada z nich srebro, z którego korzystamy podczas wykuwania przedmiotów u kowala. Ale na brak kasy nie będziecie narzekali ani razu, bo poprzez sprzedaż artefaktów odnajdywanych w świecie gry szybko się wzbogacicie. Oczywiście wysokopoziomowe przedmioty wymagają wykonania trudnych zadań, odkrycia skarbu czy pokonania wyjątkowo trudnego przeciwnika. Nic za darmo gra nam nie da.
Walka – co oczywiste – uległa gruntownemu przebudowaniu. Pożegnajcie mashowanie jednej kombinacji ataków złożonych z kwadratów i trójkąta. Ataki przeniesiono na R1/R2, z blokiem i rzutem na L1/L2 (no, Soulsy pełną gębą!). Całość odpowiednio spowolniono, ale nie na tyle, by było ślamazarnie. Nie. Walki są dynamiczne, co jest po części zasługą bliskiego ustawienia kamery. Nie powoduje ona jednak problemów. Działa dobrze, gdy zablokujemy widok na jednym wrogu, a za plecami mamy kilku innych. Produkcja to odpowiednio sygnalizuje, a i oddano nam przycisk szybkiego obrotu o 180 stopni (ach, stare czasy Residenta 3 się przypominają).
Umiejętności i ataków specjalnych mamy sporo i... uwierzcie, chciałbym Wam coś napisać, ale nie chcę psuć niespodzianek (chociaż i tak już TO widzieliście). Powiedzmy, że nie odczuwamy monotonii korzystania z jednego oręża, a run z atakami specjalnymi jest tyle, że każdy będzie w stanie stworzyć swój idealny build pod walkę z danym typem wroga. A Atreus? Miałem obawy, że będzie wkurzającą przeszkadzajką albo niewidzialnym pomagierem jak Ellie z The Last of Us. Ale nie. Po pierwsze – jego ataki są bardzo przydatne, zwłaszcza gdy go rozwiniemy. Po drugie – wrogowie go widzą i skupiają ataki na nim, co daje dodatkowe opcje podczas walki. No i jeśli go zostawimy, to dostanie oklep. A gra nie jest łatwa, nawet na standardowym poziomie. Zapędzicie się za daleko albo porwiecie na silniejszego od Was przeciwnika? Przygotujcie się do wczytania punktu kontrolnego. Bez odpowiedniego ekwipunku (no i zdolności manualnych) nie macie czego szukać.
Znudzeni walką? Poza nią mamy także sporo zagadek do rozwikłania. Oczywiście nie jest to poziom najlepszych gier logicznych. Nikt od Was nie będzie oczekiwał wykonywania skomplikowanego systemu luster, ale nie raz i nie dwa przystaniecie w jednym miejscu, próbując dobrać się do skarbu. Zagadki są miłą odskocznią i pełnią często rolę momentu odsapnięcia od kolejnych scen akcji. Grę skończyłem w ponad 17 godzin, mając za sobą połowę pobocznych aktywności, z tymi najciekawszymi przed sobą (tak, jest sporo ukrytych i pobocznych lokacji). Jeśli znacie mitologię nordycką, to wiecie, czego się spodziewać, skoro odwiedzamy poza Midgardem cztery światy. Co ważne – po ukończeniu gry wracamy, akcja toczy się dalej, a my bez kombinowania możemy się zająć zaległymi sprawami.
God of War stało się momentalnie jedną z najlepszych gier na PlayStation 4 i wyjątkowo mocnym kandydatem do tytułu Gry Roku. Technicznie produkcja Sony Santa Monica pokazuje, co można wycisnąć z PlayStation 4, korzystając także odpowiednio z dodatkowej mocy na PS4 Pro. Sam grałem na Prosiaku z opcją lepszej grafiki zamiast wydajności i – matko bosko – jak ta gra wygląda! Modele postaci to poziom ponad to, co jest na rynku. Cudowne widoki z odwiedzanych krain, efekty graficzne, które potęgują doznania w grze... Jeśli ktoś zastanawiał się, czy coś przebije Uncharted 4 – pojawia się Kratos i zgarnia wszystko. Do tego mamy bardzo udaną ścieżkę dźwiękową, która stanowi tło wydarzeń, akcentując je odpowiednim nastrojem. A polska wersja? Tutaj jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Artur Dziurman dał radę. Ba - on jest Kratosem. Przy nim Bogusław Linda brzmi jak amator. Polski Kratos został zagrany perfekcyjnie, podobnie jak wiele pobocznych postaci. Ciut gorzej wypadł w porównaniu z nimi Atreus, ale całościowo – ujdzie.
Ostatecznie God of War nie tylko spełnia pokładane w nim nadzieje, ale także podołało unieść ciężar gigantycznych oczekiwań i obaw względem zmian, jakie zafundowało nam studio z Santa Monica. Nie powiem, że to gra, która zmieni rynek gier, ale bez wątpienia zasługuje na wystawioną przeze mnie ocenę. W skrócie, 17 godzin wciągającej historii i rozgrywki, w których nawet sekunda się nie dłużyła i ciągle chciałem więcej. Parafrazując – panie Barlog, pan mnie w tym momencie zaimponował. Taki powrót do serii to jak drugie przyjście mesjasza.
Gra recenzowana była na PS4 Pro
Kod do recenzji dostarczyło nam PlayStation Polska.
Ocena - recenzja gry God of War (2018)
Atuty
- Oprawa wizualna
- Długi czas gry
- Mnóstwo zawartości
- Ciekawa historia z ciekawymi postaciami
- System walki i rozwoju postaci
- Dobra polska wersja językowa
Wady
God of War dojrzało, stając się czymś nowym. Dobrze napisana historia, w której Kratos jest wreszcie kimś poza wkurzonym mięśniakiem. Do tego gra nie zapomina o swoich korzeniach, łącząc je idealnie z nowymi szatami.
Przeczytaj również
Komentarze (98)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych