Recenzja: I Hate Running Backwards (PS4)

Recenzja: I Hate Running Backwards (PS4)

Bartosz Krukowski | 27.05.2018, 08:00

I Hate Running Backwards to gra będąca prawdziwym potworem Frankensteina. Dlaczego potworem? Cóż, produkcja ta łączy w sobie cechy wielu tytułów, które są lub były kiedyś popularne – na szczęście nie uwzględniając gatunku battle royale…

Zacznijmy zatem tę osobliwą chimerę rozkładać na czynniki pierwsze. Rdzeń rozgrywki opiera się na mechanizmach gry endless runner – biegniemy przed siebie (to znaczy, za siebie, oczywiście, tyłem) i unikamy pojawiających się na ekranie przeszkód pokroju rakiet, ścian, filarów czy szarżujących byków. Jednakże, oprócz unikania kontaktu z przeszkodami na naszej drodze, I Hate Running Backwards dodaje od siebie mechaniki gatunku shoot’ em up. Nasza postać dzierży bowiem w rękach przeróżne bronie palne, mierząc nimi do nadbiegających z dołu ekranu oponentów. Połączenie ze sobą dwóch tak skrajnie zręcznościowych gatunków sprawia, że od gry nie można oderwać wzroku. Rozgrywka jest bardzo szybka, nie ma w niej miejsca na błędy i wymaga od gracza absolutnej koncentracji. Utrata uwagi na ułamek sekundy kończy się stratą serduszka symbolizującego punkty życia. Trzy takie błędy i gra skończona.

Dalsza część tekstu pod wideo

I Hate Running Backwards #1

Żeby nie było zbyt monotonnie, rozgrywka wzbogacona została o etapy z pojazdami, w których jeździmy czołgiem lub wagonikiem w kopalni. Na różnorodność nie ma co narzekać także w kwestii arsenału broni, nieco różniącego się od siebie w zależności od tego, jaką postacią aktualnie sterujemy, oraz ilości dostępnych w grze power upów. Dodatkowo poszczególne segmenty gry kończone są walką z bossem – nudno zatem nie jest, choć powtarzanie tych samych sekwencji w kółko, celem dotarcia do bardziej wymagających poziomów, jest po dłuższym czasie gry uciążliwe. Jest to cecha gatunku endless runner, która może i dobrze sprawdza się w prostszych grach na telefonie, ale w nieco bardziej rozbudowanej produkcji powinny zostać udostępnione graczowi jakieś checkpointy.

Ponarzekać muszę natomiast na oprawę graficzną – a dokładniej na kierunek artystyczny obrany przez twórców. Naprawdę nie mogę pojąć, dlaczego gra próbuje upodobnić się graficznie do tych wszystkich tytułów, które jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać na rynku gier niezależnych po sukcesie Minecrafta. Voxelowa grafika tytułu jest nie tylko zwyczajnie brzydka i mało stylowa, ale i nieczytelna. Ilość rozrzuconego pod nogami naszej postaci śmiecia, który zdobi mapę gry, jest wystarczająco duża, aby po kilku minutach rozgrywki nabawić się oczopląsu. A wtedy łatwo przypadkiem nadziać się na jakąś przeszkodę, doprowadzając do przedwczesnego zgonu postaci.

I Hate Running Backwards #2

Styl oprawy graficznej mnie zdziwił, szczególnie biorąc pod uwagę to, jak produkt jest reklamowany. Gościnne występy postaci z takich gier jak Hotline Miami czy Serious Sam raczej nie przyciągną najmłodszych widzów. Tym bardziej nie zrobi tego zwiastun, w którym grę reklamuje jedna z maskotek 4chana – Big Man Tyrone. Dlaczego zatem twórcy nie poszli w kierunku nieco mniej infantylnej oprawy graficznej, skierowanej do starszych odbiorców?

Dość jednak narzekania na grafikę. Poza nią I Hate Running Backwards jest bowiem bardzo kompetentnym zabójcą czasu, zarówno w trybie jednoosobowym, jak i w „kanapowym” co-opie dla dwóch graczy. W tym drugim trybie gra sprawdza się nawet lepiej, ponieważ jej formuła idealnie nadaje się do takiego typu kooperacji, korzystając z jednego ekranu gry, bez split screena czy jakichś szczególnych zmian w poziomie trudności.

I Hate Running Backwards #3

Ścieżka dźwiękowa jest przyjemna dla ucha i zagrzewa do walki, jednakże gra jest na tyle dynamiczna, że muzyka przygrywająca w tle w ogóle nie przykuwa uwagi gracza, całkowicie skupionego na wydarzeniach dziejących się na ekranie.

Grę do recenzji dostarczył nam wydawca, Devolver Digital.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry I Hate Running Backwards

Atuty

  • Wymagający poziom trudności
  • Bogaty arsenał broni
  • Zróżnicowane segmenty rozgrywki

Wady

  • Mało czytelna, infantylna grafika
  • Powtarzalność

I Hate Running Backwards jest brzydkim, ale udanym od strony rozgrywki endless runnerem. Poziom trudności jest na tyle wymagający, aby wymasterowanie gry zajęło kilka, a nawet kilkanaście godzin w zależności od umiejętności grającego.

Bartosz Krukowski Strona autora
cropper