Recenzja: Impact Winter (PS4)

Recenzja: Impact Winter (PS4)

Patryk Dzięglewicz | 26.04.2018, 12:28

Uderzenie asteroidy sprowadza na świat nuklearną zimę. Survivalowe Impact Winter pozwoli Wam sprawdzić, jak poradzilibyście sobie w tak ekstremalnych warunkach z groźną przyrodą i własnymi słabościami.

8 maja 2017 roku na terytorium Kanady uderza asteroida Monthu, sprawdzając na świat wieczną nuklearną zimę. W miejscowym kościele miasteczka Nelson kryje się grupka ludzi próbująca jakoś przetrwać. Niespodziewanie odbierają sygnał, z którego wynika, że jeśli przetrwają trzydzieści dni, przybędzie ratunek. Na barki czterdziestoletniego Jacoba Solomona spada teraz odpowiedzialność za przeżycie całej grupy. Tak zaczyna się akcja Impact Winter, gry łączącej w sobie kilka gatunków, gdzie cel jest jeden – dotrwać do czasu przybycia pomocy, eksplorując wykreowany świat i wykorzystując wszystkie jego elementy, które uznamy za stosowne.

Dalsza część tekstu pod wideo

Impact Winter #1

Tytuł nie oferuje rozbudowanej warstwy fabularnej, nie posiada nawet wprowadzenia, wszystkiego jednak możemy się dowiedzieć przez pogłębianie relacji z towarzyszami niedoli bądź ze wskazówek podczas penetrowania całkiem rozległej okolicy. Ale nie musimy tego robić. Właściwie to nic nie musimy, tylko możemy, bo tytuł, łączący w sobie elementy przygodówki, survivalu, sandboksa oraz RPG-a i przyprawiony lekko mikrozarządzaniem oraz momentami logicznymi, oferuje niebywałą wolność i to jest właśnie tak wciągające. Jesteśmy tylko my, śnieżna apokalipsa na zewnątrz oraz trzydzieści dni do przetrwania wraz naszymi przyjaciółmi.

Jeśli chcemy, skupiamy się tylko na znajdowaniu jedzenia i opału, ale gra oferuje o wiele więcej. Podejmujemy się różnych aktywności, jak odkrywanie ważnych lokacji, wypełnianie zleconych przez postacie zadań, uruchamianie starych nadajników radiowych, poszukiwanie nomadów, polowanie, przetrząsanie opuszczonych budynków i tak dalej. Rozgrywka jest trudna, lecz satysfakcjonująca, a czas biegnie, bez przerwy narażając nas i naszą grupę na głód i wychłodzenie. Wyżej wymienione działania pozwalają w nagrodę skrócić czas oczekiwania na pomoc o kilka godzin, awansować na kolejny poziom bądź bardzo ułatwić nam życie na inne sposoby, więc warto się starać.

Impact Winter #2

Inną ciekawostkę stanowi nasz prywatny robot-dron zwany Ako-Light, który początkowo służy tylko jako latająca latarnia i radar, ale po przyniesieniu odpowiednich części nabywa kolejne przydatne funkcje, pozwalające chociażby docierać do wcześniej niedostępnych miejsc. Grupka w kościele również nie siedzi bezczynnie na tyłkach i jeśli chcemy, zlecamy im różne zadana – ktoś ugotuje pożywniejsze jedzenie, inna osoba stworzy potrzebny nam przedmiot, jeszcze inna zadba o kolejne wygody w kościele, gdzie przebywamy, i tym podobne sprawy. Jacob w zamian dba o to, by ludzie nie zmarli z głodu, odwodnienia czy wychłodzenia lub chorób, co bywa jednak irytujące.

To my musimy wydzielać im racje żywnościowe oraz dokładać opału do ogniska, jakby sami nie mogli tego zrobić, biorąc potrzebne rzeczy z ogólnego magazynu. Ponadto korzystają z nich tylko wtedy, kiedy śpimy, ale gdy wyruszmy w teren, nie ruszą niczego ze swoich przydziałów, nawet na krawędzi śmierci, i niestety takie zachowanie bywa nam kulą u nogi. Szkoda, że w grze jest sporo takich drobnych niedociągnięć w mechanice rozgrywki psujących nieco przyjemność z zabawy, w każdym razie jej rozmach był chyba nazbyt ambitny, by wszystko działało jak należy. Mówiąc krótko, mamy na głowie zbyt wiele drobnych spraw, które niewiele wnoszą do odczuwalnej immersji, więc spokojnie dałoby się bez nich obejść.

Impact Winter #3

Oprawa wizualna jest typowa dla indyka z wyższej półki, czyli izometryczne 3D, ale bez możliwości operowania kamerą. Grafika, choć staroszkolna, znakomicie buduje klimat grozy, niepewności oraz walki z naturą, w tym przypadku oczywiście z mrozem i śniegiem. Odczuwalne są w niej odległe echa pierwszych Falloutów, znajdziemy też odniesienia do słynnych filmów katastroficznych jak na przykład Katastrofa w Andach. Świat gry jest całkiem rozległy, z wieloma lokacjami i tajemnicami do odkrycia. Chociaż cały obszar przysypano śniegiem, jest on różnorodny oraz sensownie zagospodarowany. Szkoda tylko, że optymalizacja silnika graficznego bywa raczej kiepska. Znikąd potrafią pojawić się spadki animacji oraz sporadyczne błędy, ale trzeba przyznać, iż nawet bez tego nasza postać porusza się stanowczo za wolno. Sprawy nie ułatwia mało intuicyjne sterowanie menusami – niby wszystko jest na swoim miejscu, ale bardzo łatwo wcisnąć nie tę sekcję, którą się chciało. Na szczęście tytuł został wydany w języku polskim, co bardzo pomaga, zwłaszcza na początku zabawy.

Impact Winter to trudny, ale bardzo interesujący tytuł oferujący spore, a przy tym nietuzinkowe wyzwanie przetrwania wiecznej zimy. Niestety na grze mści się brak szlifów i kilka nie do końca przemyślanych rozwiązań. Jeśli jednak ktoś jest fanem survivalowych produkcji, może spokojnie pokusić się o zakup na jakiejś promocji.

Grę do recenzji dostarczyła nam firma Cenega.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Impact Winter

Atuty

  • Olbrzymia swoboda rozgrywki
  • Klimatyczna grafika
  • Każda nowa przygoda może przebiegać inaczej
  • Świat gry sporych rozmiarów
  • Polska wersja językowa

Wady

  • Animacja potrafi znienacka zwolnić
  • Brak ostatnich szlifów
  • Niektóre rozwiązania wrzucone na siłę
  • Trochę więcej fabuły by nie zaszkodziło

Próba przetrwania trzydziestu dni podczas nuklearnej zimy w skrajnie niesprzyjających warunkach. Spora swoboda kreowania własnej rozgrywki cieszy, ale brak ostatnich szlifów potrafi dać w kość.

Patryk Dzięglewicz Strona autora
Były recenzent na PS Site, obecnie pisze dla PPE.pl. Uwielbia japońskie gry RPG, japońską animację, strategie i książkową fantastykę. Interesuje się historią, geopolityką oraz kolekcjonuje figurki i anime. Z wykształcenia technik ochrony środowiska oraz laborant. Tworzy teksty o grach od ponad 15 lat z dorobkiem ponad setki recenzji.
cropper