Recenzja: TERA Online (PS4)

Recenzja: TERA Online (PS4)

Patryk Dzięglewicz | 14.04.2018, 02:45

TERA Online nigdy nie zaliczało się do ścisłej czołówki gier MMORPG, a mimo tego bez większych perturbacji utrzymuje się na rynku od prawie 6 lat. Co sprawia, że ta z lekka już archaiczna produkcja wciąż ma wystarczająco dużo zwolenników, by wydawca zdecydował się wypuścić jej konsolową wersję?

Jak wiadomo TERA zaczynało na pecetach jako płatny tytuł MMO z dość nowatorskim jak na owe czasy systemem walki non-target. Szybko wydawcy przeszli na darmowy model dystrybucji (z mikropłatnościami, rzecz jasna), co ostatecznie wyszło grze na dobrze, ponieważ mimo rozbuchanej reklamy, nie miała szans z płatnymi produkcjami, a tak przynajmniej mogła powalczyć o swoje miejsce na rynku. Długo jednak musieliśmy czekać na wersję konsolową – pierwotnie planowaną na PS3, a ostatecznie wypuszczoną na PlayStation 4 (oraz Xboksa One). Jak to mówią – lepiej późno niż wcale.

Dalsza część tekstu pod wideo

TERA Online #1

Co sprawia, że obcowanie z wypełnioną archaizmami Terą wciąż sprawia przyjemność? Nie ma na to tak naprawdę łatwej odpowiedzi, zwłaszcza że po rozebraniu gry na czynniki pierwsze pod żadnym względem nie imponuje. Może fabuła i kreacja świata? Raczej nie, bo wszystko, co się z tym wiąże, przerabialiśmy wiele razy w innych grach. Twórcy potrafili jednak się dostosować do panujących trendów, więc scenariusz przez lata ewoluował, by sprostać ciągle zmieniającym się gustom graczy. Historia w grze jest obecnie nieco mroczniejsza i bardziej zawiła niż miało to miejsce w roku premiery, ponadto całkiem logicznie i przystępnie podana. Owszem, to wciąż pretekst do zadań mających wrzucić nam nieco punktów doświadczenia, ale śledzenie losów wojny sojuszu ras Arborei wcale nie jest nudne, a przynajmniej nie wywołuje natychmiastowego odruchu przewijania dialogów. Zresztą, kilka ciekawych (jak na sieciówkę) bohaterów również się znajdzie. Świat gry ciężko zaliczyć dziś do rozbudowanych, ale oferuje nam wystarczająco dużo różnorodnych ras i profesji do wyboru, by nie narzekać. Są oczywiście standardowi ludzie, elfy i olbrzymi siłacze, ale też demoniczni Castanicy czy coś dla miłośników anthropo-loli-azjatek – drobne Elinki. Każda z ras ma swoje wady i zalety, ale w porównaniu do innych tytułów, praktycznie nie ma ograniczeń klasowych ani kar za wybranie takiej czy innej profesji. Każdy więc może wybrać sobie rolę, jaka mu pasuje, co jest dużą zaletą, chociaż w stosunku do wersji na PC wszystkich ras nie zaimplementowano.

TERA Online #2

Obawiałem się nieco o wygodę sterowania na konsoli, które w trakcie betatestów prosiło się jeszcze o poprawki. Na szczęście jednak okazało się bardzo ergonomiczne i nie psuje zabawy. Zręcznościowa walka jest dynamiczna i przyjemna, a w każdym razie intuicyjnie wybieramy nasze umiejętności, kiedy są potrzebne. Niestety z wiadomych względów komunikacja pomiędzy graczami w drużynie podczas starcia bywa mocno utrudniona, jeśli ktoś przywykł do pecetów, ale w sumie nic się z tym zrobić nie dało. Mimo wszystko tłuczenie kolejnych stworów i wywijanie się ich atakom sprawia sporo frajdy, a im większy oponent, tym więcej emocji.

Z drugiej strony poziom trudności potyczek do wysokich nie należy i po odpowiednim przygotowaniu dajemy sobie samemu radę nawet z wielkimi maszkarami (dawne BAM-y, na które kiedyś trzeba było zbierać party). Ponadto widzimy zasięg wrogiego ataku, więc uniknięcie takowego bywa łatwe, aczkolwiek jest przynajmniej po co korzystać ze skoków i uników. Szukając nieco mocniejszych wrażeń, musimy wraz z drużyną zaliczać dostępne instancje, gdzie rzeczywiście napotkamy bardziej wymagających, często gigantycznych przeciwników. W każdym razie koncepcja takiego podziału sprawia, że gra jest przystępna zarówno dla niedzielnych, jak i tych obeznanych z tematem MMO graczy. Jeśli chcemy, angażujemy się tylko w fabułę z toną raczej mało skomplikowanych, za to dających często masę expa zadań. Natomiast jeśli chcemy większego wyzwania, ganiamy sobie w grupie po lochach, licząc w nagrodę na lepszy ekwipunek. Można to różnie oceniać i sam przyznaje, że dla hardcore’owych graczy szybko zawieje nudą, ale ja osobiście na nią nie narzekałem.

TERA Online #3

Należy jednak zauważyć, że gros zabawy opiera się na podążaniu za fabułą i eksplorowaniu świata niźli tak chętnie eksponowanej w innych MMORPG-ach pobocznej aktywności, bowiem brak tutaj parcia, by przesadnie udoskonalać sprzęt (materiały zresztą nie są jakoś szczególnie trudne do zdobycia), szukać rzadkich przedmiotów czy zaliczać osiągnięcia. Nie oznacza to oczywiście, że takowych nie ma, ale mają one wspomagać rozgrywkę, a nie stanowić jej sedno. Są typowe dla gatunku „battlegroundy”, nagrody za codzienną aktywność, ulepszanie broni czy walki PVP na otwartym polu (zależnie od serwera, za obopólna zgodą bądź całkowicie dozwolone). Pewne niedociągnięcie stanowi brak sensownego endgame’u, bowiem po wbiciu maksymalnego 65. poziomu nie bardzo jest się czym na dłuższą metę zająć. Trochę to boli, ponieważ na upartego naszą postać da radę maksymalnie wykoksić w dwa dni, więc pewnie trzeba będzie poczekać na jakiś dodatek, a w międzyczasie zagrać inną postacią (co w przypadku Elinek naprawdę się opłaca).

Tak jak pisałem przy okazji wrażeń z betatestów odnośnie warstwy wizualnej, nie da się ukryć, że oprawa graficzna stworzona na silniku Unreal prezentuje się po sześciu latach nieświeżo. Na szczęście tylko na pierwszy rzut oka, bo współczesne dobrodziejstwo rozdzielczości Full HD i 60 klatek poprawia sytuację. Pod względem artystycznym grafika w lekkim klimacie anime nawet przypadła mi do gustu, przywodząc na myśl czasy starych tytułów MMO, w które się namiętnie zagrywałem. W grze spotkamy różnorodne środowiska – czasem rozległe równiny skrzące się w słońcu, innym razem mroczne lasy, wypalone pustynie czy liczne miasteczka.

TERA Online #4

Wszystko to robi spore wrażenie, zwłaszcza gdy lecimy na pegazie. Modele postaci 3D jak na darmową produkcję są całkiem miłe dla oka, szczególnie że kreator daje spore możliwości personalizowania naszego awatara. Ponadto dobrą robotę wykonuje kamera, dająca spore spektrum przybliżeń i kątów patrzenia. Co więcej niemal zlikwidowano jedną z największych bolączek bety – wolne i zacinające się animacje. Teraz gra zasadniczo działa bardzo płynnie, ale sporadyczne spadki klatek wciąż się przytrafiają. Cieszy intuicyjny i dobrze skrojony na potrzeby konsolowej wersji interfejs, chociaż korzystanie z niego nie jest tak wygodne jak w pecetowej edycji, co potrafi zirytować, gdy chcemy np. coś szybko wyciągnąć, a nagle ktoś nas zaatakuje.

Na koniec przejdźmy jeszcze do kwestii mikropłatności. Owszem, są, i to całkiem w sporej ilości, ze statusem elite dającym pewne korzyści na czele. Nie obawiajcie się jednak, bo oferują przeważnie tylko kosmetyczną zawartość do personalizacji postaci, podwajają ilość zdobywanego doświadczenia lub zalewają nas tonami materiałów. Nic nadzwyczajnego, bowiem wszystko, co potrzebne do dobrej zabawy, można zdobyć samemu, wystarczy się nieco więcej nabiegać.

TERA Online #5

TERA Online w wersji na PlayStation 4, mimo iż nie ustrzegło się drobnych błędów, jest solidną pozycją MMORPG, której warto poświęcić choć trochę czasu. W żadnym wypadku nie dorasta do pięt Final Fantasy XIV czy innym znanym tuzom sieciowej rozgrywki, ale zapewnia wystarczająco dużo przyjemnej zabawy, by spędzić z nią godzinkę czy dwie dziennie, nie czując się rozczarowanym. Zresztą, skoro jest za darmo, to dlaczego chociaż nie spróbować?

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry TERA

Atuty

  • Miła dla oka, kolorowa, lekko staroszkolna grafika
  • Satysfakcjonująca ilość ras i profesji do wyboru
  • Dynamiczny, zręcznościowy system walki
  • Mikropłatności nie burzą balansu gry
  • Mimo swojej archaiczności, rozgrywka mocno wciąga

Wady

  • Po osiągnięciu maksymalnego poziomu nie bardzo jest co robić.
  • Sporadycznie animacja potrafi jeszcze chrupnąć
  • Chociaż przyjemna, to niewystarczająco rozbudowana zabawa
  • Drobne szlify kilku elementów by nie zaszkodziły

Udane przeniesienie darmowego MMORPG-a z pecetów na konsole. Mimo 6 lat na karku, w Terę nadal gra się po prostu świetnie, chociaż drobne szlify jeszcze by się przydały.
Graliśmy na: PS4

Patryk Dzięglewicz Strona autora
Były recenzent na PS Site, obecnie pisze dla PPE.pl. Uwielbia japońskie gry RPG, japońską animację, strategie i książkową fantastykę. Interesuje się historią, geopolityką oraz kolekcjonuje figurki i anime. Z wykształcenia technik ochrony środowiska oraz laborant. Tworzy teksty o grach od ponad 15 lat z dorobkiem ponad setki recenzji.
cropper